Histeria u dzieci

Ostatnimi czasy zaobserwowałam kilka różnych akcji histerii u dzieci.
W miejscach przypadkowych,różnych aczkolwiek publicznych.
Histeria objawia się różnie.
Rzuceniem na podłogę i kontrolowanym wymachiwaniem kończynami,płaczem,wrzaskiem.
Rzucaniem przedmiotami,dewastacją otoczenia.
Widziałam także takie,które na placu zabaw obrzucało wszystkich piachem,wrzeszcząc przy tym jak podczas egzorcyzmów.Wreszcie to,które w autobusie pełnym ludzi napluło w twarz matce.

Przedział wiekowy 3- 5 lat. A więc nie tak długi czas,by wyhodować w dziecku tyle agresji.
Jak to jest możliwe ?
Dlaczego nasze społeczeństwo wychowuje dzieci na egoistów,furiatów,choleryków ?
Dlaczego dzieci,coraz częściej utożsamiają osiągnięcie czegoś z agresją,przemocą czy podstępem.

Jako samotna Matka obrzydliwie rozpieściłam syna starszego.
Wynagradzałam mu w ten sposób,niepełną rodzinę,to że mam dla niego mniej czasu,to że być może czuje się gorszy.Nie od razu zauważyłam jak bardzo go krzywdzę.
Odmawiałam sobie wszystkiego,by móc kupić mu gazetkę,zabawkę,słodkie…nie raz na kilka dni,tygodni – codziennie.Długo zajęło mi wyprowadzenie go do obecnych reguł.Wiele mnie naprawa tego błędu kosztowała. Czy wpadał w furię gdy czegoś nie dostawał – nie ! W furię wpadł dwa razy jako dwuletnie dziecko.
Pierwszy raz w markecie,gdy nie kupiłam czegoś tam…walnął się na podłogę,machał rękoma i kopał nogami.
Stanęłam kilka metrów od niego i czekałam. Trwało to kilka minut,ale ze sklepu wyszliśmy w milczeniu.
Drugi raz śwignął się w kałużę…siedział w niej tak długo,aż zaczęło mu być zimno w dupsko.
Czekałam z boku. Nigdy więcej nie wpadł w histerię,bo wiedział,że na mnie to nie działa.
Gdy zaczynał zbliżać się do granicy,zawsze sadzałam go na schodach i kazałam się uspokoić.
Efekt był taki,że później już sam sadzał się na schodach,gdy stwierdził,że tego potrzebuje.
Jasne,że wył ,ale wołał mnie wtedy i prosił !,żebym pomogła mu się uspokoić.
Oddychaliśmy wtedy głośno i wyrównywaliśmy oddech. Działało,zostało do dziś.

Teoretycznie więc,z drugim dzieckiem metody nie powinny się zmienić.
Praktycznie – nie działają.
Jeszcze,nie wpada w szał,plucia,kopania,szczypania i wrzasku.
Ale już świga się na podłogę i wyje.Na razie rzuca się ” w zwolnionym tempie”,czyli tak by się o nic nie uderzyć.Wiem,że próbuje wymuszać.Nie reaguję,albo sadzam go na kanapie i każę się uspokoić.
Czasami działa,częściej nie. Schodzi z kanapy i wlecze się za mną,by ponownie rzucić sobą o podłogę.
Jak odreagowuje złość ? Najpierw robi mi tornado w pokoju,a potem przychodzi się przytulić i przeprasza z pocałunkami. Rozumiecie,że część z tornado,wolała bym pominąć ?!
Nie bardzo wiem,skąd mu się to rzucanie wzięło.
Podejrzewam,że dzieci tak po prostu mają. Przecież żadne  nich nie obserwuje na co dzień,rzucającego się na podłogę ojca – bo na obiad są mielone zamiast polędwiczki, czy matki,bo kupiła nie taki odcień lakieru do paznokci.
Mój młodszy syn nie ma kontaktu z rówieśnikami,więc nie ma skąd zaobserwować takich zachować,a jednak go dopadło. Na razie tragedii nie ma,jest płacz,jest wymuszanie,ale po tych zachowaniach które zaobserwowałam zaczęłam się zastanawiać jak ich uniknąć.Jak do nich nie dopuścić.
Staramy się duo rozmawiać z synami,ale czy to wystarczy ? Okaże się.

