Żałując macierzyństwa – być niczyją mamą.

 Dyktat społeczeństwa a oczekiwania kobiet

Musisz. Od wieków, względem każdej kobiety na świecie wypowiadane są słowa, że jej głównym życiowym celem jest macierzyństwo. Po to nas powołano. Do tego stworzone są nasze ciała. Głośne przeciwstawienie się temu stwierdzeniu, od zawsze naraża kobietę na wykluczenie ze społeczeństwa, na pogardliwe spojrzenia, na gorzkie słowa. Społeczeństwo wymusza na kobietach, by pełne zaangażowania, niewyczerpanych pokładów miłości i poczucia obowiązku oddały się temu, czego oczekuje ono od nas oczekuje: rodzeniu dzieci i całkowitemu oddaniu się ich wychowaniu, by w chwili stania się matką, być tylko matką, zatracić się, przyjąć pokornie tę misję i oddać się jej bezpowrotnie.

Oczekuje się od nas nieznikającego uśmiechu, niesłabnących sił, braku skarg i nie przyjmuje się do wiadomości, że macierzyństwo nie jest spełnieniem marzeń dla wielu z nas. I nie chodzi tutaj o patologiczne sytuacje, gdy popchnięta do macierzyństwa kobieta nienawidzi swoich dzieci, ale o nasze kobiece odczucia, gdy będąc dobrymi matkami, ośmielamy się głośno powiedzieć, że mimo iż bezgranicznie kochamy swoje dzieci i chcemy dla nich jak najlepiej- to niektóre z nas, gdyby mogły- bez zastanowienia cofnęły by czas, by te cudowne dzieci nigdy nie pojawiły się w naszym życiu. Nie każda kobieta odnajduje się bowiem w macierzyństwie, nie każda kobieta lubi być matką.

Jak matki powinny wyglądać, co robić i czuć

Znacie to już nie tylko ze swojego najbliższego otoczenia, ale atakuje Was także z kolorowej prasy, mediów społecznościowych, telewizji. Głośno krzyczące nagłówki, życzliwe sąsiadki, Wasze własne matki, nieznajome Wam osoby z mediów społecznościowych- krzyczą, komentując każdy nasz krok w macierzyństwie. Nie ważne czy rodziłaś przez CC, czy SN- zawsze znajdzie się ktoś, kto skrytykuje Twój poród, sposób karmienia, wybór ubranek, Twoje podejście do tego dnia. Czytamy i słuchamy o tym, co i jak MUSIMY czuć, co robić, jak wyglądać. Bombardowane radami i krytyką z każdej strony, zamiast skupiać się na tym, co dla nas ważne, skupiamy się na tym, co wytyka nam się wielkim, tłustym medialnym paluchem. Macierzyństwo nie jest prywatnym przedsięwzięciem. Jest bezgranicznie i dogłębnie publiczne. Łapiemy się na tym, że zamiast słuchać własnego matczynego instynktu, żyjemy według schematu poradników. I kiedy nadchodzi moment zmęczenia, bezsilności i ta pierwsza myśl, że może jednak macierzyństwo nie jest tym, co sobie wyobrażałyśmy, słyszymy, jak bardzo jesteśmy złe, niewdzięczne i beznadziejne…bo przecież to nasze powołanie. Rodzić, kochać i nie narzekać. 

“Przestań narzekać! To był Twój wybór! A teraz pogódź się z tym!”- słyszą często kobiety, które opowiadają o swoich trudnościach.

Gdybym tylko mogła być niczyją mamą

Zastanawiałaś się kiedyś, co by było gdybyś mogła cofnąć czas? Część z Was powie teraz- ale ja nie wyobrażam sobie nie być matką! A ja sobie pozwalam wyobrażać, mimo iż kocham swoje dzieci ponad życie, to pozwalam sobie odlecieć myślami do tych czasów, gdy pełna beztroski i braku odpowiedzialności za drugiego człowieka, oddałam się podróżowaniu po świecie. Gdy jedynym problemem, było zarobienia na nowe wystrzałowe buty i wymarzoną torebkę. Czasy, gdy nie musiałam dzielić swoich pieniędzy na troje…wybierać między sobą a nimi. To były dobre lata. Inne problemy, czas dla siebie, świadomość, że nic nie muszę. I choć jak większość z Was nie cofnęła bym czasu, to mam świadomość, że macierzyństwo było moim własnym wyborem, a nie narzuconą mi przez społeczeństwo misją życia. Jednak mimo wszystko, pozwalam sobie tęsknić do tych czasów, pozwalam sobie na złość, na rozczarowanie, na brak sił- bo macierzyństwo wcale nie jest takie różowe jak próbuje nam się to wmówić. Może cieszyć, może dawać poczucie spełnienia, ale rozumiem, że może także rozczarować, a nawet odebrać chęci do życia. Wszak każda z nas, ma prawo mieć inne oczekiwania. 

