Kobiety są dziwne!

 

Dziewczyny to dziwne stworzenia.

Tupiąc nogami wyczekujemy pierwszej miesiączki, czasami okłamujemy  koleżanki, że to już, symulując bóle brzucha, tylko po to, by z wiekiem przeklinać w diabły te dni, które z jakiegoś odgórnie nadanego powodu, sprawiają, że nie potrafimy normalnie funkcjonować. PMS, kiedy pakujemy w siebie kilogramy słodyczy – bo działa, a potem obwiniamy się o liczbę kilogramów na wadze – może nie działa ? Okres, dzisiaj ? akurat dzisiaj! @#$$%%! Przecież mam pierwszą randkę/egzamin/ rozmowę kwalifikacyjną, a czuję się i wyglądam jak tysiąc nieszczęść z przetłoczonymi włosami. Kobiecość!

Z wypiekami na polikach upieramy się by mama zabrała nas na zakupy pierwszego stanika. Do kompletu koniecznie kilka bluzek, lekko prześwitujących, by koleżanki z wyższej klasy zauważyły tę część bielizny u nas. Nawet wkurzanie się na strzelanie stanikiem, przez naszych mniej rozwiniętych emocjonalnie  😉 kolegów, jest nieco udawane. Niby się złościmy, a jednak cieszymy się, że ONI WIEDZĄ. Upychamy w nich chusteczki, skarpetki, wypinamy się…by kilka lat później, pierwszą rzeczą po przestąpieniu progu domu, był moment rozpięcia stanika i uwolnienia  się z tego niewygodnego czegoś, pozwalając naszym bardziej lub mniej jędrnym cyckom, na oddanie się grawitacji. Freedom!

Z dumą prezentujemy pierwsze owłosienie, niby niechcący wystające spod stroju kąpielowego, czy pachy (serio, za moich czasów podstawówki, nie mówiło o depilacji), by potem przeklinać szczecinę na nogach każdego poranka. Na szczęście z wiekiem wycwaniłyśmy się, wybierając spodnie zamiast sukienki, w razie wielkiego NIE CHCE MI SIĘ GOLIĆ NÓG. Lato jest koszmarem. Każdego ranka wchodząc pod prysznic, mamy ochotę od stóp do głów wysmarować się pianką do golenia i jednym pociągnięciem pozbyć się tych wstrętnych kłaków… z łona, pach, nóg, rąk, wąsika, brwi…tak, też czasami czuję się jak małpa…jak by mało kazano nam cierpieć.

Spieszy nam się, by gdzieś skitrać się w podwórku wypalić pierwszego papierosa  i wypić z osiedlowymi koleżankami najtańsze wino, podprowadzone, nieco chwiejnemu już wujkowi Zenkowi, jednej z koleżanek…. na szczęście przyjaźnie często przetrwają lata, zamiłowanie do wina też, tylko etykieta się zmienia…nadal jednak zdarza nam się zdobywać je jak najmniej oficjalnie. Szczególnie singielką. Szczególnie podsiadającym koty. Butelka wina, pudełko ptasiego mleczka i gazeta z filmem na dvd, to jakiś niepisany znak rozpoznawczy singielek.

– O zestaw dla samotnej ? Pani się nie martwi, na pewno jeszcze sobie pani ułoży  życie. Pani weźmie ten film, sąsiadka mojej koleżanki mówiła, że taki romantyczny, jak bóbr płakała, bo tam taka piękna historia miłosna jest, a ona też sama, od siedmiu lat…podobno do czerwonego wina pasuje…

