Dorosły ma zawsze rację !

Słyszę te słowa non stop, wszędzie, nieustannie.
Niezależnie od tego, w jakim wieku jest dziecko, koduje mu się w głowie, że
dorosły ma zawsze racje“, jest nieomylny, trzeba go słuchać.
Nie można mu się sprzeciwić.
Dzieci traktowane są jak własność, nie jak odrębna jednostka.
Dorosły może z nimi robić co chce.
Decydować o wszystkim co jest z nimi związane.
Lepi je jak z gliny, narusza nietykalność cielesną, znęca się psychicznie.
Dorosły ma zawsze rację, rozumiesz ?!


    Mimo postępów wychowaniu dzieci ( już nie pasem jak kiedyś, a bezstresowo ), nadal zdarzają się rodziny bardzo konserwatywne. Tam wychowanie dziecka przypomina niema musztrę wojskową.
Głową rodziny, zazwyczaj jest bardzo surowy Ojciec, a płaszczyzna porozumienia miedzy dzieckiem a rodzicem, bardziej przypomina dyktaturę niż relacje owiane ciepłem i zrozumieniem.
Matka pełni tutaj rolę drugoplanową, stłamszona przez męża, często nieszanowana, nie mająca zbyt wiele do powiedzenia. ( czy też nie mogąca zbyt wiele powiedzieć )
Dość często takim rodzinom towarzyszy fanatyzm religijny, oraz przekonanie o słuszności, a wręcz konieczności wymierzania kar cielesnych. Życie takiej rodziny przypomina trybiki, werk szwajcarskiego zegarka. Nic nie dzieje się spontanicznie, wszystko ma określony czas i cel….i konsekwencje.
Dzieci.
Wycofane, przestraszone, żyjące pod ciągłą presją. Zastraszone, nieszczęśliwe i posłuszne ( marzenie co ? ). Ich każdy dzień to walka, o uniknięcie spojrzenia Ojca, o niepopełnienie żadnego błędu, mogącego zdenerwować czy sprowokować do wymierzenia kary.

Kar jest wiele, od bicia sprzączką przy pasku wojskowym, poprzez klękanie na grochu, czy głodzenie.
Ból fizyczny jest bowiem zbawienny i oczyszczający. Tu nie ma miejsca na sprzeciw, bunt czy własne zdanie. Nikt nie jest na tyle odważny by się sprzeciwić. Nikt, ani dzieci, ani chcąca dla nich jak najlepiej Matka. Ona także nie chce podpaść mężowi, choć pragnęła by lepszego życia dla swoich dzieci, to jej emocjonalne związanie z mężem, nie pozwala na jakąkolwiek reakcję. Jest sparaliżowana. Wie, że choćby chciała, nie jest w stanie, nawet własnym ciałem, ochronić dzieci. Wymierzane jej przez męża razy już nie bolą. O stopniu pobicia, informują ją tylko ilość krwi na podłodze. Dzieci przywykły.
I wpaja się tym dzieciom, że tak ma być. 
Dorosły ma zawsze rację, tak jest we wszystkich domach.
Dzieci nie pytają rówieśników, czy rzeczywiście tak jest. To oczywiste. Poza tym wiedzą, że to wstyd i tak jak one nie odpowiedziały by szczerze w obawie przed konsekwencjami, tak i żaden rówieśnik nie przyzna się do tego, że jest bity w domu. Jedyne co opanowują do perfekcji, to maskowanie śladów i siniaków. Nie ma ich wiele. Ojciec wie jak i gdzie uderzyć…i czym. Ojcu należy się bezwzględny szacunek. Takie dziecko także w szkole jest ofiarą. Jeśli w domu nikt go nie szanuje, to myśli, że na szacunek nie zasługuje. Jest wycofane, wstydzi się innych i boi własnego cienia.

Tu nie ma miejsca na sprzeciw. Na inny obraz rzeczywistości. Kolorowy dzień, to taki, gdzie szarość dnia codziennego, rozjaśnia lejąca się po podłodze krew. Tutaj jedynym śpiewem są jęki obolałych ciał.
Jedynym szeptem, jest ostrzeganie się. Jedyne na co liczą, to liczenie dni do osiągnięcia pełnoletności. Jedyną radością, jest wyjście poza cztery ściany celi.
Celi, którą jest rodzinny dom.