Co trzeba zrobić dziecku 4 letniemu,by napluło matce w twarz ?
Wiem,że jednym z powodów może być obserwowanie własnego ojca,który matki nie szanuje.
Takie dziecko z marszu nie szanuje jej też. Być może i matka stosuje przemoc wobec dziecka.
Ale nie oszukujmy się,to jakiś odsetek,a więc powodu należy szukać gdzie indziej.Tylko gdzie ?
Co musi mieć w głowie takie dziecko,że oplucie kogokolwiek jest dla niego triumfem czy kropką po awanturze.

Pięciolatka obsypująca piachem ludzi na placu zabaw,za pewne chciała ukarać wszystkich za swoją złość.
A może po prostu chciała zwrócić na siebie uwagę i nie potrafiła inaczej ? Skąd takie wyładowywanie się na wszystkich,zbiorowo ?

Trzylatek zrzucający towar z półek w sklepie,a później wijący się na podłodze,kopiący swą matkę,która oczywiście pochyliła się nad nim i próbowała oszczędzić sobie wstydu – histeryzował,bo nie chciała mu kupić klocków lego za ponad 200 zł. Podejrzewam,że może na tańszych zabawkach,ta metoda działała.

Niestety agresji na świecie jest coraz więcej.
Nasze dzieci nie muszą wynieść jej z domu. Mają ją w telewizji,w durnych bajkach,obserwują na podwórku. W dorosłym życiu co drugie dziecko zdolne do okazywania agresji i niezadowolenia,nie radzi sobie w codziennym życiu i frustrują go prozaiczne czynności.
Jak temu zaradzić ?

Jak jest u Was ? Jak sobie radzicie z histerią dzieci,kiedy w nią wpadają.
Macie jakieś rady,spostrzeżenia. Da się przed tym etapem uchronić ?
Reagujecie.Ignorujecie.Wstydzicie się ?

Zapraszam do dyskusji.

Komentarze

30 thoughts on “Histeria u dzieci

  1. Mi też się raz zdarzyło, że w miejscu publicznym synek rzucił mi się na podłogę żeby wymusić na mnie swoją zachciankę. W środku aż się zagotowałam ze złości i myślałam, że spalę się ze wstydu, ale także zignorowałam go i powiedziałam, że niczego tym nie wskóra. W domu od jakiegoś czasu próbuje coś wymusić płaczem, albo krzykiem i jeśli tłumaczenia nie skutkują, to wyprowadzam go do drugiego pokoju i siedzi tam dotąd dopóki się nie uspokoi. Mam nadzieję, że to taki chwilowy okres buntu i że to minie.

  2. Świetne pytanie- skąd się to bierze?!
    Chłopców wychowuję tak samo ale od pierwszego dnia ich życia wyraźnie odznaczali się tempramentem. I z nim są związane reakcje na różnego rodzaju sytuację.
    Arek łatwiej przyjmuje wyznaczane przeze mnie granice i raczej stara się je respektować a przynajmniej nie robi wielkich awantur. Mikołaj awanturuje się o wszystko! Nikt mu tego nie pokazał, nikt go nie uczył a krzyczy, piszczy, rzuca się na podlogę i odstawia teatrzyk.
    Ja jestem niewzruszona i olewam. Mężul krzyczy, ze ma wstawać- żadna z naszych reakcji na niego szczególnie nie działa. On sobie teatrzyk odstawia, po czym mu przechodzi!
    My się z Mężulem nie bijemy- a nasze dzieci jak się nie potrafią dogadać, to się zdzielą po głowie! 1765579 razy tłumaczę- nadal to robią.
    Takie to chyba czasy… aż strach pomyśleć co to będzie jak wejdą w środowisko pełne różnych ludzi i zaczną grać w gry! Sobie Matka kaski i ochraniacze jakieś kupimy 🙂

