Przegląd matek z przychodni

Przegląd matek z przychodni czyli 

każda znajdzie kumpelę dla siebie…tylko nie ja.

Wczoraj był ten dzień,gdy trzeba było iść z młodszym do przeglądu. Towarzyszył mi  małż,bo w planie mieliśmy jeszcze zakupy i takie tam.
Wchodzę do przychodni- zakładka dzieci (teoretycznie) zdrowe.Pierwsze co mnie uderza to upał,że ja pierdziele,więc rozbieram siebie,małża i młodego,pozostawiając go w samym body.W holu dzieci waży się i mierzy więc to rozumiem,musi być ciepło…nasza zahartowana rodzina więc męczy się z upałem.
Tu padają na mnie pierwsze bombardujące spojrzenia od matek,które trzymają swoje dzieci w zimowych 
śpiworach,albo grubych swetrach i podwójnych skarpetkach.Rozglądam się więc z zaciekawieniem po matkach i dostrzegam kilka ich typów.
1. Matka zombi.
Siedzi w najdalszym miejscu przychodni,oczy ma podkrążone,włosy rozczochrane,dziecko wierzga na wszystkie strony (a tam nie wiem,ale pewnie mu w tym śpiworze za gorąco).Matka jest zirytowana,co chwila zerka na zegarek,oczy podkrążone,pewnie zupę zostawiła na garze,ale co tam jej flegmatyzm nie pozwala jej się tym przejmować.Zero komunikacji z dzieckiem i z innymi mami…jest niewidzialna i marzy tylko o tym by stąd uciec.
Moje nagie wręcz dziecko siedzi na kolanach rozgląda się i mymla palce u stóp swych zacnych,ślina spływa mu po stopach…tu dostrzegam matkę “twoje dziecko nie może być lepsze niż moje”.
2. Matka “twoje dziecko nie może być lepsze niż moje”.
Matka ta przyszła wraz z matką swoją,bacznie obserwują dzieci w przychodni,rejestrując czy inne dziecko ubrane jest w metkowe ciuchy,jakie nosi pieluchy itp wyciągając reklamówkę zabawek dla swojego 5 miesięcznego dziecka.Matka matki czyli babcia,wzrokiem swym z niechęcią patrzy na inne pociechy,bo jej wnuczka jest po prostu naj…to się czuje.Gdy Matka “twoje dziecko nie może być lepsze niż moje” dostrzega iż mój młodszy mymla stopy,rzuca tylko szeptem do matki swej,”a nasza jeszcze nie wie że ma stopy”,po czym widzę jak niemal na siłę kieruje stopę dziecka swego w podwójnych skarpetach do ust…dziecko się pręży,ale matka próbuje uparcie,tym bardziej,że dzieci nasze są w tym samym wieku.Dziecko niezadowolone,ryczy,matka próbuję dać dziecku do mymlania skarpetę i tak błędne koło…wreszcie babcia nieporadztwa dziecka nie wytrzymuje i mówi – pokarz lepiej państwu jak pięknie na nogach stoi.
3.Matka “zobaczcie jaka jestem fajna”.
Pech chciał że siedziała obok mnie…Matka z tego typu,komentuje każde dziecko które wchodzi do przychodni…o jaki ładny blondasek,o jakie ma duże oczy,o jaki ładny kombinezon…jej główną wadą jest śpiew.Tak…matka ta śpiewa dzieciowe piosenki i nie czepiam się,że słów nie zna i większa część to “lalalal”,
czepiam się bo kobieta ta nie powinna !!! śpiewać a raczej fałszować publicznie i to niemal na całe gardło.
Komunikuje się z dzieckiem,komentując każdą osobę w przychodni…porównując głośno każde dziecko do dziecka swego i ogólnie jest to irytujące for me.Poza tym wydaje mi się że takie dwu-miesięczne dziecko jeszcze rówieśników nie dostrzega i nie trzeba go przedstawiać każdemu niemowlakowi.Tym bardziej we wrzeszczącym tłumie przegrzanych dzieciaków.
4.Matka “co ja robię tu”.