To nie działo się w poprzednim stuleciu. To dzieje się ciągle, tu i teraz.
I wtedy odzywa się głos tego dziecka, w ciele dorosłej już kobiety…
” Patologi w naszym domu nigdy nie było […], tylko jak można wmawiać dziecku, że dorosły ma zawsze rację ? Wpajać do tego stopnia, że jadąc pociągiem pozwala się na to, by jakiś stary oblech je dotykał. Nie protestujesz, przecież ma ich przyzwolenie,a ty wiesz, że dorosły może robić co chce…”


W tysiącach domów na świecie zapada noc, w kilkunastu palą się światła…światła, które oświetlają ludzką tragedię…

Chciała bym, aby ten tekst był wprowadzeniem do tekstu właściwego, który pojawi się na dniach. Tekstu trudnego dla mnie, nie tyle do napisania, co do właściwego przekazania informacji z nim zawartych.
Wszystkie pogrubione słowa, to autentyczne zdania wypowiedziane przez moją rozmówczynię…


część I
część II

Komentarze

29 thoughts on “Dorosły ma zawsze rację !

  1. U mnie było dyktatorskie wychowanie z laniem po tyłku i karami. Krew się nie lała, ale przy ojcu prawie na baczność chodziliśmy. Nawet 4 w szkole bywała powodem do kary, brak wyjścia i siedzenia przy książkach. Nigdy nie usłyszałam, że mnie kochają, że są dumni, nawet jak na studiach miałam stypendium naukowe. Wieczny strach o to, że ojciec będzie niezadowolony. Powiedziałam sobie, że ja będę zupełnie inna dla moich dzieci. Mam jeszcze małe 3 i 5 lat córeczki, ale do zarzygania im powtarzam, że je kocham, że mogą na mnie liczyć, jak popełniam błąd to przepraszam, nawet jak narysują kwadratowe koło to wychwalam pod niebiosa. Spędzam z nimi, a nie koło nich dużo czasu, bo jak się jest nie z kimś, a obok, to nie można wiedzieć, czego drugi człowiek potrzebuje. Czasem nakrzyczę, jak już ostro przegną, ale potem je przepraszam, że nakrzyczałam, że to przez moje zdenerwowanie i że nie umiałam ich inaczej uspokoić. Przyznaję się przed nimi do błędów! I uczę, że każdy ma głos, czy mały czy duży, a nawet, że dzieci czasem coś lepiej wiedzą niż dorośli!!!!!! Że nikt nie ma prawa im sprawiać bólu i przykrości. Że są dla nas najważniejsze na świecie. A one na to: “wiemy, wiemy” 🙂

  2. Wiesz, że wielu ludzi nie mają pojęcia, że takie rzeczy się jeszcze zdarzają? Jestem w szoku, bo i ja sama nie miałam o tym pojęcia… To smutne co piszesz… Wszystko to co dziecko chłonie jak gąbka w młodości odbije się w życiu dorosłym… Niestety ;(

  3. Zdecydowanie nie zgadzam się z twierdzeniem, że dorosły ma mieć zawsze rację. Dziecka trzeba słuchać, bo ono także może mieć rację. Niestety boleśnie odczuwam na sobie tego typu postawy w przypadku moich rodziców. Co bym nie powiedziała, zawsze jest złe. I tak jest nawet dziś, gdy jestem już dorosła. Dlatego nie zamierzam w ten sposób własnego dziecka wychowywać.

    1. Przykre jest to, że to piętno ciągnie się nawet w dorosłym życiu,
      że dorośli wykorzystują swoją przewagę,
      że tłamszą poczucie wartości u swoich dzieci…dzieci z nich zrodzonych.

  4. Dla mnie takie sytuacje to abstrakcja… Na szczęście. I wierzę, ze dla moich dzieci również tak będzie. Jakiś czas temu czytałam “Gnój”. To jest niewyobrażalne, że takie sytuacje zdarzają się na prawdę… Wstrząsające i przerażające…

  5. Napisałaś to tak że mam aż ciary na całym ciele. Tak..dziwnie.
    Dla mnie jest to niewyobrażalne !!!!!!!!!!!!!!!
    Należy o tym mówić, nagłaśniać, uświadamiać ludzi, bo oni są ślepi.
    Czekam na dalszą część…