  3. E, od razu agresja. Dzieci czasem tak reagują, emocjonalnie, szybko im mija. U nas właśnie się zaczyna, mam nadzieję że się uspokoi do przedszkola, ale wątpię, jeśli mała pójdzie we mnie charakterem. Nie bijemy jej, nie krzyczymy, ale ona i tak potrafi się rzucić na ziemię. Od razu ją pacyfikujemy, zabieramy ze sklepu czy placu zabaw, żeby odciąć ją od problemu. W zasadzie teraz będziemy omijać wszelkie miejsca publiczne szerokim łukiem, oprócz placu zabaw, aczkolwiek każdorazowe wyjście jest zazwyczaj kończone awanturą i szlochem (na szczęście nie histerią). Wydaje mi się, że kiedyś dzieci też tak reagowały, ale rodzice byli zbyt zajęci, by zwracać na to uwagę. Jak byłam dzieckiem, dzieci na placu zabaw były najczęściej same, albo ze starszym rodzeństwem. Ostatecznie z dziadkiem/babcią. Jak któreś ryczało, to ryczało, nikt nie zwracał uwagi, to szybko się uczyło, że nie tędy droga. Dziś wokół dziecka skacze wianuszek opiekunów, reagujacych na każde westchnięcie, to i dziecko szybko uczy jak zwracać na siebie uwagę 😉

  4. u mnie takie rzeczy w miejscach publicznych zdarzał się sporadycznie. idąc do sklepu zawsze uprzedzam – kochanie dziś nie kupujemy zabawek, możesz jedynie poogladac a kupimy coś innym razem”. na plascu zabaw uprzedzam jeszcze 3 zjazdy na zjeżdżalni ( lub 2 baki z piasku zależy w co dziecko isę bawi) i idziemy do domu. działa. to jak zgasić pożar w zarodku. dziecko uprzedzone wczęśniej – maleje ryzyko “focha”….

    ale kiedy jest chory zmęczony śpiący potrafi leżeć na podłodze wrzeszczeć kopać wierzgać…i to trwa nawet pół popołudnia. nie położ siędziecko ale będzie wojowac. jak nie zwracam uwagi nie odzywam się przestaje i naweet powie” mamo przepraszam żę się złóściłem” zaś ja staram isę panować nad sobą i mówię mu. że jestem na niego zła bo wierzga kopie bije brata. tak by wiedział żle źle robi. mówię mu że też jestem mzęczona ale ja nie płacze i nie histeryzuję jak on. kiedy mówię mu o swoich emocjach…starszak jakby refletkuje się uspokaja i daje sobie coś wytłumaczyć.

  5. Takie reakcje (niestety) są normalne. Dzieci odreagowują w ten sposób nadmiar negatywnych emocji (złość, zawód, gniew, niepowodzenia). Radzą sobie tak jak potrafią. Z tym nie da się “walczyć” ale można uczyć tak jak ty 🙂 Pokazywać co należy zrobić, żeby się uspokoić. Ja moją Roksankę uczyłam oddychać. Tak, bo o tym zapominała. Musiałam siadać na przeciwko niej i powoli, baaardzo spokojnym głosem mówić by oddychała bardzo głęboko i powoli i sama też tak oddychałam. Teraz gdy jest bardzo zła też tak robi i widzę, że to skutkuje. Z resztą jeszcze nie miałam takich aż przebojów, chociaż chłopcy teraz są na etapie rzucania czym popadnie i gryzienia, wściekłego gryzienia gdy coś idzie nie po ich myśli. Wtedy trzymam ich na dystans żeby im się nie udało, a oni wściekają się jeszcze bardziej, i jeszcze, po czym nagle uspokajają się i przytulają.

    Trudny to etap, ale bardzo ważny bo to pierwszy krok by nauczyć dzieci jak radzić sobie ze swoimi emocjami.

