Nie dla nas chorowanie

Ja wiecie,odpukać,moje dzieci nie chorują.
Nasza lekarska kartotek ogranicza się do bilansów 🙂
Jestem zwolenniczką,po pierwsze zapobiegania,po drugie metod jak najbardziej naturalnych.
Dzięki temu moje dzieci nie wiedzą co to antybiotyk.
Syn starszy od 3 roku życia dziecko przedszkolne. A wiec styczności z zasmarkanymi i chorymi dziećmi mu nie brakowało. Raz nawet przyniósł do domu zapalenie oskrzeli,ale udało je się zniszczyć w pięć dni za pomocą baniek.(polecam,dzisiaj są już próżniowe i taka sesja dwa razy w roku działa cuda).
Najlepszym sposobem na nie chorowanie jest hartowanie od małego.To nie są puste słowa.
Temperatura w dzień nie powinna przekraczać 24 stopni a w nocy 19 (i przy tej temperaturze moi synowie często śpią na kołdrze,bo za ciepło).Nie ubieramy kombinezonów tylko dlatego,że jest kalendarzowa zima,mimo iż na termometrze +10.Ubieramy zawsze warstwę więcej niż siebie i na cebulkę.
Kombinezon,koc i jeszcze śpiwór to na prawdę przesada.Przy – 20 nikt z dzieckiem na spacery nie chodzi,a do -10 takie opatulanie jest zbędne. Podobnie jak zakrywanie dziecku szalikiem ust i nosa.Para przy oddechu się skrapla,odmrażając usta i nos. Zapalenie gardła gotowe przy takich zabiegach.
Wiecie przecież,że bakterie mnożą się w ciepłym,zimno je zabija. A więc wdychanie mroźnego powietrza jest jak najbardziej wskazane. Ze spaceru rezygnuje się w silnym wietrze,dużych opadach i gdy temperatura spada znacznie poniżej -15.
Błędem jest podawanie gorącej herbaty z cytryną na przeziębienie,szczególnie gdy mamy zainfekowane gardło. To pożywka dla bakterii,a herbata nas tylko rozgrzeje.Przy chorobach gardła najlepsze jest picie w temperaturze pokojowej.Z lodów też zimą nie trzeba rezygnować.
W listopadzie,gdy pogoda robi się mało atrakcyjna Matka podaje dzieciom czarodziejski eliksir,który sama w dzieciństwie piła. Pokrojona cebula,zalana miodem i z dodatkiem czosnku.Puszczony sok pijemy do lutego-marca.Wszyscy.
Pamiętamy o intensywnym wietrzeniu mieszkania codziennie,a nawet o wystawieniu pościeli na mróz choć raz w tygodniu (żegnajcie roztocza) i nie rezygnujemy ze spacerów.Podstawy.
A co jak już się coś przypląta ?
No warto sięgnąć po inną broń.Ale niech to nie będzie antybiotyk na zwykły katar,czy pokasływanie.
Zacznijmy łagodniej i jak najbardziej naturalnie.Polecam suplementy ziołowe.Wzmacniające odporność.
Syn starszy pije Gardimax herball MINI – syrop na odporność,na bazie lipy i tymianku z witaminą C.
Pije go codziennie,odpowiada mu smakowo i pije go bardzo chętnie.Doskonały sposób by wzmocnić organizm.
Do nawilżania jamy ustnej i krtani ma pastylki Gardimax herball JUNIOR o smaku pomarańczowym,na bazie szałwii i mojego ulubionego prawoślazu. Starszak z racji ciągłego gadania a nawet wrzeszczenia,często ma chrypę i wtedy też podaję mu pastylkę.Bardzo je lubi 🙂 Działają dość szybko i przynoszą mu ulgę.
Starszak przestaje odchrząkiwać,co często robi z racji przesuszania się krtani.Olejki eteryczne ułatwiają mu tez oddychanie.
Ja na podrażnione gardło sięgam po czarny bez z tej samej serii Gardimax. Lepiej mi się po nim oddycha.
Ma specyficzny smak,więc nie każdemu może smakować,mężowi nie smakuje i siłą się go nie zmusi do wypicia.Ale działa także na podrażnione gardło,które mam dość często. Zamiennie są pastylki do ssania Gardimax herball i te na prawdę szybko przynoszą ulgę.O ile syrop piję codziennie,o tyle po pastylki sięgam gdy mam potrzebę. I choć są one suplementem,to już po jednorazowym użyciu czuję ulgę. A jak się Matka chce rozgrzać to robi sobie saszetkę,imbir,malina i czarny bez (swoją drogą,pamiętam jak moja śp.Babcia zbierała bez żeby parzyć zimowe herbaty na wzmocnienie),te saszetki to  Gardimax herball termogripp. Mąż też pije.Szczególnie gdy wraca z nocki,zmarznięty.Wypija saszetkę i pod kołdrę. Działają na nas nie tylko rozgrzewająco ale i uodporniająca. Mnie rozgrzewają gdy się przewieję,albo zaczyna mi przeciekać nos.Działają dość szybko,do tego nadal są suplementem a nie lekiem,a więc kocyk,termofor i kubek w dłoń.