  6. Mój dom był podobny….ojciec wszechwiedzący z pasem z kijem ze sznurem od żelazka…i słowa które wyryte są w mym sercu jak rana…przykazanie domowe…NIE MÓW NIKOMU CO SIE DZIEJE W DOMU…nigdy przenigdy nie bede jak moja matka ….cicha i uległa bo mąż tak chce…ojciec grubo sie pomylił że ja będę taka sama…oddałam mu i to nie raz …nie chowałam sie jak ma oddałam mu i za nią …bratvteż sie zbuntował …kilka lekcji dżudo wysyarczyła by w wieku 8 lat przewiną ojca przez biodro…skończył się reżim …skończył soe strach …wybaczyliśmy mu a on przeprosił…
    Nasza siostra nie dostała ani raz …teraz ma 18 lat i nie wie co to strach przed pasem…moje dzieci też nigdy nie poczują tego strachu…nikt nie powinien go znać…nikt.

    1. Wykazałaś się niesamowitą odwagą…nieraz takie postawienie się oprawcy jest punktem zwrotnym.
      Znam jednak sytuację, gdy ( znacznie starszy od Ciebie w tamtym czasie ) syn postawił się Ojcu…niestety tylko jeden z nich wyszedł z tego cało…Ojciec.

  7. “Ojcu należy się bezwzględny szacunek” – w takim duchu była wychowywana moja mam i jej 3 rodzeństwa. Do tej pory nie wybaczyła ojcu, chociaż się nim opiekuje, bo tylko ona jest na miejscu. Jedna z jej sióstr jest zakonnicą i dopiero kilka lat temu wybaczyła dziadkowi.
    Mój dziadek był takim tyranem, że jedna ciotka wybrała studia na drugim krańcu PL, moja mama miesiąc po swoich osiemnastych urodzinach wyszła po kryjomu za mąż, zadzwoniła tylko do babci(swojej drugiej mamy), że już nie wróci, a trzecia uciekła do zakonu, został tylko niepełnoletni wujek, którego dziadek do tej pory nie akceptuje, bo przy jego porodzie zmarła moja babcia.
    Moja mama jest osobą która nie potrafi okazywać miłości, jest nerwowa i niestety powiela zachowania swego ojca, że dorosły ma zawsze rację. Nigdy od nie usłyszałam kocham cię, wspieram cię, jestem przy tobie, tylko ciągła krytyka i lanie.Kiedyś mi i mojemu bratu powiedziała, że dzieci, to jej największy błąd w życiu, że ona się nie nadaje na matkę ( z tym akurat się niestety zgadzam 🙁 ). Mamy poprawne stosunki, ale potrafi mnie wkurzyć jak mało kto, ale już jestem dorosła, już umiem się bronić, już nie robią na mnie wrażenie jej fochy, kiedy coś jest nie po jej myśli. Nadal traktuje mnie jak gówniarę i się wtrąca, ale wnuki uwielbia, a one ją – więc chociaż tyle, bo ja mam dziadka tylko na zasadzie więzów krwi.
    Jak byłam nastolatką, to postanowiłam sobie, że nigdy nie będę jak ona w stosunku do moich dzieci, że nigdy nie usłyszą, że są kulą u nogi, że przez nie zmarnowałam swoje życie itd.
    Cała trójka była planowana i oczekiwana ( to też nie podoba się mojej mamie, po cholerę mi tyle dzieci) i chociaż czasem mnie wkurzają, czasem na nie wrzasnę, to zawsze wtedy w mojej głowie zapala się czerwona lampka- TYLKO NIE POWIEDZ TEGO, ŻE ŻAŁUJESZ ŻE SIĘ NARODZIŁY, bo to nieprawda i wiem jak to boli.
    I ciągle mówię moim synom, że ich kocham, aż czasem marudzą, że oni już to wiedzą i się powtarzam 😉
    Ale ja tego nigdy nie słyszałam i rzadko kiedy odczułam i chyba w ten sposób chcę im i sobie zrobić dobrze 🙂

    Buba

    1. Buba nie wiedziała, że masz taką historię …choć pamiętam, że wspominałaś o nieciekawych relacjach z mamą. Coś w tym jest, że rodzice tyrani, nie są dobrzy dla swoich dzieci, a często rozkochują się dopiero we wnukach. Nie wiem czym to jest spowodowane, może upływem czasu, może tym, że nie są za nie odpowiedzialne, albo chęcią wynagrodzenia krzywd, które wyrządzili swoim dzieciom ?

