Ekspresowa metamorfoza

Nadszedł moment, w którym mogę głośno powiedzieć iż jestem matką dwóch nastolatków. Generalnie ostatnie dwa lata, to był u nas bardzo ciekawy, wręcz wspaniały okres wielu zmian. Gnomy zrobiły się totalnie samoobsługowe i samowystarczalne i chwilami mam wrażenie, że mieszkam z nimi tylko dlatego, że zarabiam kasę, a oni muszą za coś jeść i kupować paysavecardy. Czekałam na ten etap w życiu, gdy łatwiej będzie złapać oddech nie angażując pomocy do chłopaków i nie mieć wyrzutów, że spędzam z nimi za mało czasu. Wreszcie mogę sama zarządzać swoim dniem…a może trochę jest tak, że to częściej oni nie uwzględniają mnie w swoich planach, bo mają milion innych ciekawszych rzeczy do zrobienia w swojej misji poznawania świata i budowania relacji z rówieśnikami?

Trudno jest ich nie wyręczać, nie podstawiać pod nos, nie pilnować, nie zerkać na zegarek- gdy do tej pory robiło się to przez tyle lat, ale uczymy się siebie na nowo każdego dnia. Jest fantastycznie! Ale bycie matką nastolatka, to trenowanie nowego poziomu cierpliwości, umiejętność opanowania tiku drgającej powieki i gryzienia się w język. Oni nie mają lepiej, bo bycie nastolatkiem to okres całego wachlarza zmian, od rzeczy przyziemnych, emocjonalnych, po te które wymagają jakiegoś nakładu finansowego.  Pomijam humory i buzujące hormony. Ciuchy kupowane przez matkę są nagle passe, chce się samemu wybierać i do szczęścia wystarczają trzy T-shirty z ulubionymi kapelami. Na głowie pojawiają się coraz odważniejsze fryzury, nowi idole, a czas dzieli się między kolegów, koleżanki (koleżanki!) sen i posiłki. Wreszcie coraz więcej zabawek ląduje w pudle “do oddania”. I w sumie od tego się zaczęło…

Kiedy organizowaliśmy pomoc dla Ukraińców zrobiliśmy ogromne porządki w ciuchach, grach i zabawkach chłopaków. Okazało się jak wiele z nich tylko zajmowało miejsce i to ja na wiele rzeczy patrzyłam z sentymentem. Finalnie z pokoju wyjechało pięć dużych pudeł i zostały dwa typy zabawek juniora: Lego i Nerfy, oraz lisy, gitary i płyty starszaka. Zyskali nową przestrzeń, a ja możliwość, żeby wreszcie ogarnąć im pokój jak na prawilnych nastolatków przystało. Stworzyć im przestrzeń, oazę i miejsce schadzek. To moi chłopcy, wiec w kwestii urządzania są minimalistami. Ma być wygodne łóżko (obecne jest do wymiany, bo jakby starszak już powoli się w nim nie mieści WHAT?), fotel do grania, pudła i półki. Koniec. Oczywiście ograniczał nas budżet, ale po dwóch tygodniach mieliśmy kompromis. Ekspresowa metamorfoza zajęła nam jeden weekend.

Ja wiem, że w dobie pięknych jasnych Instagramowych pokoi trudno o ochy i achy, no ale umówmy się, że raczej prowadzimy standardowe życie, więc nas zachwyca co innego, głownie funkcjonalność, widoczny efekt i brak konieczności brania kredytu. Dodatkowo dysponuję ograniczoną ilością wolnego czasu i permanentną niechęcią do tracenia go w sklepach, więc możliwość kupowania w Internecie jest dla mnie możliwością wręcz zbawienną. Możliwość kupowania wszystkiego co zaplanowałam w jednym miejscu to już proszę państwa sytuacja wręcz idealna. Dwa tygodnie szukania, kilkanaście otwartych okien w przeglądarce i wtem trafiam w miejsce skupiające wszystko to, czego potrzebuję.  Strona FAVI działa jako wyszukiwarka mebli i dekoracji i skupia na jednej stronie ponad 150 sklepów. Dzień dobry, jestem u bram szczęśliwości. Później było już z górki, bo kolor był oczywisty (tak mi się wydawało), pozostało tylko zaspokoić pomysły moje i chłopaków, ale finalnie odpuściłam, bo w końcu to ich pokój ich zasady, oni też mi w życiu mebli i facetów nie wybierali.

Przeforsowałam tylko jeden pomysł na identyczne pościele , bo to zawsze dodaje takiej spójności. Gorzej gdy jeden chce pościel w piłkarzy, a drugi w lisy…bo jakby nie było tu możliwości kompromisu kolorystycznego. W myślach widziałam też czarne winyle na ścianie, zielony dywan w kształcie boiska na podłodze i wszechobecne lisy na półkach… No nie było to nawet odrobinę zgodne z tym, co ja bym chciała…no ale ja, to ja. Jednak udało się!

Juniora zdecydowanie potrzebował pojemników do przechowywania, bo gdzieś trzeba pomieścić kilogramy klocków i pierdyliard nerf’ów z akcesoriami. Wiecie to jest ten wiek, że jak przychodzą koledzy, to fajnie że te pistolety są i można bawić się w misje po krzakach, ale jak już przychodzą koleżanki, to “jakie zabawki?- ja już wyrosłem”! Więc pudła miały być praktyczne, pojemne…ale wybrał też takie gadżeciarskie. To znacznie ułatwia sprzątanie, bo się stawia pudło na środku pokoju i pakuje z podłogi do oporu.

A starszak potrzebował do szczęścia półek, bo on z kolei przynosi do domu książki, lubi wszystko mieć pod ręką i na widoku. I żeby te ich budowle nie musiały być chowane, bo to się dochodzi, udoskonala, podziwia i…kurzy, ale jakby oni tego nie widzą. Lisy trzeba eksponować, bo to jego dziwactwo (z uzasadnionym wytłumaczeniem, którego nie mogę zdradzić) sprawia, że ciągle ich przybywa w równej formie i kształcie. Nawet nie pozwolił mi wszystkich sfotografować, bo mają dla niego wartość emocjonalną (sic!) Już wiem, że półek trzeba będzie dokupić, bo mimo iż są dość pojemne, to już powstają pomysły budowli przestrzennych. Lisów też przybędzie. Jestem tego pewna.

I w sumie wybrali dosłownie kilka rzeczy, a zmiana pokoju diametralna…przestrzeń taka, że i mała kanapa by weszła. Jest spójnie, jest przejrzyście, jest tak jak oni chcieli żeby było i naprawdę mogłabym mieć mnóstwo “ale” do ich pokoju…tylko po co, skoro ja tam wchodzę raz w tygodniu z szypom w celu odgruzowania podłogi, odebrania tygodniowego prania i wyniesienia naczyń do kuchni, bo koło piątku tak to mi się już kończą talerze i sztućce w kuchni. Czy ja jestem zadowolona: tak, bo oni są zadowoleni. Czy można przeprowadzić metamorfozę siedząc wygodnie w fotelu? Oczywiście!  Czy da się ogarnąć chaos niewielkim nakładem czasu i środków- da się i wcale nie trzeba być leniwym i wygodnym….chociaż to ostatnie bardzo polecam, znacznie ułatwia życie.

Wpis powstał we współpracy z FAVI.pl
Komentarze