Jak zadowolić samą siebie

…czyli wibrator w szufladzie,a matka uśmiechnięta.

Matka wygodna,zapaliła sobie świeczkę waniliową (przecież wiecznie wonią pieluch wonić nie musi).
Zaparzyła sobie setną dziś kawę z kradzionym syropem czekoladowym i postanowiła popełnić wpis na blogu.

Matka wygodna jest stara.Przynajmniej tak się ostatnio czuje gdy drwią z niej wyżynające się zęby syna najmłodszego.Na dziąśle jest kropka,reszty zęba brak.Syn za to z tej całej ekscytacji wyrzynającymi się mleczkami,stał się (delikatnie rzecz ujmując) mało przyjemny.W niczym nie przypomina pociesznego niemowlęcia.Poznał już pojęcie foch’a stosując go nader często.
Łóżeczko – nie odpowiada.Fotelik – nie odpowiada.Mata- niestety też nie.
Odpowiada mu za to noszenie na rękach,tudzież w chuście,lecz stare plecy matki chwilami nie dają rady.
Nie że się użalam.Matka wygodna jest twarda (dwa porody bez znieczulenia zniosła).
jednak kręgosłup trochę jednak wyeksploatowany ma.
No ale nosi to dziecko,to niemowlę bo tylko wtedy jego samopoczucie wydaje się być zadowalające.
Któż więc zadowoli i matkę ?
Mąż nie może,na nockach pracuje. W dzień nie da rady bo to czas największej aktywności dzieciarni.
Dzieci zadowalają matkę duchowo.
Syn starszy wymyślił dziś podczas snu piosenkę a melodii Zająca Poziomki – “przez łąki i pola kulamy babola”
(ktoś mnie pocieszyć próbował,że drugi Jacek Cygan mi rośnie).Syn młodszy opanował miganie,znaczy jeden znak z sześciu – daj.
Typowy facet.
Zadowala mnie to jako matkę.Bardzo.
Ale jako kobietę,kiepściutko.
No i tak sobie myślę jak by się tu samej zadowolić (bez skojarzeń proszę :P) wibrator w szufladzie się kurzy i wymyśliłam. Dziś z luksusów dla duszy i ciała Matka wygodna sobie paznokcie pomaluje.
A co mi tam.Mała rzecz a cieszy.
Więc piszę tego posta,macham paluchami po klawiaturze,co by szybciej wyschły i mam dla Was przesłanie.
Nawet taka pierdoła jest w stanie matce humor poprawić.
Czego i Wam zabiegane mamy życzę (i oby mi się dziecko nie obudziło i noszenia nie wymagało)

* dzisiejszy uśmiechnięty wieczór sponsoruje zmywacz z acetonem 😛

pozdrawiam
L.

Komentarze

8 thoughts on “Jak zadowolić samą siebie

  1. Miesiąc po urodzeniu Młodszej Córci w akcie desperackiej próby poczucia się znowu kobietą a nie TYLKO matką kupiłam sobie krwistoczerwony lakier do paznokci. No po prostu odlot. To nic, że zupełnie nie w moim stylu 🙂 Na tamten czas to była moja deska ratunku przed totalną otchłanią pieluch, cieknącego mleka itp atrakcji. Lakier stoi do dziś nietknięty 🙂 I nie dlatego, że nie mam czasu. Nie dlatego,że mi się przestał podobać. Po prostu jak mam czas pomalować te pazury to i tak idę albo pogadać ze Starszą albo lampie się na Młodszą 🙂 Zwariowałam. Ratunku nie ma 🙂

  2. Jak już dopadnie mnie ta chwila święta malowania pazurów radość czai się za moimi plecami nieśmiało. Do czasu aż raz pacnę niedoschniętym pazurem i wszystko pójdzie w dupu!

Dodaj komentarz