    2. Wiesz, te relacje z wnukami są ok, ale czasem potrafi trzasnąć focha, bo 5latek ją nie słucha , nie mówiąc już o nastolatku ( on jest niewychowany i to moja wina, bo ona inaczej by go wychowała 😛 )
      Albo wyskakuje do mnie z tekstami, żebym już więcej dzieci nie rodziła, bo ONA nie ma już siły na wychowywanie 😉 .
      Co prawda wychowywała nas sama, bo ten pierwszy lepszy, którego złapała żeby się z rodzinnego domu wydostać, okazał się skurwysynem ( tak to mój rodzony ojciec niestety) i musiała być matką i ojcem w jednym i tak jej niestety zostało- musi rządzić. Ba, ma tak skrzywioną psychikę przez to, że nie poważa mego męża jako ojca naszych dzieci- ja wg niej nie mam prawa nigdzie wyjść/wyjechać sama, bo przecież on sobie nie poradzi, jego zdanie nie jest brane pod uwagę itd. Czasem odnoszę wrażenie, że wg niej mam być “samotną” matką, czyli tylko ja jestem dla dzieci, tylko ja mogę/muszę się nimi zajmować, a w momencie, kiedy sceduję opiekę nad synami na męża, to jestem nazywana przez nią wygodną księżniczką 🙂
      Oj serio, mogłabym książkę napisać o naszej relacji, o skutkach twardej ręki dziadka na jej psychikę, ale także niestety na moją i mojego brata.

      Buba

    3. Czyli kompletnie wypatrzony pogląd na mężczyznę jako ojca czy partnera.
      Ma to pokrycie, w tym co musiała przejść, co nie znaczy, że jest to usprawiedliwione.
      Jednak mimo wszystko nie powieliłaś jej błędów, masz szczęśliwą i pełną rodzinę.

  8. Nie dozytałam do końca. Straszne jest dla mnie to co napisałaś. Tak bardzo sie z tym wszystkim nie zgadzam, tak jestem temu przeciwna że nie moge doczytac. Jak mozna tak wychowywać dziecki? Owoc swojej milosci? Dziwią sie dyktatorom różnych państw ale oni pewnie z takich rodzin sie wywodza.

    Rodzina przykladna dzieci posluszne siedzą cicha nie rozrabiają. Tak ladnie to wyglada jak sie ma dziecko co naladowane jest energia po krańce ciała. Ale jak sobie pomysle co to drugie dziecko czuje to wole jednak swojego szaleńca który może wyrażać swoje uczucia.

    1. Chyba można pokusić się o stwierdzenie, że dziecko nie zawsze jest wynikiem miłości. Nieraz jest przypadkiem, nieraz odhaczonym punktem w planie działania. Oczywiście nie zwalnia od okazywania mu należytego szacunku.

  9. czym skorupka za mlodu nasiaknie , tym na starosc trąci.. dzieci to nasze szczescie i my rodzice powinnismy byc tez szczesciem dla nich..

    1. I to jest najgorsze w tym wszystkim…ja sama tego nie doświadczyłam…bywalo i bywa ostro z moim tatą…kłócimy się średnio 7 razy w tygodniu mimo, że nie mieszkamy razem…ostatnio dostał mój tatuś ksywkę Solski ( z Kogla Mogla) bo się tak obraził, że dwa dni telefonu nie odbierał…mimo wszystko nie bałam się go nigdy…jest dobrym człowiekiem i muchy by nie skrzywdził…a gdyby mógł pomógł by każdemu kto o to poprosi…respekt jednak zawsze był i będzie…wypracowanym przytulaniem, rozmowami itp. 🙂

  10. Polecam tekst http://www.mamakluseczki.blogspot.com/2014/08/chopaki-nie-pacza.html temat jest trudny, cholernie…ja jestem przeciwniczką takiego wychowania…ktoś powie mi, że wychowuję bezstresowo i moja córka na dobrego człowieka nie wyrośnie- zna granice…nie zawsze się stosuje…ale ona też jest człowiekiem i w wielu sprawach to ona ma rację mimo, że ma dopiero 2 lata…chcę aby czuła się wartościową osobą pozwalam jej na wiele nie przeczę…ale zawsze powtarzam co gdzie i jak trzeba robić…to jest tak samo jak powiedzenie, że dzieci i ryby głosu nie mają- o tym pisałam kiedyś post… dziecko ma szanować rodzica a nie się go bać…nie wiem czy o tematu nie odbiegłam…ale chyba wybaczysz 😀

Dodaj komentarz