  6. Podsumowując Wasze doświadczenia : dzieci tak mają !!! Po prostu i najzwyczajniej w świecie.
    Opanowanie histerii wymaga pracy,rozmów,kar i nagród,a nieraz po prostu czasu i przeczekania.

    Chyba nowy cykl dyskusji rozpocznę 😀

  7. Moja córka też miała ataki frustracji od kiedy zaczęła chodzić . Niestety zdarzało jej się nawet uderzyć inne dziecko na placu zabaw chodź u nas w domu do rękoczynów nie dochodzi . Ale konsekwentnie tłumaczyłam że nie wolno że to złe . Kiedy tłumaczenia nie skutkowały to sadzałam ja na ostatniej ławeczce i siedziała tam aż w końcu nie poszła i nie przeprosiła . Poskutkowało. Teraz ma 4 lata i niestety inny problem . To ruchliwe stworzenie :-p nawet z wózkiem dla lalek biega . Nie potrafi iść spokojnie. Wracamy ze sklepu – biegnie przede mną , dodaje ,,gazu” ile sił . Wołam , krzyczę za nią i nic . Biegnę a ta dalej przyspiesza :-/ no nie umiem jej tego wytłumaczyć że ma zaczekać :-/ eh ręce mi opadają.

    1. Jestem w właśnie z Juniorem na etapie chodzenia przy wózku.
      Z przyczyn wiadomych,nie chodzę z nim za rękę,więc uczę chodzić bezpiecznie.
      Mam chyba łatwiej,bo jak ucieka,nie trzyma się blisko wózka,to go do niego pakuję i zabieram frajdę z chodzenia 🙂 Ze starszym pomagała zabawa w komendy. Musiał zawsze się zatrzymać jak mówiłam STOP. Uwierz mi to działa,tylko trzeba to podać w formie zabawy.

  8. Mój syn już ponad 8letni tylko raz urządził scenę w sklepie/ miał 2 lata/ . Nic nie osiągnął, wiec nie próbował więcej. Muszę przyznać, że byłam mistrzem ignorowania jego krzyków i wymuszania. Teraz, chyba przez pracę, szybciej się irytuję. Natomiast mój Fil chyba nigdy nie wpadł w taką klasyczną histerię. Nauczyliśmy go, ze każde nerwy można odreagować. Nie zawsze jest lekko. Zobaczymy co z tych naszych nauk zostanie mu za kilka lat 🙂

  9. Moja Em ma 18 miesiecy i właśnie wchodzi w etap histerii. Zaczęł się jakieś 2-3 tygodnie temu, a problem polega na tym, że jeszcze nie wszystko rozumie, więc cieżko jej cokolwiek wytłumaczyć. Zwykle taki atak trwa kilka minut. Ja mam na to dwa sposoby: Pierwszy gdy w domu robi scene jak jesteśmy same to cierpliwie czekam aż się wypłacze a potem się przytulamy i godzimy a drugi sprawdził się ostatnio na placu zabaw. Em wpadła w szal, bo chlopiec zajął jej ulubioną hustwakę. Widząc, że nie pomaga tłumaczenie, że chłopiec chwilę się pobawi i zejdzie zwyczajnie odwróciłam jej uwagę udając kotka. Em uwielbia kotki więc histeria minęła a Em zaczęła szukać kotka. Sposób zapewne tylko kilkurazowy, bo w końcu się zorientuje, że to ja go udaję ale skuteczny 🙂

  10. U mnie Mała się marszczy i coś czasami krzyczy w jej języku (rzadziej płacze) i np bierze co ma pod ręką, ale nie za często sa to misie i rzuca nimi o podłogę…I średnio mogę sobie uzmysłowić, skąd wpadła na taki pomysł…

