Pieszczoty o poranku

Świta.
Oczy jeszcze przykryte snem. Włos rozrzucony,twarz odduszona od poduszki.
Przez firanki,nieśmiało wdziera się słońce,gładząc moją twarz swymi promieniami.
Przeciągam się leniwie,jak w tempie zwolnionym,by ciało się rozprostowało,lecz nie wyrwało z letargu.
Trącam go łokciem,lecz odwracam się na drugi bok,by skraść temu dniu,jeszcze odrobinę snu.
Wtem,czuję na mej twarzy jego dłoń.
Powolnym ruchem,z wielką dokładnością odgarnia mi włosy z twarzy.
Lubię czuć jego dłoń na sobie.

Zawsze jest ciepła,pachnąca płynem do kąpieli.Taka delikatna.
Przejeżdża po mej twarzy powoli,zbierając z niej każdy włos.
Chwilę później na policzku czuję jego ciepłe usta.
Takie miękkie,delikatne,a składają na mej twarzy pocałunek z naciskiem tony.
Wtula się we mnie całym ciałem,a jego ręce wędrują między twarzą mą a piersiami.
Ociera się o mnie,szepcze coś do ucha…ja udaję,że śpię.
Uwielbiam gdy to robi. Gdy głaszcze mnie nad ranem. Gdy wita ze mną każdy dzień.
Droczę się,przeciągając moment otworzenia oczu jak najdłużej.
A on nieznudzony,cały czas mnie głaszcze i obsypuje pocałunkami.
Jeden w czoło,drugi w ucho…i jeszcze jeden w nos.

Opieram się jak mogę,przecież to miłe gdy ktoś bliski obdarza nas czułością.
Po co przerywać tą chwilę.
Kolejny pocałunek w czoło,delikatniejszy,z wyczuciem,szept do ucha.
W tym samym niemal momencie,czuję potworny cios,tuż na okiem.
Czuję jak ból pali mnie w miejscu uderzenia,a ścieżka krwi spływa mi po czole.

Często to robi,a ja naiwna wierzę w te jego poranne pieszczoty.
Zrywam się na łóżku,siadam i dłonią dotykam brwi. Przecięta.
Odwracam się w jego stronę…wita mnie promienna twarz.
Błyszczące miłością oczy,rumiane policzki.
Gotuje się we mnie od wściekłości,a on…siada,bierze moją twarz w swe ciepłe dłonie i całuje.
Wyrzucam tylko  siebie “jak możesz,nie wolno”…lecz jego chichot tłumi zarówno moje słowa jak i moją złość.
Wtula się we mnie  całą swą siłą,mówi,opowiada i szepcze.
Kątem oka widzę pilot od telewizora na łóżku.
Witaj Kochanie.
Witaj kolejny poranku splamiony krwią.

Ponoć nie ma bohatera bez rany,bez blizny.
Dlatego noszę swoje z wielką dumą.
Jestem Matką.
Witaj synu.

Komentarze

28 thoughts on “Pieszczoty o poranku

Dodaj komentarz