Wizyta w domu Wojtusia

Pewnie jesteście ciekawi co u Wojtka ?
A u Wojtka istne szaleństwo !
Ja utrudzona sprawami dnia codziennego Matka,miałam okazję napić się dziś z drugą Matką 
(tą Wojtusiową) kawy. Z żywą kobietą,matką i na dodatek mającą w sobie takie pokłady energii i optymizmu,że  wiele innych matek,mogła by nimi zarazić.
Syn młodszy strzelił sobie drzemkę w sypialni rodziców Wojtka,
więc przespał niemal całą wizytę. 
Za to Wojtuś,w pełni sił. Gapił się na mnie tymi swoimi wielkimi ,brązowymi i roześmianymi oczyma z przecudownym kogutem naelektryzowanych włosów na głowie.
Moja ogłada towarzyska została przed drzwiami wrjściowymi i zamiast patrzeć w oczy rozmówcy,znaczy mamie Wojtka,to gapiłam się na niego.
Ileż ja faux pas (fo pa znaczy) popełniłam…szok. 

Smyrałam ja uparcie stopy Wojtusia.
 No chichrał się chichrał – tyle że chyba z mojej durnoty,bo okazało się iż 
Wojtaszek czucia w stópkach nie ma.
Albo Mama Wojtka mówi – że Wojtka nie trzeba cewnikować co 4 godziny,
bo regularnie zapełnia pampersa. 
Cudownie – wypaliłam…no nie,okazuje się bowiem,iż wszystko przez niego przelatuje i żadnego czucia przy wypróżnianiu nie ma.
Buraka miałam koloru Mikołajowej czapki :/
Kawał chłopa z niego.Włos mu się rzucił jak z katalogu salonu fryzjerskiego. 
Gęba cały czas uśmiechnięta.
Siada sobie w swoim leżaczku po swojemu i patrzy i słucha.I chichra się niemiłosiernie.
Widziałam zdjęcia z dzisiejszej rehabilitacji,na pionizatorze…to ważne,bo być może za dwa,trzy,cztery lata bardzo,ale to bardzo intensywnej rehabilitacji, 
Wojtuś będzie mógł się poruszać samodzielnie,znaczy nie na wózku.
Mały czeka też na łuski na nóżki.
Lista specjalistów jest długa,rehabilitacja bardzo intensywna – a pracy i cierpliwości potrzeba jeszcze więcej.
Rodzice walczą,Wojtuś walczy i rehabilitanci też.
Gdy syn młodszy łaskawie wstał,Wojtek tak jak potrafił – czyli głośnym chichotem,zaczepiał go zaczepiać.
Syn mało kulturalny, jak i Matka,bardziej interesował się zjedzeniem świeczki niż zabawą z Wojtkiem.
Wojtek jednak leżąc na brzuchu i obracając się z użyciem wszystkich sił i samozaparcia próbował pełzać w jego stronę – to milowy postęp,który poczynił dzięki rehabilitacji ! 
Zgina nóżki w kolanach próbując się odepchnąć,niestety bezwładne stopy mu to utrudniają.
Ale walczy jak na dzielnego rycerza przystało ! i w końcu dopełza do obiektu swego pożądania.
Wzięłam ja Wojtka na kolana,ciężki chłop jak cholera.
Zadowolony był jednak przez jakieś 10 minut po czym,z grymasem niezadowolenia,wyciągnął ręce w kierunku mamy,domagając się by go od Ciotki Wygodnej czym prędzej zabrała. 
W sumie dobrze,że uciekła bo syn mój własny z zazdrości  w Wojtka zabawkami rzucał,
a i odpychaniem go ,swoje niezadowolenie okazywał.
W rezultacie, rzucił się na ziemię z grymasem na twarzy – oddaj mi moją mamę Wojciechu.
Wyszłam z rodzinnego domu Wojtka naładowana pozytywną energią i jeszcze większym samozaparciem by temu maluchowi pomóc.
Wyszłam z marzeniem,że za trzy lata przybędę ja po raz kolejny na kawę,a Wojtek podejdzie do mnie i powie – CZEŚĆ .(choć na kolejna kawę wpadnę niebawem 😉


Subkonto Wojtusia w Fundacji Słoneczko 

89 8944 0003 0000 2088 2000 0010


z dopiskiem
 “na leczenie i rehabilitację Wojtka Kasperczaka 525/k

Przekazując 1% podatku należy wpisać

Fundacja Pomocy Osobom Niepełnosprawnym ” Słoneczko”
77-400 Złotów
Stawnica 33
KRS 0000 186434

W tytule ” Na leczenie i rehabilitacje Wojtka Kasperczaka 525/k”


Strona Wojtusia w fundacji KLIK


pozdrawiam
Lena 

Komentarze

13 thoughts on “Wizyta w domu Wojtusia

  1. Bardzo dziękuję ! Wodogłowie Wojtusia nie postępuje,zastawka się przyjęła.
    Główka jest większa,ale Wojtuś już sobie radzi z jej utrzymaniem 🙂 Czy jest wyeliminowane do końca,trudno powiedzieć. Wojtuś nie jest upośledzony umysłowo,choć musi nadrabiać i rozwija się troszeczkę wolniej niż rówieśnicy co jest zrozumiałe.Jednak bardzo liczymy że będzie mądrym i sprawnym chłopcem i wiele razy nas zaskoczy 😀

    1. Na pewno będzie mądrym i sprawnym chłopcem i złamie niejedno serce :o) Zaraz robię kolejny przelew, dużo brakuje na ten pionizator i łuski?

  2. Ale ON jest śliczny, jak laleczka. Bardzo się cieszę, że spotkał na swojej drodze ludzi, którzy zawalczą o NIEGO. Ja również proszę o kolejne wpłaty, sama oczywiście też się dołączam. Mam jeszcze pytanie o wodogłowie Wojtusia, czy to zostało wyeliminowane, wyleczone? czy będzie mu towarzyszyło do końca życia? rozumiem, że Wojtuś nie jest i nie będzie dzieckiem upośledzonym umysłowo?

  3. Nie martw się wpadkami – rodzice to rozumieją.
    Przy nas też czasem ludzie się peszą jak powiedzą coś głupiego o chorobie naszej córki, a dopiero po chwili zastanowią się co powiedzieli. Choć nie powiem – czasem zabawnie to wygląda jak z burakiem na twarzy zaczynają się tłumaczyć. 🙂

    Mam nadzieję, że uda się pomoc Wojtkowi :*

  4. Ale się ucieszyłam 🙂 A jak cudnie się śmieje!!

    Nie martw się takimi wpadkami. Ja nie raz mam ochotę zapaść się pod ziemię gdy palnę coś głupiego na odwiedzinach u sąsiadki. (Jej synek też nie ma czucia od pasa w dół, ale on jest cewnikowany – ma wzmożone napięcie nerwowe – na tyle że nie załatwi się w ogóle sam.

Dodaj komentarz