  11. Taki etap chyba kazde dziecko przechodzi grunt to być konsekwentnym i nie ulegac dla chwilowego spokoju.Warto wprowadzić również system kar i nagród i nie koniecznie to muszą być rzeczy materialne.Co do agresji, po urodzeniu blizniakow robilam wszystko co w mojej mocy by starszy nie czul sie odtracony, zazdrosny mimo to zdarzaly mu sie napady i bił piescią braci, nigdy go nie uderzylam chociaz w chwilach zalamania mialam ochote dac klapsa tlumaczylam tlumaczylam i udalo sie.Masz racje w dzisiejszych czasach wszedzie agresja w bajkach, w grach, na podwórku dziecko lapie jedno od drugiego.Mieszkam w uk tutaj chowa sie dzieci bezstresowo, wsumie moge powiedziec ze obserwuje ze mnostwo dzieci same sie wychowuja i przy okazji rodzicow.A zwróc takiej mamie uwage ze jej dziecko jest agresywne afera na caly plac zabaw

  12. Tak to jest z dziećmi że wszystko przeżywają z większą siłą niż dorośli. Ile dzieci tyle róznych reakcji (wiem co mówię). Na histerię nie reaguj, na tornado nie pozwól…stanowczo mów że nie wolno, odwróć uwagę, wyprowadź do innego pomieszczenia niech ochłonie, wykrzyczy i cały czas bądź z nim bardzo spokojna i opanowana. Jak na rozwala to niech posprząta, ale wiem z doświadczenia, że będziesz musiała mu trochę pomóc bo będzie znowu denerwował się że ma dużo sprzątania. Stasiek wywalał z półki jak chciał zwrócić na siebie uwagę i powiem szczerze że tylko on odstawiał tzw histerię ( a jest 5 w kolejności). Wiem że to trzeba przejść ale stanowczo też trzeba reagować. Gdy jest to tylko płacz i krzyk to jeszcze ale jak juz tzw tornado to następne będzie bicie i plucie więc najlepiej trzymać rękę na pulsie i już zwracac uwagę 🙂 Nie porównuj ze starszym bo nie ma sensu a tylko wpadniesz w depresje że może coś źle robisz a to nie prawda 🙂

  13. Hmmm…. Ja to wszystko biorę na czuja 🙂 Kończyłam szkoły jako pedagog, kursy i inne mądre akademie, ale teoria a praktyka… Więc jq nie reaguje w miejscach publicznych, tzn nie prowadzę dyskusji. Jak mój brak reakcji nic nie działa po prostu biorę za szmaty i wychodzimy 🙂 Synek ma 1,5 roku, a już potrafi cyrk odstawić. Póżniej tłumaczę mu złe zachowanie, nazywam uczucia, ale nie wiem ile on z tego rozumie. Często na niego działa mocne przytulenie. takie bardzo mocne. Gdy w domu strzela fochy widzę że czeka na moją reakcje. Testuje. Dzieci często tak awanturują się by rodzic się nimi zainteresował. Bo takie zainteresowanie jest lepsze niż brak zainteresowania. Gdy poświęcam synkowi więcej czasu to nasz dzień wygląda lepiej. U nas działa dużo zainteresowania, reakcja gdy chce nam coś pokazać, dać itp. Taka szczera i pełna. W czasie złości brak rekacji, ale nie odstawianie do 2 pokoju by siedział sam, bo wtedy jest zrozpaczony. Póżniej przytulanie i mój monolog, nie wiem na ile świadomy z synka strony. I tyle. Złotego środka nie znalazłam.

  14. Moja starsza córka z racji swej niepełnosprawności była bardzo trudnym dzieckiem, z resztą po dzisiejszy dzień tak jest. Nasza pani pedagog ciągle powtarzała- ignorować! Nie zwracać uwagi, powiedzieć dziecku: ” wychodzę, a przyjdę jak się uspokoisz” no i oczywiście jak tylko przestawała płakać trzeba było iść i chwalić. Działa, ale czasami potrafiła mnie tak wyprowadzić z równowagi, że wyłam w poduszkę jak dziecko. Teraz przy drugim dziecku mam tyle cierpliwości, że rzucanie się na podłogę zupełnie mnie nie rusza. Oczywiście mam wątpliwości czy dobrze postępuję, na ile mogę jej pozwolić itd. Na razie jest tak, że jak mówię “nie wolno” to robi to ze zdwojoną siłą. Więc czasami udaję, że czegoś nie widzę, ale zawsze pilnuję żeby nie przegięła. Myślę, że dziecko trzeba obserwować i wyciągać wnioski.