Pierwszy raz, to niemal już turniej  quidditcha, rodem z Hogwartu, wśród młodych dziewczyn. Która pierwsza, którą bardziej bolało, która więcej brodziła krwią…a potem już z górki, dopisywanie nazwisk kolejnych chłopaków do listy i licytowanie się, który całuje lepiej. Kiedyś to się znaczki zbierało, ewentualnie etykiety od piw, dziś kompletuje się listę nazwisk, niemal jak w jakieś firmie windykacyjnej, tylko tyle, że tu się nie zabiera, a daje. Z wiekiem, kobieta chce mieć tego jednego, jedynego, który będzie wcieleniem ideału. Którym można pochwalić się przed przyjaciółkami ( nie tymi od wina, one mają w głębokim poważaniu z kim sypiasz, chodzi o te, w których towarzystwie trzeba się pokazać, lśnić i wciągać  brzuch, kłamiąc, że to kolejna plastyka brzucha sprawiła, że tak świetnie wyglądasz…a nie głodówka, lewatywa,  gorset i inne sztuczki) I seks…czasami wymigujesz się nieogolonymi nogami, czasami bólem głowy, a czasami po prostu jest to ostatnia rzecz, na którą masz ochotę po 15 godzinach w korporacji i marzysz tylko o tej butelce wina, którą skitrałaś pod zlewem przed teściową. Oczywiście wiele kobiet czerpie niesamowitą satysfakcję z seksu, nadal zmieniając partnerów, czy szukając czegoś szczególnego w tym sporcie. Często jednak i one wolą butelkę wina, od kolejnego ciała NN o poranku. Nawet jeśli NN identyfikowany jest jako ten zaobrączkowany partner.

Chcemy wyglądać dojrzale. Zaczynamy od wspomnianego wyżej, wypychania stanika, kilogramów tapety na twarzy, która ma nam dodać kilku lat i umożliwić wejście do klubu 18+. Podkradamy ciuchy starszym siostrom, kuzynkom, matkom, wpychamy watę do za dużych piętnasto-centymetrowych szpilek i czujemy się starsze, dojrzalsze, mądrzejsze.  Z wiekiem nasza metryka nas przeraża, robimy wszystko by wyglądać młodziej, by wygładzić buzię, pozbyć się opadających powiek. Wstrzykujemy sobie cuda na kiju, poddajemy liftingom, odsysaniom, by odzyskać dziewczęcą sylwetkę.  Szukamy klubów, w których można poznać młodszego kochanka. Tylko nasze sukienki nadal pozostają kuse, ale za to w parze do szpilek, upychamy w torebce drugą parę butów, na płaskiej podeszwie, które są gwarancją naszego powrotu do domu…w całości, bez połamania nóg.

To samo jest z facetami. Najpierw szukamy tych starszych, z wyższych klas, żeby móc się pokazać przed koleżankami (znowu nie tymi od najtańszego wina, ale tymi, którym należy utrzeć nosa lepszą zdobyczą). Później szukamy po klubach młodszych kochanków, bo przy nich czujemy się młodsze, bardziej zwariowane, bardziej cool, bardziej trendy. Naszymi mężami zostają średnio przystojni faceci, za to dojrzali, zapewniający nam stabilny grunt pod nogami.  Na kochanków wybieramy młodszych, dobrze zbudowanych i niezbyt ogarniętych przystojniaków, których zadaniem jest dobrze wyglądać a nam umożliwić dobra prezentację w dużych silnych i młodszych ramionach.

Zaczynamy swoja walkę o kobiecość coraz szybciej, postarzając się, próbując być bardziej dorosłymi niż jesteśmy. Z wiekiem, robimy wszystko by tą dojrzałość opóźnić, a nawet cofnąć. Chcemy być inteligentne i piękne, nie zatracając przy tym przebojowości i młodego wyglądu. Czy kobieta podążająca za młodością jest w stanie dorosnąć czy tylko zdziecinnieć ? Ot, na takie mnie wzięło przemyślenia 🙂

 

 

Grafika Tomek Domański

Komentarze

5 thoughts on “Kobiety są dziwne!

  1. Gdy dostałam pierwszy raz okres to płakałam, łzy smutku :p
    “za moich czasów” wchodziła moda na pasek między posladkami i pamiętam w gimnazjum, ta która chciała być fajna to zakładała tak stringi, żeby było je widać jak usiądzie i cieszyła się jak jakiś chłopak pociągnął na sznurki…
    Dziewne z nas kobitki 😀

  2. A ja właśnie dzisiaj, stwierdziłam, że się starzeje, bo podobają mi się dojrzali mężczyźni ( w sensie tacy po 40stce i w sensie – wizualnie podobają, bo tak ogólnie to tylko mój mąż mi się podoba – żeby była jasność;)). Chyba nie wpisałam się w schemat;)

Dodaj komentarz