Co zabija: wyobraźnia, czy jej brak?

   Rodzice dzielą się na dwa typy ludzi. Takich, którzy twierdzą, że dziecięca wyobraźnia może zabijać i takich, którzy są przekonani, że jest ona oznaką wielkiego geniuszu i inteligencji. Pytanie zatem, co zabija: wyobraźnia, czy jej brak?

Jako matka z dwunastoletnim stażem przyznaję, że pomysły moich dzieci często-gęsto w moim mniemaniu, wymagają jednak interwencji psychiatry. Jednak z drugiej strony, dzięki niej ich dziecięce życie jest barwniejsze, ciekawsze i na pewno pełne przygód, do który my dorośli niejednokrotnie chyba tęsknimy.

“Wyobraźnia to strasznie dziwne zjawisko- pojawia się oczywiście w najmniej odpowiednim momencie, żeby mnie zupełnie pochłonąć, wymiętosić, przeżuć, a potem w równie niefortunnym momencie wypluć i narazić na śmieszność otoczenia. Jednak największym problemem jest to, że przychodzi bez ostrzeżenia, nawet wtedy, kiedy ja zupełnie nie mam dla niej czasu.”

Właśnie, przecież wyobraźnia ponosi dzieci w absolutnie najmniej spodziewanym momencie, przy kasie w markecie: gdzie taśma wydaje się być idealnym pasem startowym, podczas mszy w kościele, bo przecież przestrzenie tuż nad podłogą i zaraz pod ławkami to fantastyczny poligon wojskowy. Przykłady można by mnożyć, ale wyobrażacie sobie, że wyobraźnia może ponieść takiego gnoma w toalecie?

No dobra, wiem, że sobie to wyobrażacie, ja też, ale jednak czytając pewną historię, byłam przerażona, jakiego psikusa może taka wyobraźnia spłatać. Przerażona, bo ja tę historię czytałam własnym dzieciom i UWAGA! oni byli nią zafascynowani!, a ja z każdym zdaniem, które niosło nas razem z przygodą pewnego chłopca, bałam się…jakie pomysły tym razem wpadną moim dzieciom do głowy.

Wyobraźcie sobie zwykły piątkowy poranek, harmider przed wyjściem do szkoły, zdenerwowanie Macieja przed sprawdzianem z geometrii i niespodziewana konieczność skorzystania z toalety…i jako rodzice doskonale zdajemy sobie sprawę, że dziecko w toalecie+ cisza, może oznaczać tylko jedno: kłopoty. Jednak nie tym razem. Teoretycznie. Dorosły może mieć problem, żeby to ogarnąć, jednak dziecko…cóż moi chłopcy odnaleźli się w tej historii znakomicie.

Poznajcie więc Macieja, który zabierze Wasze dzieci w wyprawę do Egiptu. W towarzystwie gadającego wielbłąda i puchatego królika. W przekomiczny sposób przybliży Waszym dzieciom, co ma wspólnego geometria z piramidami, dlaczego wielbłądy mają garby, oraz czym jest konieczność podjęcia decyzji posługując się teorią prawdopodobieństwa. Żeby nie było zbyt łatwo, pojawi się gigantyczny królik…w towarzystwie mniejszego, który w imię troski i prawdziwej przyjaźni między dzieckiem, a zwierzęciem- zawalczy o bezpieczeństwo swojego właściciela. Przeczytają kilka historycznych ciekawostkach, jak na przykład taką, że Piramida Cheopsa ma równo 150 m wysokości i 230 m szerokości  (wiedzieliście?), a podczas całej wyprawy towarzyszyć im będzie prześmieszne echo….cho…cho…cho.

Autorką książki “W koło Macieju“, jest przesympatyczna Kasia Keller (sprawdziłam osobiście!) i właśnie do przeczytania jej debiutu literackiego Was zachęcam. Tak Was i Wasze dzieci, bo ta fantastyczna historia, poza tym, że jest pełna humoru, to jednak pokazuje jak z wiekiem ubożeje nasza wyobraźnia. Nie nastawiajcie się na kilka wieczorów rodzinnego czytania, gwarantuje Wam, że pochłoniecie historię Macieja i jego wielbłądziego towarzysza na raz. Nie da się inaczej. Tam się cały czas coś dzieje!

Książka pisana jest bardzo obrazowo, z mnóstwem “dziecięcych” wyrażeń. Opatrzona przyjemnymi, czarno-białymi ilustracjami, które są mieszanką różnych grafik, rysunków i makiet – połączenie nowatorskie, ale bardzo interesujące i wzbogacające wizualnie całą historię. Ponad to przerywniki, pisane różną czcionką, które mnie osobiście urzekły, natomiast uczącemu się czytać juniorowi, pozwoliły na czynny udział w czytaniu historii Macieja (junior robił po prostu za echo 🙂

Przezabawna historia, z puentom, zawirowaniami, ciekawostkami i mnóstwem dobrego humoru. Z niecierpliwością czekamy na kolejne przygody Macieja, bo jest rzeczą niemożliwą, aby jego przygody miały się zakończyć na jednej wyprawie.

A przy okazji, wiecie co się może stać, gdy ciągnie się biały bandaż wystający z sarkofagu? Ba, gdy ciągnie się go bardzo dłuuuuugo!

Jeśli chcecie się dowiedzieć, to dzięki uprzejmości Kasi mam dla Was jeden egzemplarz książki wraz z dedykacją od autorki. Pod postem na facebooku, podzielcie się historiami, jak bardzo wyobraźnia poniosła Wasze dzieci. Wraz z chłopakami wybierzemy najzabawniejszą z nich i do jej autora powędruje książka “W koło Macieju”.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

*Czas trwania rozdania od 18.09.18 do 21.09.18: wyniki najpóźniej w weekend. Zaskoczcie mnie!

 

Komentarze