  15. Właśnie byłam wczoraj na prelekcji z psychologiem dziecięcym i w szoku byłam, jak kobieta zaczęła opowiadać jakie ma przypadki…
    Ja moje dzieci nauczyłam nazywać emocja: jestem zła… smutna…zmęczona…wesoła…szczęśliwa itd. Owszem w wieku 2-3lat miały fochy o byle co, ale już później nie.
    Przed wejściem do sklepu mówie po co idziemy, że mogą sobie wybrać po jednej małej rzevzy i im kupie, ale nie zabawki. Działa.
    Artur teraz wchodzi w fochowaty wiek- sam czasem nie wie czemu płacze, ale jak się ogarnie to długo się tulimy i mija.
    Wydaje mi się, że problem leży w komunikacji rodzic-dziecko.
    Rodzice nie potrafią wyznaczyć dzieciom granic… empatia zerowa…

  16. u mnie próbowali obaj się rzucać i wymuszać. Noi piszczeli że aż uszy pękały. Zawsze postępowałam w ten sam sposób z każdym. Brałam delikwenta pod pachę zanosiłam do łóżeczka i spokojnym tonem mówiłam- nie rozmawiamy tym tonem, uspokoisz się to porozmawiamy. I wychodziłam z pokoju. próbowali walczyć i wyć ale dość szybko zrozumieli że tak się nie da. Po uspokojeniu przerabialiśmy temat na nowo. Nie wiem na ile dwu latek rozumie całą sytuację ale u nas działało. Teraz nie mam raczej tego typu problemów. Wiadomo pomarudzą że coś chcą teraz juz na wczoraj,ale nie rzucają się itd. Wytrwałości- to chyba taki etap że dzieci nas testują na ile im pozwolimy

  17. Lenka, ze starszą prawie 5-latką są etapy lepsze i gorsze, co jakiś czas się zmienia jej zachowanie, robi publiczne fochy, krzyki, że ona gdzieś tam nie pójdzie, nie bo nie, nawet potrafi zwiać na spacerze bo coś jej się nie podoba, ah. Tłumaczenia nic nie dają, bo ona po czasie, gdy się uspokoi twierdzi, że nie wie czemu tak zrobiła, była zła i nie wiedziała co robi.
    Ja zaobserwowałam, że dużo pyskowania i odzywek, które mi nie odpowiadają, podłapuje z telewizji, nie tylko bajki, ale też wiadomości czy jakiś film czy serial w tv, zostawiają w niej odzywki po których nie raz mam ochotę palnąć sobie w łeb.
    Ale u nas dużo takiej pewności, że jej wolno, dało ciągłe podważanie naszego autorytetu przez dziadków. Nie kłamała dopóki, dziadki nie zaczęli jej dawać zabronionych rzeczy, pozwalać robić zakazane przeze mnie rzeczy itp. każąc (!) jej nie mówić mamie, bo to będzie ich tajemnica. I tak dziecko nauczyło się kłamać. Oczywiście na początku mówiła, z czasem przestała.
    A kiedy ja jej coś mówię, a ona słyszy, że mama bzdury opowiada, pani dr się nie zna, tata się nie zna, my przesadzamy, to wybiera to co dla niej wygodniejsze, prawda? U nas od jej urodzenia “my się nie znamy”, ja durna alergikowi nie daję rzeczy na które jest uczulona (po wielu konsultacjach lekarskich), przecież roczna dziewczynka od snikersa od dziadka nie umrze (uczulona wtedy na czekoladę, mleko, zakaz wszelkich orzechów, miodu bo miała reakcję z puchnięciem całego ciała i gardła i języka po syropie na kaszel, więc zwiększone ryzyko wstrząsu), ale ja i lekarze się nie znamy. Po kryjomu dostawała czekoladki, a my się głowiliśmy skąd znowu wysypki, skąd bóle brzucha, wymioty, nieprzespane noce.
    Wychodziło z tego tyle, że co udało nam się ją opanować, wytłumaczyć, sprawić że nas szanowała, dobrze się zachowywała, to jedna wizyta u dziadków sprawiała, że na nowo zaczynały się awantury, pyskówki, fochy.
    Roczniak natomiast coraz częściej rykiem, krzykiem, piskiem (!) i okładaniem rękami próbuje zwrócić na siebie uwagę i wyegzekwować to co chce.