I tymi specyfikami się wspomagamy zanim nas coś chwyci,albo gdy czujemy że coś się zaczyna dziać.

W użyciu od początku listopada. Jak wiecie nie chorowaliśmy jakoś od tego czasu,poza moimi korzonkami 🙂 Przypisuję to naturalnym ekstraktom ziołowym zawartych w suplementach o których wspomniałam.Wszystkie z jednej linii,bo uzupełniają się wzajemnie składem.
 Na katar pomaga u nas woda morska i zwykła maść majerankowa.Na wysoką gorączkę (powyżej 38,2 czopiki z paracetamolu w najczystszej postaci.)
Tej do 38 nie zbijam,bo to naturalna ochrona organizmu z chorobą. Polecam także chłodną kąpiel,która np. we Włoszech jest naturalną metodą zbijania gorączki.

 

* to tak w ramach Waszych pytań jak to jest że dzieci moje nie chorują 🙂
Lepiej zapobiegać niż leczyć 😀
Komentarze

31 thoughts on “Nie dla nas chorowanie

  1. No dobra, ale z tym się nie zgodzę, że temperatura 15+ w maju i w styczniu to ta sama temperatura, bo odczuwamy ją jednak trochę inaczej 😉 Na pewno racja, że przegrzewać nie ma sensu. Reszta rad: cenna, a o tych specyfikach nie słyszałam 😉

  2. Wreszcie normalna Matka 😉 dla mnie to temat rzeka i podnoszacy cisnienie! Moje dziecie 20miesiecy, zero lekow tym bardziej antybiotykow! Nie liczac refluksu. 2razy mial gila i wystarczyla sol morska i sciaganie zawartosci noska…Gil to katar i musi trwac 7dni..;)
    A juz najbardziej wsciekam sie jak jade do Polski… Babcie i nawet bezczelne komentarze z zewnatrz, ze zle ubieram dziecko. Czyli 15st na dworzu, ale nie ma kalendarzowej wiosny, to trzeba dziecko ubrac w rajstopy,spodnie,szalik i nie bede nawet dalej wymieniac, bo od tego robi mi sie goraco 😉 Dziecie moje chodzi na boso i nienawidzi skarpet-nie mowiac o kapciach… W domu mam 20st a w nocy schodzi nawet do 17st zima…w dzien 22st to sie juz dusimy 😉
    Oczywiscie zdrowe jedzenie i zero slodyczy plus NIE PRZEGRZEWANIE, codzienne spacery ( potrafie nie raz wyjsc z maluchem o 20.godz. na 20minutowy spacer w deszczu-jesli nie uda mi sie wyjsc wczesniej),bo mi szkoda dzieciaka, ze nie lyknal swiezego powietrza…
    Na prawde temat rzeka jak dla mnie, ale dziekuje Ci Matko, bo fajnie wiedziec, ze nie jestem jedyna co “za malo ciepla daje dziecku” ;P
    poooozdrawiam serdecznie z Londka Zdroju 😉
    Grazka

    1. Temat rzeka i poruszany już kilka razy u mnie 🙂 I z ta temperaturą to racja,jak jest w maju 15+ to się do naga rozbierają ludzi,a jak w lutym i jeszcze słońce do tego,bez wiatru to się owijają kocami 🙂
      Też uważam,że katar trwa siedem dni,no max tydzień 😛

      A słodycze…nie przeczę,że się zdarzają.

