Matki frustratki i Matki wszytko im się należy.

Taką dziwną manierę narodową zauważyłam w ostatnich czasach,iż każdy ma jakieś roszczenia wobec kogoś. Nieraz i słuszna sprawa,w większości jednak bez argumentacji.
Matki frustratki i matki wszystko im się należy otaczają mą przestrzeń,niczym szarańcza.
Czy to w szkole,czy na placu zabaw,czy nawet w przestrzeni internetowej.
One są i muszą być zauważone,docenione i wychwalane.
Nie dla nich klęska czy porażka. One maja ambicje i wymagania.
I my społeczeństwo winniśmy im sprostać.

Przerzucanie własnych niepowodzeń i frustracji na innych stało się plagą.
Szczególnie pod płaszczykiem internetowej anonimowości jak i zwykłej plotki mówionej prosto w oczy.
Mi się należy.
Ja żądam.
Ja chcę.
Słyszymy z ust młodszych dzieci…które powtarzają jak mantrę słowa własnych matek.
Dlaczego chcesz ? Dlaczego żądasz ?
Bo tak.Bo mi się należy.

Matki frustratki nie radzą sobie z prozaicznymi problemami zbyt wąskiego chodnika (wina zarządu dróg),
zbyt stromego podjazdu dla wózka (ciesz się że w ogóle jest) czy zbyt niskiej temperatury w sklepie.
Purchaja i parskają na boki swoim jadem,bo te problemy to istne zło które oczywiście musiało przytrafić się im. To nie jest ani życiowy pech,ani zbieg okoliczności,to wszystko ktoś robi specjalnie by uprzykrzyć im życie.One nawet nie wyjaśniają,one z góry wiedzą dlaczego ta się stało.

Węszą,szukają i uciekają się do podstępów byle ich było na wierzchu.Byle po raz kolejny zatryumfować.
Porażka jest dla nich impulsem by kogoś zbesztać,obrazić i wyrzucić z siebie ten cały jad niepowodzenia.
Jad,który zastępuje im przyznanie się do błędu,akceptację porażki,czy zwykłego niepowodzenia.
To matki które od kołyski wpajają swym dzieciom że muszą być najlepsze. Że przeciętność nie godzi.
I potem czytam ja Was proszę,te wszystkie maile przesiąknięte jadem,zawiścią i żółcią i jedyne co mi przychodzi na myśl,to by odpisać jak bardzo jest mi Was żal…
Natychmiast przypominam jedna sobie,że nie mam czasu na pierdoły i robię dalej to co lubię,
zadowalając tym samym Matki pogodne. Potrafiące się bawić,korzystać z życia i śmiać się z samych z siebie. Matki niezwykłe w swej przeciętności. Matki tak bardzo prawdziwe i pożądane w swojej osobie.

Na szczęście jest ich znacznie więcej niż tych sfrustrowanych i niezadowolonych,bo w przeciwnym razie ten świat nie miał by racji bytu.

taka mnie oto myśl naszła i się nią dzielę bez ładu i składu…

pozdrawiam
L.

Komentarze

32 thoughts on “Matki frustratki i Matki wszytko im się należy.

  1. Zgadzam się z autorką wpisu w 100%. Sama czegoś podobnego doświadczyłam leżąc chociażby w szpitalu miesiąc przed porodem – a leżałam długo. Nie należę do uległych osób, potrafię zadbać o siebie i domagać się tego co mi się należy, ale nie zatruwam innym życia.

    Katarzyna Bajkowska-Woźny

  2. Trochę nie fair jesteś teraz, wiesz? Gdyby nie narzekanie na brak chodników, placów zabaw itd to nic by się nie zmieniło. Tu frustracja i narzekanie jest motorem do zmian.
    A to, że komuś nie pasuje, że przegrał w konkursie to inna para kaloszy i to owszem żałosne jest.

    1. żałosne jest jak wszystkie rzucacie się na wpis niczym liżące psy pod ogonem;)

      “ohh tak masz rację”

      “ohh faktycznie żałosne”

      🙂

      Helga

    2. sama przeklinam brak podjazdów ,
      narzekanie nic nie da,trzeba działać,choć akurat pisma niewiele dają,
      chyba zbiorowa akcja lepsza.
      Chodzi mi o to,że każdy coś chce,ale mało kto bierze się za czynne działania by narzekanie czy frustrację zamienić na czyny.

    3. Kasiu nie karmi się trolla,szczególnie takiego 🙂
      Pojawia się nagle,po jak mniemam przegranym konkursie,kompletnie nie znając riposty oraz sarkazmu autora we wpisach (który de fakto ma dystans do siebie i krytykując we wpisach innych,krytykuje też samą siebie,no ale to trzeba by się było zagłębić).

      Strasznie nudne musi mieć życie taki troll,
      bo odzwierciedlenie tego co nagle poczyna obrażając kogoś w necie,
      na pewno ma odzwierciedlenie w realnym życiu,no nic tylko współczuć.
      Doprawdy nie ma co reagować na takie wpisy Kaśka,
      nawet autor zamiast je wykasować,pozostawił ku naszej uciesze,
      bo czytanie takiego bluźnierstwa w obrazie majestatu jest istnie śmieszne 🙂 bo czytając to czuć po prostu frustrację Helgi a nie jej własne spojrzenie na temat.