    1. no masakra jakaś chyba bym dziadków zrównała z ziemią:) Normalnie zabroniłabym chyba kontaktów z dzieckiem jeśli nie będą się stosować do moich reguł. Wiem że są różne sytuacje w życiu że dziadkowie pomagają opiekują się itd ale trzeba z nimi zrobić porządek bo o ile można dziecku tłumaczyć że się nie kłamie itd to problemy zdrowotne to już nie taki pikuś

    2. Nie pozwólcie dziadkom niszczyć waszego autorytetu, ona ma na razie 5lat ale za kilka lat gotowa będzie się od was odwrócić ;(
      Postawcie dziadkom warunek albo na waszych warunkach się spotykają z wnukami albo wcale.
      Niestety jeśli teraz tego nie utniecie to z młodszym dzieckiem będziecie mieli powtórkę z rozrywki;(

      trzymam kciuki

    3. Po każdej takiej akcji kontakt się ograniczał z naszej strony, ale to nie daje im do myślenia. Ciągłe tłumaczenie wprost jak działa podważanie autorytetu rodzica na dziecko również nic nie daje. Ja nie chcę ich odcinać od wnuków ale oczekuje szanowania tego, że my jako rodzice decydujemy i kropka, bez ale. Oni niestety uważają, że dziadki są od rozpieszczania, mój komentarz, że owszem ale mądrego rozpieszczania a nie rozpuszczania, kwitują miną “i tak zrobię po swojemu”. Gorsze jest to, że na okrągło słyszymy, że oni nie widują wnuków, co nie jest prawdą, ale też wszędzie wokół i po rodzinie i znajomych żalą się na nas, że ich do dzieci nie dopuszczamy.

    4. Po każdej takiej akcji kontakt się ograniczał z naszej strony, ale to nie daje im do myślenia. Ciągłe tłumaczenie wprost jak działa podważanie autorytetu rodzica na dziecko również nic nie daje. Ja nie chcę ich odcinać od wnuków ale oczekuje szanowania tego, że my jako rodzice decydujemy i kropka, bez ale. Oni niestety uważają, że dziadki są od rozpieszczania, mój komentarz, że owszem ale mądrego rozpieszczania a nie rozpuszczania, kwitują miną “i tak zrobię po swojemu”. Gorsze jest to, że na okrągło słyszymy, że oni nie widują wnuków, co nie jest prawdą, ale też wszędzie wokół i po rodzinie i znajomych żalą się na nas, że ich do dzieci nie dopuszczamy.

  18. Dziekuje za ten tekst. Mam podobny problem z L. – ostatnio coraz czestsze nie wiadomo czym spowodowane ataki histerii, wymuszanie placzem wlaczenia bajki, czy wziecia na race. Totalna zlosc gdy czegos jej zabraniam, choc granice byly ustalane juz dawno (typu zakaz zblizania sie do kabli, wtyczek czy kontaktow). Nie wiem skad to sie u niej bierze, owszem, zdarza mi sie na nia krzyknac, gdy nerwy juz puszczaja, ale nie jest to chleb codzienny, tylko sporadyczne przypadki. Niepokoi mnie takie jej zachowanie, bo nie wiem co mam wtedy robic. Tlumacze, ze nie wolno sie tak zachowywac, ze mama jest niezadowolona z takich czynow, kaze jej sie uspokoic i przestac krzyczec ale szczerze mowiac rzadko to dziala. Jestesmy ze soba na okraglo, bo nie pracuje, poswiecam jej tyle uwagi ile tylko moge, bawie sie z nia, wlaczam ja do pomocy przy tym co akurat robie no ale czasami sie tak nie da, bo L. ma przeciez dopiero 16 miesiecy 😉 Zauwazylam, ze czesto L. odzwierciedla moj nastroj, dlatego tez staram sie trzymac nerwy na wodzy, by nie przejmowala mojego zlego humoru. Ale tak naprawde lekarstwa na takie histeryczne zachowania niestety nie znam…
    B.