  3. To u mnie jeszcze prościej… Zamiast syropów, czy witamin mnóstwo czosnku, cebuli w diecie 😉 miód się pojawia, domowy sok z malin, aronii, zioła. A dla mnie propolis dodatkowo.
    Do dziś, (odpukac) poza sajgonem związanym z ząbkowaniem święty spokój. Raz jeden mi się rozłożyła. I wtedy niestety bez antybiotyków się nie obyło. U 3-miesięcznego trudno szaleć na własną rękę z zapaleniem płuc.
    Aptekę sponsorujemy tylko przez “cóś” na gorączkę (zęby :/ ) i witaminę D 🙂
    I system “warstwa więcej” u nas to niewypał 😛 U nas warstwa więcej to dla mnie – Demolce wiecznie gorąco. Nawet z krótkim rękawem na śniegu 😛

    1. No to tak jak moi…i boso by po śniegu biegali 🙂
      Niestety moi cebulę wyczują nawet startą w mielonym 🙂
      A opcja warstwa więcej to a’propo któregoś wpisu na blogu,gdy wiosną Pani szła w bluzce na naramiączkach a dziecko miała ubrane w kombinezon zimowy 😀

  4. My też na szczęście nie lubimy chorować 🙂
    A na katar pomaga nam zawsze kilka kropel inhalolu na wrzącą wodę. Stawiamy w pokoju jak Hania zaśnie i lepiej jej się wtedy oddycha. Do tego oczywiście maść majerankowa 🙂
    A LuLajkowa mama jak Wygodna Matka kuruje się Gardimaxem. Niedrogi, smaczny i pomaga 🙂
    No i wietrzymy, przed drzemką, po drzemce, rano i wieczorem -dużo wietrzymy 🙂

  5. Zapomnialam dodac ze woda morska,masc majerankowa,oejki do inhalacji(napary z wrzatkiem oraz pare kropel na poduszke) to podstawa. Na noc posiekany czosnek w pokoiku u maluszka tez pomaga na katar czy kaszel(oczywiscie zamiast olejku).Polecam tez maczke ziemniaczana na odparzenia pieluszkowe i zaczerwienienia pupy:)

  6. Moja Julka uwielbia syropek z cebuli,czosnku i miodu i zawsze prosi o wiecej a moj L. az sie krzywi za jej plecami bo jego nawet zapach odraza!Julka jie przeziebia sie i nie choruje.Zima (wlasciwie trudno to zima nazwac) ku przerazeniu innych rodzicow jezdzi na rowerze czy na lyzworolkach.Duzo wietrze dom i na spacery dlugie chodzimy!!!!
    P.S.Naprawde ludzie zakrywaja dzicieom usta i noski? W jakim to niby celu jesli moge zapytac,bo jeszcze o tym nie slyszalam?

  7. Czy wiecie że jak dziecko czy dorosły człowiek złapie już jakąś infekcję to nie należy brać witaminy C i wapna, bo te specyfiki wbrew pozorom nie pomagają walczyć z chorobą a są wspaniałą pożywką dla wirusów i bakterii, przeczytałam to w jakimś wywiadzie z lekarzem alergologiem i potwierdził to mój lekarz rodzinny, dla mnie było to spore zaskoczenie, a w TV co? non stop reklamy, że jak coś cie człowieku bierze to weź … wszyscy wiemy co, tak więc witamina c i wapno tylko w okresie rekonwalescencji

    1. Z witaminą C ok, ale akurat z wapnem to nie do końca mogę się zgodzić, bo on rzeczywiście dobrze działa, ale na sam katar, nie tylko ten przeziębieniowy ale i alergiczny bo pomaga na obrzęk śluzówki nosa. Ale samo w sobie nie zwalcza choroby jako takiej.

  8. Mieszkamy w Holandii i tu mają naprawdę hopla na punkcie hartowania dzieci. Ja aż tak hardkorowa nie jestem by bez czapki mój sześciomiesięczny smyk wychodził zimą. Ale całą zimę przy średnio +5 stopniach i notorycznym wietrze zakładam mu tylko kurtkę i czapkę a nóżki (tylko w spodniach) i na to kocyk.
    Jak byłam jeszcze w ciąży i czytałam wytyczne polskie i holenderskie na temat temperatur dziennych i nocnych dla dzieciaczków to normalnie różnica diametralna ( w dzień w Holandii nie zalecają wyższych niż 21, a w nocy absolutnie poniżej 18 stopni)
    Ja 18-19.5 stopni to w dzień mam ( w nocy 16-17.5 stopni) , smyka w śpiworek bo to wiercipięta jest i non stop się odkopywał z kołderki czy kocyka.

