Jako matka, łamię wszystkie przykazania Boże!

Ostrzegam iż tekst może bulwersować osoby wierzące, więc nie polecam czytać! Jednak tekst nie ma na celu obrazić żadnych uczuć religijnych, ma charakter żartobliwy, więc zachęcam do zażycia podwójnej dawki wyczucia sarkazmu i dystansu!

1. NIE BĘDZIESZ MIAŁ BOGÓW CUDZYCH PRZEDE MNĄ

Przy dwójce nie da się. Nie ma takiej możliwości, nie ma pola manewru. Pierwszego kissiora rano dostanie ten, kto pierwszy wstanie. W związku z czym między ów bogami, następuje ciągła rywalizacja, polegająca na wstawaniu o coraz to wcześniejszej godzinie. Jedyne co mi wtedy przechodzi przez usta, to “o Boże”, dowodzi to tylko temu, że z drugiego przykazania, też się nie wywiązuję.

2. NIE BĘDZIESZ BRAŁ IMIENIA PANA, BOGA SWEGO, NADAREMNIE.

Tu mamy kilka możliwości. Wzywanie, a raczej wywrzeszczenie : “Matko Boska nie jedz tego piasku!”, “Chryste Panie nie wkładaj tego gwoździa do kontaktu!”

Wzywanie z niedowierzaniem: “Jezu kochany, jak to jeszcze robi w pieluchę?, “Na Boga, jak to jeszcze karmisz cyckiem?”…

Wzywanie z prośbą o łaskę: “Panie Boże, spraw by tym razem było bez antybiotyku”, “Jezu kochany, zlituj się i pozwól mi przespać choć by trzy godziny ciągiem”

Oraz wzywanie z rezygnacji: “O Boże, Boże, Boże…” – adekwatne w każdej sytuacji

3. PAMIĘTAJ, ABYŚ DZIEŃ ŚWIĘTY ŚWIĘCIŁ.

Święciłabym w ciszy i spokoju…nie mogę. Dzień wolny od placówek. Apokalipsa od samego rana. Już o dziewiątej rano, masz wrażenie, że znalazłaś się w czeluściach piekieł, a dwa diabły, tylko podrzucają drwa pod kocioł, żebyś w końcu wybuchła. Uświęceniem jest obiad, który robisz specjalnie dla nich, by choć na chwilę, na moment zamknąć im usta i zatrzymać przez 20 minut w jednym miejscu. Sama nie jesz. Boisz się, że jak wykonasz ruch widelcem, zorientują się, że siedzisz przy stole i wszystko zacznie się od nowa.

4.CZCIJ OJCA SWEGO I MATKĘ SWOJĄ.

Czczę, oj czczę bardzo. Najbardziej, gdy z własnej nieprzymuszonej woli przygarniają dziatwy moje a ja mogę usiąść i upewnić się, że słyszę własne myśli, że potrafię nadal pić gorącą kawę i że mogę szeleścić papierkami od cukierków tak głośno, jak mi się tylko podoba.

5. NIE ZABIJAJ.

Żyją! Obaj, choć zdarza mi się instynkt morderczy. Raz, gdy moje ukochane kolczyki były spuszczane w toalecie, a ja usłyszałam tylko ciche “pa,pa”. Raz, gdy  umierałam z powodu korzonków, a jedyną wygodną pozycją do leżenia, była ta na plecach…i wtedy jakieś trzydzieści parę kilo, skoczyło na mnie po powrocie ze szkoły, z radości…Tych chwil było więcej…ale bywały też sytuacje, gdy musiałam zabić. Komarzycę, która bezlitośnie kąsała niewinne stopy, czy muchę, która wywołała panikę w oczach niespełna rocznego syna…Albo pająka, który był wielkości mojej dłoni i przez niego nie wiedziałam, które z naszej trójki krzyczy głośniej…

6. NIE CUDZOŁÓŻ

Jedyna przyjemność samodzielnej Matki…proszę mi wybaczyć, czasami muszę być egoistką.

7. NIE KRADNIJ.

Nie da się…gdy na lodówce, samotnie, smutno tak leży moja ulubiona nadziewana czekolada, albo ciasteczka, albo michałki, albo…czekasz wtedy aż zgasną światła i jak typowy złodziej zakradasz się na palcach, w ciemności – modląc się, by nie nadepnąć na lego i sięgasz po jeden kawałek…jeden, no góra dwa…i nagle orientujesz się, że zakradanie idzie Ci tak świetnie, że zostało samo sreberko. Ups!

8. NIE MÓW FAŁSZYWEGO ŚWIADECTWA PRZECIW BLIŹNIEMU SWEMU.

“Jak to zniknęła czekolada z lodówki? Niemożliwe, któż ją mógł zjeść? Może to Twój brat?”. “Jak to Junior popsuł Ci robota? Oczywiście, że mu go nie dałam, żeby mieć chwili spokoju, no chyba mnie nie podejrzewasz? Junior, jak mogłeś!”. Ech!

9. NIE POŻĄDAJ ŻONY BLIŹNIEGO SWEGO.

Nie pożądam, gdzież bym śmiała, ale dostrzegam tu jednak zielone światło 🙂

10. ANI ŻADNEJ RZECZY, KTÓRA JEGO JEST.

Nie da się. Jak tu nie zazdrościć koleżance cudnych, wściekle czerwonych, idealnie spiłowanych hybrydowych paznokcie, podczas gdy Twoje są tylko wspomnieniem? Ostatnią kasę wydałaś na kinder jajko, bańki mydlane, plastry z angry birds  – które kosztowały cztery razy tyle, co zwykłe, ale wiedziałaś, że nie możesz kupić zwykłych. Starczyło jeszcze na etopiryne, kupiłaś dwa opakowania, na wszelki wypadek. Twoje paznokcie zginęły śmiercią tragiczną, gdy usiłowałaś nałożyć łańcuch przy rowerze syna starszego, ale fatality nastąpiło przy próbie rozdzielenia dwóch klocków lego, o które poprosił Cię syn młodszy…koszmar, możesz otwierać paznokciami konserwy, ale nigdy nie zagrasz w reklamie lakieru do paznokci!

Za grzechy żałuję, pokutuję i zawsze obiecuję sobie, że się zmienię. Efektów jeszcze nie ma, ale się przecież staram. Miałabym nawet mała sugestię, by przy każdym (no, prawie każdym :)))) z przykazań, dodać gwiazdkę! * nie dotyczy matek, ale nie mam tyle odwagi 😉

Nie praktykuję, nie chcę być hipokrytką!

Komentarze