      Monia Nowicka (niestety nie mam konta na blogerze)

    4. Niestety ów troll nie brał udziału w konkursie, bo rodzinki nie ma 🙂

      Nie widzę też w moich wpisach frustracji

      Helga

  3. Ja ju z się przyzwyczaiłam do dziurawych chodników, braku podjazdow. Wczoraj wybrałam sie na spacer z synkiem z mojej wioski, do takiego “miasteczka” ok 4 km,oczywiście dopóki mały był grzeczny to skorzystałam z okazji i pobuszowałam po sklepach. I w wiekszości schody i to strome,jak nie w górę to w dół, nawet w aptece. Cóz, jak tak sobie ponosiłam, jak wrocilismy, to spalismy oboje jak aniołki

  4. Owszem, ale czy zawsze musimy jęczeć, marudzić, narzekać? Czy we wszystkim i zawsze musimy być najlepsze? Ja sama narzekam dużo. Ale jadem nie pluję, bo tu o to chodzi. O zwykłą zawiść, o zazdrość, bo ona ma tyle, to ja chcę więcej wszak lepsza jestem od tego czegoś … znam to. Zamykam oczy, zatykam uszy, i idę dalej. I choć psioczę pod nosem że wózek mój na chodniku nie mieści się wcale, bo u nas we wsi bliźniaków nie przewidziano, to jednocześnie cieszę się słońcem, macham do sąsiadki, witam z uśmiechem starszego pana – bo cóż oni winni? Zamiast wynajdywać malutkie problemy i robić z nich kolosy, znajdujmy najdrobniejsze momenty szczęścia – i celebrujmy je jak najpiękniejszy skrb 🙂
    Pozdrawia pogodnie sfrustrowana matka 😀

    1. Oczywiście, że narzekamy, tylko są tego różne formy i różne natężenie. Można to też robić w mniej lub bardziej cywilizowany sposób, mniej lub bardziej zatruwając innym życie.

      Katarzyna Bajkowska-Woźny

  5. No nie wiem, czy dobrze zrozumiałam, ale nie sądzę by można jedną miarą oceniać matki domagające się szerszych chodników (a dlaczego nie mogę nań ponarzekać, albo napisać pisma do zarządu dróg, albo pokląć na kierowców notorycznie blokujących tenże chodnik?) i matki sfrustrowane klęskami i porażkami. I tak sobie myślę, że może dopiero teraz głos matek jest słyszalny, dopiero teraz mogą sobie ponarzekać, dopiero teraz wyraźnie widać, że matki bywają sfrustrowane. A najlepiej jak nam to przeszkadza to odciąć się od takiego towarzystwa i problem z głowy 😉 Przynajmniej z naszego punktu widzenia.

  6. Frustracja i roszczeniowosc, to moim zdaniem cecha raczej narodowa Polakow wszystkich. A ze matki sa jeszcze dodatkowo podminowane, to juz swoja droga 🙂 Mam dzisiaj post w podobnym tonie zreszta…

  7. teraz już wiem,jestem również matką frustratką, z uporem maniaka domagam się ,aby podjazd dla wózków nie był obstawiany przez rowery ( mają stojak obok), za to jest na mnie wręcz nagonka emerytów, a mimo to twierdzę, że dostęp do podjazdu mi się jednak należy

    i jako obie wiemy ,każdy ma prawo mówić i pisać co uważa za słuszne, a post dobry 🙂

    1. to się ciesz,że chociaż te podjazdy masz,bo ja na najbardziej uczęszczanej drodze szkoła – dom,mam dwa zejścia podziemne,bez podjazdów 🙂 w związku z tym albo chodzę pieszo,albo jadę trzy przystanki dalej by się na około do szkoły dostać 😛

  8. niby masz racje ale…nie pomyślałaś dlaczego tak jest?jakby w Polce były lepsze warunki życia to i kobiety byłyby szczęśliwsze, weselsze, radośniejsze a na kogoś trzeba zrzucić odpowiedzialność za swój los

    1. Proszę mi wybaczyć, ale okazało się, że jest takie miejsce na ziemi, gdzie ludzie mają trudne warunki bytowe i klepią biedę – według naszych standardów, a są szczęśliwsi od Polaków. To nie ma nic do rzeczy. Jak ktoś ma do tego predyspozycje, to taki będzie i już.

  9. Mi żal Ciebie. Traktującej wszystkich z góry widzącej czubek własnego szpiczastego nosa.

    Podkreślającej, jak to bardzo jesteś mądrą i wykształconą osobą i jacy debile Cię otaczają. To życie moja droga, nie bajeczka, więc ściągnij pantofelki i ruszaj twardo tą ciernistą drogą…bez wywalania jacy to INNI są źli, podli, tryskający jadem;]

    Helga

    1. Nie zauważyłam, żeby autorka napisała, że uważa się za mądrą. Opisała jedynie rzeczywistość. To, że ktoś woli matki (czyt. ludzi) z poczuciem humoru, mających dystans do siebie, cieszących się życiem, to normalne i jak najbardziej naturalne. Autorka zaznaczyła, że tego typu osób jest więcej niż frustratek tryskających jadem – super! Taki pogląd nijak ma się do tego, że nie widzi się w życiu cierni, wybojów i trudnych szczytów do zdobycia. Skąd ocena, że nie chodzi twardo po ciernistej drodze?!!! Cóż za obrzydliwy komentarz – pozwolę sobie ocenić. A mi żal Ciebie, za brak odwagi podpisania się.

      Katarzyna Bajkowska-Woźny

Dodaj komentarz