  9. Święte słowa- lepiej zapobiegać niż leczyć!
    Mój Fil tez nie choruje. Ja raz na rok złapię coś od dzieciaków w szkole. Na szczęście nie muszę zostawiać pół wypłaty w aptece. U nas tzw. “zimny chów” – w domu raczej chłodno ( często w nocy otwieramy okna ). Kalesonków mój Fil nie widział z dwa lata 🙂 Po prostu od zawsze jest tak ubierany i podejrzewam, że gdybym go zapakowała w te kombinezony i swetry,to dopiero by się rozchorował…

  10. Moje były odporne, póki do przedszkola nie poszły :-/
    Na te wirusiska nie ma mocnych… chorujemy odrazu całą 5tką…

    Bo tak to po śniegu mogły boso biegać i nic im nie było (uciekły mi raz wariatki)…

  11. Dzięki Ci, Matko, za te rady. 🙂 Aczkolwiek sama Małża ganiam za grzanie w domu. On zmarzlak, musi mieć gorąco a wiadomo, przy dziecku to nie bardzo. Zwłaszcza, gdy dziecko ‘żywe’ i po prostu się poci. Mieszkanie wietrzę, dziecku gorącego nie podaję. Przyznam się tylko do tego zakrywania buzi szalikiem. Ale więcej nie będę! 😛

  12. Popieram w 100%, ja też staram się nie przegrzewać mojego dziecko oraz nie dawac żadnych tabsów bez potrzeby i jak narazie przez rok nie miał nawet kataru. Az mnie krew zalewa jak przy temperaturze +5-10 stopni widzę jak te dzieci na dworze sa poubierane, wygladaja jak bałwany… i tak się zawsze zastanawiam w co beda jeszcze ubrane jak przyjdzie mróz. Tylko z teściową mam na pienku z tego powodu, bo ona widzi jak ubieramy młodego to zawału serca dostaje- dobrze ze widzimy się średnio 2 razy w miesiącu to nie mam jej na sumieniu

  13. Syrop z cebuli jest cudem! I pluję sobie w brodę, że nie zaczęłam produkcji rok temu. Podaję od miesiąca Córce i po rocznym chorowaniu mamy przerwę. W piątek uskarżała się na ból uszka (już jedno zapalenie było i to w upalne lato!) więc od razu poleciałam do lekarki. Okazało się, że źle nie jest ale COŚ się zaczyna więc mamy syrop przeciwzapalny. Do tego syrop na przewlekły alergiczny katar, parę razy inhalacje i jest coraz lepiej. Nebulizator to kolejna rzecz bez której sobie nie wyobrażam lajfu. Robimy nawet jak kataru nie ma 🙂 Bańki próżniowe mamy i ratowały nas wszystkich już wielokrotnie zwłaszcza przy zapaleniu oskrzeli. Dzisiaj razem działałyśmy przy syropie z cebuli (robię na prawdę dobry z pomarańczą, miodem i sokiem z cytryny), pomijam czosnek bo wszyscy mamy wrażliwe żołądki. Jest pyszny w smaku, Dziecko moje uwielbia i ja też popijam. Poza tym świetna jest herbata z gotowanego imbiru z goździkami do tego miód i pomarańcza. 🙂

    Dzięki Ci Matko za post, jak byłam w aptece to chciałam coś takiego nabyć jak polecasz ale Pani nie zaproponowała więc z chęcią nabędę. 🙂

  14. Tylko pozazdrościć 🙂 U nas tak pięknie niestety nie jest. Ale zrzucam to na karb żłobka i alergii o podłożu nieznanym jeszcze – ale może się sama usprawiedliwiam…
    U nas syrop z cebuli to w trakcie choroby, tylko bez miodu, bo dziecię zbyt małe i zalecone by poczekać.
    Żadnych takich suplementów nie stosujemy, bo szczerze mówiąc średnio jestem przekonana – wolę zrobić małej herbatę z lipy i dolać domowego soku z malin 😉
    I też po antybiotyk w ostateczności, ale to raczej zasługa lekarzy, ze nie proponują na wejściu.

Dodaj komentarz