  19. Moja starsza córka urządziła mi histerię raz na targowisku pełnym ludzi, gdy nie chciałam jej czegoś kupić miała coś ponad 2 lata, położyła się na chodnik tupała, wrzeszczała tak że nie wiedziałam co się z nią dzieje, ale nie uległam stałam grzecznie obok i czekałam aż jej przejdzie. Dzisiaj? Jest dużą, ułożoną dziewczynką dla mnie dziecko anioł , cieszę się że jest taka jaka chciałam żeby była, mam tylko nadzieję że świat mi jej nie zepsuje, bo cholernie boję się szkoły i ludzi jakich spotka w przyszłości…
    Druga córka jest inna niż siostra, wszędzie jej pełno, wrzeszczy żeby dać jej to co chce, mimo iż ma ledwo ponad rok już się zastanawiam co mogę zrobić aby powoli zacząć ją zmieniać bo jak tak dalej pójdzie wejdzie nam na głowę…

  20. Właśnie jestem po ponad 3 tygodniach mega buntu mojej 2,5 latki. Po tygodniu takich jazd jestem wycieńczona, wypruta i zaorana jako matka. Nie radzę sobie z tym jak to trwa przez ileś tygodni. Sama przejmuje zachowania Córki w sensie, że jestem nerwowa okrutnie.

    Żeby dojść do ładu i składu z takimi jazdami, sama muszę sobie nastawić mózg by osiągnąć anielski spokój. Tylko spokój jest w stanie ogarnąć rozhisteryzowane Dziecko. Na szczęście udało mi się i od kilku dni mamy spokój.

    Co do samych zachowań. Po rozmowie z wieloma Mamami wiem, że Dzieciaki tak mają. Nie radzą sobie z emocjami, mają skoki rozwojowe. Jak moja Córka histeryzuje nic nie mogę zrobić. Tylko czekać i nie reagować emocjami.

  21. Mały ma czasem histeryczne napady płaczu,aż się zanosi. Wtedy staram się go uspokoić, ale są takie “bez powodu”. Nie wiem z czego to się bierze.A tornado mam w pokoju bez okazji raz dziennie przynajmniej, bo “porządek” musi być i brzdąc po swojemu układa wszytsko ;D

  22. U mnie jest taka sytuacja, że Tatuś, ciężko pracujący na rodzinę, przez pierwsze 2,5 roku za granicą jeżdżący, syna widywał przez tydzień w miesiącu. Jak syn zaczął płakać bo czegoś nie mógł dostać to Ojciec dawał. I z tym ‘płaczem wymuszaniem’ walczę do dziś… Choć teraz inaczej – nie reaguję albo wręcz mówię, że wymuszanie płaczem na mnie nie działa.Czasami nie wytrzymam i się zaśmieję, bo syn mój potrafi się tak zmusić, że autentycznie łzy mu lecą – i to cały płacz jego – KOMICZNIE to wygląda. 😉 Niestety, kiedy syn mój widzi, że płacz nic nie daje – czasami w tej złości zaczyna rzucać zabawkami. Wywalać wszystko dookoła. Przy czym bacznie obserwuje moją reakcję, ponieważ nigdy wcześniej tak nie robił. Staram się mu tłumaczyć, że tak nie wolno. Biorę go na kolana, przytulam. I rozmawiamy, rozmawiamy. Pomaga, choć do następnego takiego ataku tylko, niestety. Na szczęście zdarzają się ono rzadko. Najczęściej kiedy płacz nie działa – przestaje wymuszać i prosi by go wziąć na ręce. A wtedy przytula się do mnie całym ciałkiem. <3

Dodaj komentarz