Pierwsze przygody Mikołajka

  Pierwsze przygody Mikołajka, to kolejna z pozycji w naszej biblioteczce, do której z pewnością będziemy wracać. Zabawne perypetie sympatycznego i rezolutnego chłopca, rozpisane w  zabawnych historiach, dzięki którym, nie tylko możemy go bliżej poznać, ale także wczuć się w jego przygody.

Tym razem, książka podzielona jest na pięć części: Mikołajek, Rekreacja Mikołajka, Mikołajek i inne chłopaki, Wakacje Mikołajka, Mikołajek ma kłopoty. Każda z części, to zbiór kolejnych kilkunastu opowiadać o perypetiach naszego bohatera.

W każdym z opowiadań, znajdziecie mnóstwo humoru, każda z nich, to zdrowa dawka śmiechu od którego rozbolą Was brzuchy. Książka, nie tylko przedstawia bardzo zabawne wybryki, z którymi możemy identyfikować cudowne pomysły naszych dzieci, ale także często zmusza do refleksji i głębszej dyskusji nad wygłupami Mikołajka. Jest coś jeszcze. Opisane perypetie Mikołajka, to także skarbnica pomysłów na zabawy, przygody i kłopoty, w które chętnie wpakują się nasze dzieci, idąc śladami bohatera.

W części pierwszej pt. “Mikołajek”, możemy przeczytać o tym jak nasz mały chłopiec zachorował,, z powodu przejedzenia się słodyczami, zupełnie nie wiem dlaczego. Odwiedza go jego kolega, Alcet, który przynosi ze sobą pudełko czekoladek. Nie są to jednak słodycze dla Mikołajka, bo Alcet jest strasznym łasuchem i zawsze ma przy sobie coś do jedzenia. Tak było i tym razem. Fakt, iż kolega nie chce poczęstować chorego, bardzo rozzłaszcza Mikołajka i ten wdaje się z bójkę z kolegą, rozgniatając przy tym czekoladki na świeżej pościeli i pidżamie, co bardzo rozzłaszcza z kolei, jego mamę. Alcet wychodzi, a Mikołajek postanawia rysować. Zabiera więc z biurka taty “niepotrzebne” zapisane karki, oraz stare pióro. Chłopiec oddaje się twórczej zabawie, rysując fantastyczne okręty wojenne i eksplozje.  Cieknące pióro, jest ogromnie praktyczne do rysowania eksplozji, ale wszędzie porobiły się plamy z atramentu, co też bardzo denerwuje mamę Mikołajka, bo kartki okazują się ważnymi dokumentami, a z atramentem nie daje sobie rady nawet pumeks.
Chyba nie muszę pisać, na jaki genialny pomysł wpadł starszak, by uniknąć pójścia do szkoły, a potem nagle zniknęło moje pióro, bo za wszelką cenę chciał sprawdzić, jak się te eksplozje robi!

W drugiej części pt.” Rekreacja Mikołajka”, znaleźliśmy opowiadanie, które było wstępem do ciekawej dyskusji, a raczej mojego monologu, dlaczego złamanie sobie ręki, wcale nie jest fajne! Kleofas, kolega Mikołajka z klasy, przychodzi do szkoły ze złamaną ręką. Dzieci zazdroszczą Kleofasowi, bo nie musi pisać dyktanda, Pani jest dla niego bardzo troskliwa, wszyscy są zainteresowani złamaną ręką, a Kleofas wykorzystuje sytuację, by wymusić na Alcecie podzielenie się czekoladą.

Wow! – wykrzyknął starszak. To tak jest, jak się złamie rękę? Dostaje się prezenty i wszyscy są bardzo mili i mógłbym uniknąć kartkówki z historii. Fajnie mamo! – No więc popatrzyłam na to moje dziecko, dokładnie tak samo, jak tata Mikołajka na chłopca, wielkimi okrągłymi oczyma i zaczęłam tłumaczyć, jaka jest druga, mniej przyjemna strona medalu.

Trzecia cześć “Mikołajek i inne chłopaki”, okazała się naszą ulubioną. Nie sposób policzyć ile razy śmialiśmy się tak bardzo, że bolały nas brzuchy. Opowiadanie o “Tajemniczy szyfr”, najpierw spowodowało, że starszak poczuł się, jak by zdradzono mu genialną myśl, a później doprowadziło go, do spazmatycznego śmiechu. Godfryd, kolega Mikołajka, proponuje chłopcom, ze szkoły, by wymyślili, tylko im znany szyfr, dzięki któremu będą mogli porozumiewać się na lekcjach, bez narażania się na złość nauczyciela. Chłopcy oczywiście uznają, że pomysł jest genialny! Na lekcji, podczas przepisywania zadań z tablicy, Wszyscy uczniowie, odwracają się, by zrozumieć jaką tajemną informację przekazuje im Godfryt. Informacja jest nieco skomplikowana i długa, więc odczytanie jej, zatrzymuje całą uwagę reszty uczniów. Niestety, także nauczycielka z zainteresowaniem próbuje odczytać dziwne grymasy chłopca, która w rezultacie karze go, staniem w kącie i napisaniem sto razy “Nie powinienem błaznować w czasie lekcji i rozpraszać uwagi kolegów, przeszkadzając im w pracy”. Chłopcy mimo wszystko chcą się koniecznie dowiedzieć, jaką wiadomość przekazywał im Godfryt, bo przecież musiała być bardzo bardzo ważna. Chłopiec początkowo, nie chce rozmawiać z kolegami, ale w końcu tłumaczy, że wiadomość brzmiała: “przestańcie się tak wszyscy na mnie gapić, bo pani zobaczy i wpadnę”. I wpadł :))

Dlaczego kochamy Mikołajka? Bo jest autentyczny! Przedstawia nam historie, które każdego dnia dzieją się w szkołach, domach, na podwórkach. Pokazuje czasami “wątpliwą”, ale jakże naturalną kreatywność naszych dzieci. Ich “głupie” pomysły, a także ich konsekwencje. Zmusza wręcz do dialogu z pociechami, bo te przygody przedstawiane są w bardzo humorystyczny sposób, a dziecko, podobnie jak mój starszak, widzi tylko to co zabawne i korzystne dla niego, nie do końca zdając sobie sprawę, z tego, że każda przygoda niesie ze sobą jakiś morał czy przestrogę. Mikołajek, nie jest postacią przerysowaną, to taki sam chłopiec, jak Ci, którzy otaczają nas każdego dnia, używa takiego samego słownictwa, jakim często posługują się nasze dzieci. Czytając o Mikołajku, mamy wrażenie, że czytamy o naszych własnych dzieciach, więc w każdej historii możemy znaleźć kawałek naszego, własnego życia, odbicie naszych pociech, często też wspomnienia z naszego dzieciństwa.

Jeżeli zastanawiacie się, co sprawić dzieciom na Mikołaja, to Mikołajek będzie opcją doskonałą. Gwarantuje Wam i waszym dzieciom, cudowne chwile, podczas wspólnego czytania, aż 86 różnych przygód Mikołajka. Polecam, bo naprawdę wartoDSC_4514-001Do kupienia na taniaksiazka.pl

Komentarze

2 thoughts on “Pierwsze przygody Mikołajka

Dodaj komentarz