Nic się nie dzieje, bez przyczyny.

Codziennie musiała coś udowadniać.
Sobie, dzieciom i ludziom. Odniosła kolejną życiową porażkę. Odebrano jej szacunek, szczęście i rodzinę, na którą pracowała kilka lat. Rodzinę, której tak wielu jej zazdrościło. Była szczęśliwa. Ktoś jej to wszystko zburzył jak domek z kart.
Ciężko było podnieść się z tego upadku, ale parząc na dzieci, którym zawalił się cały świat – wiedziała, że jest im to winna. Nie musiała szukać w sobie siły, przyszła sama. Nalała jej wódeczki i wspólnie zmierzyły się z rzeczywistością.

.
Codziennie walczyła o normalne życie dla dzieci, o ich uśmiechy, o to by nie czuły się gorsze, by nie wstydziły się czyiś błędów. Musiała walczyć, bo o ich szczęście nikt nie zawalczył. Uparła się, że da radę. Znosząc wiele upokorzeń, uśmieszków ludzi i nieżyczliwych komentarzy, szła w zaparte wyciągając rękę do pomocy. Za każdym razem wiedziała, że jest skazana na porażkę, że znowu ktoś zabawi się jej uczuciami, wykorzysta i ponownie upokorzy. Znosiła to wszystko, by jej dzieci nigdy ni zarzuciły, że nie walczyła, że może zrobiła za mało.
Najbardziej jednak raniło, gdy ktoś patrzył na nią, przez pryzmat cudzych błędów, gdy ktoś zarzucał jej, że nie pomaga i pozwala komuś zmierzać ku upadkowi. Gdy jego wstyd, stał się jej wstydem, przez przyczepione przez ludzi łaty.

.
Zrobiła wszystko, co mogła. Nic więcej zrobić się nie dało. Myślała, że musi pogodzić się z myślą, że jej dzieci skazane zostały na wieloletni wstyd i odrzucenie. Była ich matką i była w stanie znieść dla nich wiele, za wiele…bo przez chwilę straciła do siebie szacunek przez to poświęcenie. Jednak dziś wie, dziś ma czyste sumienie, wyczerpała wszystkie możliwości.

 Chciała udowodnić wszystkim, że 1 + 2 to też rodzina. Szczęśliwa rodzina. Choć była wrakiem człowieka i wiele wysiłku kosztowało ją stwarzanie pozorów normalności. Walczyła, by pokazać, że jak się chce, to można wszystko. Dziś wie, że to była nierówna walka. Zbyt wiele ją kosztowała.

Nie mogła, budować przyszłości, bo cały czas, deptała jej po piętach przeszłość. Nie odpuszczała, raniła. Nie mogła odciąć się, uwolnić. Nikt nie mówił, że będzie łatwo. Naprawdę liczyła na to, że to co stworzyła jest trwałe, dziś ma egoistyczny nóż wbity w plecy. Wstyd, który pozostał. Niesmak.

.
I przyszedł taki moment, że nawet przyjaciółce nie mówiła co się dzieje, bo każde słowo grzęzło jej w gardle. Przyszła bezsilność…i wtedy pojawiło się pomocne ramię, na którym mogła oprzeć głowę i nie martwić się, że tusz do rzęs zostawia ślady na koszuli. Przybrała na sile. Czuła, że choć walczy w pojedynkę, to jednak ma za sobą silne wsparcie, motywację i psychiczny spokój, który przywraca wewnętrzne zen.

.
Nieufnie patrzyła z męskie oczy, które pozwalały jej poczuć się bezpiecznie. Patrzyła i zastanawiała się czy to nie jest kolejne zwierciadło porażki, lecz zamiast tego, widziała w nich cały świat. Piękny świat, taki z górami najpiękniejszych emocji i z morzem fal, niosących ukojenie. I ona też jest dla tych oczu całym światem. I wie o tym. I dopada ją nagle taka refleksja, że może jednak dobrze się stało, bo gdyby nie ta porażka, gdyby nie chwilowa bezsilność, gdyby nie wewnętrzna walka, nie była by tu, gdzie jest. Nie było by tego wszystkiego, ominęło by ją wiele emocji.

.
A przecież najważniejsze w życiu to być szczęśliwym. Po raz kolejny więc, świat staje przed nią otworem, po raz kolejny zaczynam od nowa. Jej usta uśmiechają się mimowolnie, nie panuje nad tym, nie chcę.
Siedząc w niedzielę, na ławce w parku zrozumiała, że jest szczęśliwa. Jej oddech i serce zaczęły bić jakby szybciej, oczy odzyskały utracony blask, a ona sama nabrała rumieńców. Kochać i być kochanym, niby tak nie wiele, a znaczy wszystko.

.
– Wszystko już mam, oby teraz sprzyjał nam tylko wiatr – pomyślała, stawiając dwa kubki z kawą na nocnym stoliku.

Komentarze

13 thoughts on “Nic się nie dzieje, bez przyczyny.

  1. Człowiek może sobie wmawiać różne rzeczy, a jednak nie znam nikogo kto twierdzi że nie lubi Tego uczucia. To uczucie jest super, nie ważne co będzie dalej, trzeba się nim delektować ;))

  2. Myślę, że wielu z nas ma za sobą takie mniejsze lub większe historie, które po czasie okazały się przyczyną. Ale właśnie te gorzkie, trudne do zapomnienia, dają nam najwięcej siły.

  3. Cóż tu dodać?:) Nic nie dzieje się bez przyczyny – święta prawda:) A z perspektywy czasu okazuje się, że porażki, wcale porażkami nie były, a wstępem do czegoś o wiele lepszego:)

Dodaj komentarz