Przyszła po mnie,nie rozpięła nawet płaszcza,nie wspominając o jej eskimoskim dziecku.Wpadła jak strzała,podeszła do rejestracji…i stoi.Kobita jej się pyta czy na szczepienie,czy na wizytę…a ona stoi i milczy…Pani z rejestracji odnajduje kartę,sprawdza- tak szczepienie.Patrzę na to eskimoskie,może 4-5 miesięczne dziecko z gilami do brody…no chyba  jednak nie szczepienie,mówi Pani z rejestracji,dostrzegając gile i wysłuchując kilkusekundowego dudniącego kaszlu…Matka jest zdziwiona…chyba gili 5 min wcześnie nie było,dziecko ewoluowało do zapalenia oskrzeli po przyjściu do przychodni…więc jest zdziwiona,że nie będzie szczepienia i karze się jej przejść do dzieci chorych…Matka rozgląda się po raz ostatni po czym mówi….- ja jutro przyjdę,bo to jest jakaś pomyłka i wychodzi. Stwierdziłam do chłopa,że może nie swoje dziecko przyniosła i właśnie stąd ta pomyłka zaszła,bo co innego ?
A teraz o matce,która skradła moje serce,bo okazała się w tym konkretnym przypadku bardzie wygodna niż ja 🙂 Weszła z mężem,oboje grubo ubrani (sorry ale wczoraj na dworze była prawdziwa wiosna bez wiaterku – raj),w nosidle dziecko jak mniemam,nie widziałam,bo było tak opatulone że nic nie można było dostrzec.
Pani z rejestracji podchodzi i pyta czy do ważenia ? – tak. I to słuchajcie gały mi wyszły. Owa matka pobiła moje wygodnictwo na łeb i szyję.Ojciec wziął dziecko na ręce,a matka wyciąga z torby ubrania,ponoć dokładnie takie same jak ma na sobie dziecko i podaje Pani z rejestracji w celu od-tarowania wagi,bo ona dziecka rozbierać nie będzie.Pielucha na pewno jest sucha,więc waga nie oszuka.Kurde,wpadły byście na taki myk…nie rozbieram dziecka tylko biorę ubrania …aaa szaleństwo.Pani z rejestracji zaniemiała… a ja weszłam z moim oślinionym od stóp do brody dzieckiem do gabinetu,myśląc sobie wtf?
Młodszy ponoć dobrze się rozwija bo silny jest,siedzi sztywno trzymany za ręce,a nie ważne że na boki się jeszcze nie przekręca,całe 7420 ciężki i 69 cm długi…dobrze jest…to był jedyny optymistyczny akcent pobytu w tej przychodni pełnej różnorodnych matek i przegrzanych dzieci 🙂
Dowiedziałam się także,że nie szczepione dzieci żyją krócej,
że marchewka z ogródka jest gorsza od tej ze słoiczka,bo jest słodka,
oraz że powinno się wycierać ślinę z brody bo dziecko może się przeziębić.
Po raz kolejny przekonałam się że chyba ze mną jest coś nie tak…
Nie miałam zamiaru nikogo obrazić,każdy chowa jak chce…ważne by dzieci były szczęśliwe.
pozdrawiam
L.
Komentarze

9 thoughts on “Przegląd matek z przychodni

  1. Czytam i czytam i zastanawiam się czy ja którąś z tych matek nie jestem… 🙂 Ale prawda jest taka, że sporo takich typów matek spotkałam… I być może ja też jestem do takich porównywana 🙂

  2. ja za to poznałam ostatnio typ matki “zimnego chowu”. Boi się przytulać swoje 3tygodniowe dziecko, żeby się nie przyzwyczaiło do jej “rozpieszczania” i wiedziało, że ma się samo sobą zająć… 😐

  3. ja wiem czy to okropne…same też jesteśmy jakąś tam kategorią (zazwyczaj wyrodną lub patologiczną) w oczach innych matek…no tak to jest że się różnimy,staram się być obiektywna,jestem na pewno tolerancyjna ale mm też oczy i czasem blask innych mnie razi 🙂

  4. P Twoim rzetelnym poście stwierdzam, że jestem… INNA.

    Wiem o czym piszesz! Poznałam też typ matki “zostańmy przyjaciółkami”, która na siłę chciała się dać polubić, polubić mnie, no i nasze dzieci zesfatać.

    Jesteśmy okropne. Dzielimy ludzi na kategorie.

Dodaj komentarz