Zawsze gdy zasiadała na fotelu ginekologicznym miała mieszane uczucia.
Wiedziała, że to konieczność, a jednak czuła ogromny wstyd, że obcy facet ogląda jej waginę.
Zresztą ostatnimi czasy, to była jedyna okazja by ktoś tam zaglądał.
Po wizycie, jak zwykle w przyspieszonym tempie ubrała się i była pewna, że kwestia odebrania recepty jest tylko formalnością. To tylko zwykły stan zapalny.
Lekarz dłuższą chwilę zatopił się nad papierami, wypisał receptę i odprowadził ją do drzwi przyklejonym do ust uśmiechem.
Do cholery już nawet nie liczyła na cud. Zresztą jak można zajść w ciążę, gdy Twój facet gardzi Tobą ? Nie sypiała z nim od kilku dobrych tygodni, a to co było wcześniej trudno nazwać seksem. On ją po prostu brał, bo przecież musiał na kimś wyładować magazynek. Nie było w tym ani czułości, ani emocji, tylko ten jego obrzydliwy dyszący oddech, skwitowany żałosnym jękiem.
Upadlało ją to.
On ja upadlał i jest niemal pewna, że od tych kilku tygodni, on zabawia się z inną kobietą. Czekała co będzie dalej. Czy jak mężczyzna przyzna się i odejdzie czy nadal będzie na niej pasożytował. Było jej wszystko jedno. Już dawno straciła cel życia. Kilka lat temu, gdy usłyszała najwspanialszą na świecie nowinę, myśleli, że wygrali los na loterii. A potem był wypadek i stracili to o co oboje walczyli. Cała wina spadła na nią. Przecież to ona ubrała tego dnia szpilki i spadła ze schodów. Powinna wiedzieć, że będąc w pierwszym trymetrze ciąży, łatwo ją stracić.
Czuła wtedy ból i nawet nie miała pretensji, że on nie dba o jej samopoczucie, o to, że złamany nadgarstek uniemożliwił jej normalne funkcjonowanie, a rozbita o kant schodów głowa bolała jeszcze długo, przyprawiając ją o mdłości. Po źle wykonanym zabiegu i wyroku jaki usłyszała wina jeszcze bardziej ją obciążyła. Była winna i od kilku lat w tym poczuciu winy żyła.
Nie śpieszyło jej się do domu, więc postanowiła zadzwonić do przyjaciółki i umówić się z nią na drinka w ich ulubionej knajpie. Ta odebrała telefon i obiecała, że będzie w ciągu godziny.
Usiadła więc przy barze i zamówiła tequilę. Potem drugą i trzecią, aż spostrzegła się, że godzina już dawno minęła, a ona wstawiła się dość mocno. Już miała wychodzić, gdy obok niej usiadł on.
Nie był urodziwy, ale jej słuchał. Tak, tego potrzebowała, by ktoś nie rzucał do niej słowami, lecz przyjął jej własne. Nawet nie wiedziała kiedy opowiedziała mu historię swojego życia, bez szczegółów, ot tak.
Potem wszystko potoczyło się dość szybko, a ona wyszła nieco chwiejnym krokiem, z potarganymi włosami i kilkoma cyframi zapisanymi długopisem na dłoni. Brzydziła się sobą.
Weszła do domu i wzięła prysznic, ale nie zmył on z niej odoru barowej toalety.
Położyła się na kanapie, bo miała dziwne poczucie winy, bo nie chciała zasypiać obok niego i znowu pół nocy wpatrywać się w niego z nienawiścią.
Rozstali się kilka tygodni później, Bez krzyku, bez awantur. To było nad to oczywiste. Nawet nie chciała dochodzić które z nich podjęło taką decyzję. Pakując jego rzeczy czuła jednocześnie ulgę i ból brzucha. Czuła się przybita, ale już tym momencie mogła nabrać w płuca znacznie więcej powietrza.
Zawsze gdy zasiadała na fotelu ginekologicznym miała mieszane uczucia.
Wiedziała, że to konieczność, a jednak czuła ogromny wstyd, że obcy facet ogląda jej waginę.
Kiedy zobaczyła dziwny uśmieszek na twarzy lekarza, miała ochotę kopnąć go z piety w twarz.
Świnia – pomyślała.
Zeszła z fotela, ubrała się i niesiadający na krześle czekała na kolejne instrukcje.
I wtedy on uśmiechnął się tak samo i z tym uśmiechem pełnym satysfakcji zaczął coś do niej mówić.
Nie pamięta co dokładnie powiedział. Łzy leciały jej po policzkach, a świat wirował w okół niej jak karuzela. Wyszła niemal na sztywnych nogach i tuż za drzwiami osunęła się na ziemię.
Czuła. Ona już dziś czuła bijące w niej serce. Oczyma fantazji doszukiwała się rys twarzy i próbowała i szacować wielkość stopy. Gdzieś z tyłu głowy wyświetlała się jej informacja, że jej największe pragnienie, poczęte zostało w barowej toalecie. Nie liczyło się to dla niej.
Bała się tylko, czy któregoś dnia, gdy będzie tulić swoje dziecko w ramiach na spencerze w parku, nie spotka go na swojej drodze. Czy on ja pozna ? Czy będzie chciał widywać dziecko ?
Te pytania towarzyszyły jej przez kolejne miesiące, a ona w brew temu, rosła w siłę i miłość do tego małego człowieka, który został jej podarowany w tak mało sprzyjających okolicznościach.
Przecież nigdy nikomu się nie przyzna, że dzięki kilku kieliszkom tequili jej życie nabrało sensu.