Dzieci zazwyczaj lubią małe żyjątka, które pieczołowicie zbierają i obserwują przez ścianki słoika. Szwadrony mrówek w plastikowych pudełkach, biedronkowe kolonie, motylowe lampiony, skupiska ślimaków zostawiające śluzowe ślady w drodze z pokoju do łazienki. Przechowywane w pojemnikach, pieczołowicie dokarmiane, czasami nawet wyprowadzane na spacer. Cudowna dziecięca ciekawość, chęć obserwacji małych żyjątek, potrzeba troszczenia się o nie, możliwość obcowania z naturą bardziej. Znacie to, prawda? Jednak pewne żyjątka, których obecności nie znosi absolutnie nikt, bo choć są maleńki, to co roku sieją postrach wśród rodziców i ich dzieci To maleńkie, niepozorne wszy. Znacie problem wszawicy? Dotknął Was osobiście?
Wszy towarzyszom dzieciom od zawsze. Nie ma roku, by nie zbierały żniwa, szczególnie w dużych skupiskach dzieci, jak szkoły i przedszkola. I choć nie powinny stygmatyzować, to zawsze uważane były za domenę biedy, brudu i ubóstwa. Dziś wiemy, że niesłusznie! Dziś wiemy, że warto zadbać o profilaktykę, czyli sprawdzać głowę dzieci, bo wszawica przenosi się bardzo szybko przez bezpośredni kontakt włosów. Wszy nie potrafią skakać, one pełzają i są w stanie w ciągu jednej minuty, pokonać dystans 23 cm! I mimo, iż to skóra głowy zapewnia im idealne warunki termiczne, to poza tym idealnym do rozmnażania środowiskiem są w stanie przeżyć tylko dwa dni.
Wszy nie przenoszą żadnych chorób, nie ma potrzeby dezynfekowania całego domu, jednak ich odchody i ślina powodują dyskomfort z powodu wywoływania reakcji alergicznej. Są irytujące, ale nieszkodliwe.
Nie dalej jak dwa lata temu problem dotknął nas osobiście, a ponieważ ostatnie spotkanie z wszami miałam w wieku 6 lat, zupełnie zignorowałam pierwsze oznaki wszawicy. Zwykły najzwyklejszy świąd głowy u chłopaków. Najpierw myślałam, że to może zmiana szamponu, potówki, ale wszy? Dopiero gdy i mnie zaczęła swędzieć głowa, zapaliła mi się zielona lampka. Pierwsza myśl…będę musiała obciąć moje długie włosy! Na szczęście czasy się zmieniły!
Który przyniósł wszy do domu, nie wiem. Wiedziałam, że muszę zareagować szybko i przede wszystkim poinformować wychowawców w placówkach. Otrzymałam wtedy informację, że niestety niewielu rodziców informuje o wszawicy szkołę/przedszkole, bo nadal są tematem niewygodnym. Nadal pojawienie się ich u dziecka, napawa rodzica wstydem i obawą o to, co ludzie powiedzą. Zupełnie niepotrzebnie.
Wielu rodziców nie mówi dzieciom, że mają wszy, w obawie, że dzieci będą opowiadać o problemie wśród rówieśników, że dzieci będą się przezywać i naśmiewać, a przecież jak w każdym takim temacie, wystarczy pogłębienie wiedzy i edukacja- dziś nikt nikomu nie goli głowy na łyso, dziś wiemy, że wszawica nie występuje z powodu braku higieny. Tematem wraca do mnie nie tylko z racji posiadania dzieci i pojawiania się problemu wszawicy każdego roku, ale także z racji pracy w OPS.
Jeśli chcecie zgłębić temat wszawicy, koniecznie zajrzyjcie na stronę wszyzglowy.pl
Czy wiecie w jaki sposób poradzić sobie z tymi mało sympatycznymi żyjątkami, a dodatkowo zadbać o komfort psychiczny dziecka?
Podzielcie się swoimi historiami z tymi mało sympatycznymi żyjątkami pod postem na facebook’u, a ja nagrodzę najciekawsze podejście do tematu wszawicy grą Halma ufundowaną przez nieposkromionego w walce z wszami Rycerza Nyda Express, który unicestwia te małe paskudy w 10 minut, nie zawiera neurotoksycznych insektycydów, oraz może być stosowany niezależnie od wieku, także przez kobiety w ciąży.
Komentarze