Nie mogę tego znieść, bycia matką. Nie mogę znieść tej roli. Mogę powiedzieć z pewnością, że tak, że gdybym wiedziała to, co teraz, trzy lata temu, nie miałabym dziecka. Nie miałabym go.

Żyjąc z nielegalnym uczuciem

Często żartujemy, że najbardziej kochamy nasze dzieci gdy śpią. Też tak mam. Ta wszechobecna cisza, chwila tylko dla mnie, czas na robienie rzeczy, na które to ja mam ochotę, a nie tych, które dyktuje nam czas dnia, obowiązki, wymuszone sytuacje. Kocham swoje dzieci, ale są chwile, gdy ich po prostu nie lubię. O tym nikt nie mówi, bo przecież z góry skazany jest na potępienie. Czy można nie lubić własnego dziecka, mimo iż z odpowiednią troską, uczuciami i należytą starannością wychowujemy tego małego człowieka. Można! Czy czyni nas to złymi matkami? Nie! Czyni nas to matkami odpowiedzialnymi, bo mimo tego, że macierzyństwo nie jest dla nas spełnieniem marzeń, że bywa trudne, to dokładamy wszelkich starań, by zapewnić naszym dzieciom wszystko to, by czuły się kochane, bezpieczne i w pełni chciane. Jednak wiele kobiet ukrywa swoje niezadowolenie, w obawie przed linczem, ponieważ mimo, że kochają swoje dzieci i dobrze wiedzą, że te małe istoty nie są winne temu, że podjęta samodzielnie lub pod naciskiem decyzja o macierzyństwie, okazała się jedną z gorszych decyzji w życiu. Żałują macierzyństwa, ale nie dzieci!

Proszę posłuchać, to skomplikowane […] Żałuję posiadania dzieci i zostania matką, ale kocham dzieci które mam. Nie jest to więc coś, co możesz naprawdę wyjaśnić.  Ponieważ gdybym tego żałowała, wtedy nie chciałabym, żeby one tu były. Ale nie chciałabym, żeby ich nie było, ja po prostu nie chcę być matką.

Żałując macierzyństwa między milczeniem a mową

Zakładając blog, chciałam odczarować brokatowe macierzyństwo i powiedzieć głośno, że bywam rozczarowana. Miałam na celu dotrzeć do kobiet, które tak jak ja głośno mówią, że nie mają chwilami siły, że są zmęczone, że brakuje im tego, co robiły zanim pojawiły się dzieci. Chciałam dzielić się swoimi sposobami, by mimo ciężaru odpowiedzialności i wychowania, móc znaleźć czas dla siebie, na swoje pasje, by znaleźć złoty środek i przypominać sobie każdego dnia, że najpierw jesteśmy kobietami, a dopiero potem matkami. Mnie się udało, macierzyństwo, mimo narzucania mi swojego tempa życia, nie pozbawia mnie radości dnia codziennego. Mam odwagę by powiedzieć “sorry, ale mnie to wkurza; irytuje; nie jest tak, jak bym chciała, żeby było”…i szukam rozwiązań, by mnie nie przytłoczyło. Jednak większość kobiet milczy, milczy w obawie przed społecznym potępieniem, w obawie przed pogardliwymi spojrzeniami. Uwięzione gdzieś pomiędzy tym co czują, a tym, czego oczekuje się by czuły, stają się coraz bardziej nieszczęśliwe. Łatwiej im w samotności, z poczucia bezsilności rzucić talerzem o ścianę, niż przyznać się najbliższemu otoczeniu, że są zmęczone, bezsilne czy rozczarowane byciem matką.

Czuje się zawstydzona, mówiąc to. Jestem matką, dla której jej dzieci są ważne, kocham je, czytam książkiotrzymują profesjonalne poradnictwo, próbuje jak najlepiej sobie radzić, by je wykształcić i dać im miłość i uczucie. Dzieci przepadają za mną, kochają mnie. Maja dobre i szczęśliwe życie. To rodzicielstwo jest właściwe, miało trudny start, ale to jest dobre rodzicielstwo […] To jest absurd. ponieważ ja ich nie chcę, naprawdę ich nie chcę. Ale one tu są. One tu są.

Badając stanowiska matek za pomocą żalu

Socjolog Orna Donath przerywa milczenie, rzucając światło na społeczne tabu wokół macierzyństwa. Pokazuje, że powody, dla których badane przez nią matki urodziły dzieci, były przeróżne. Niektóre chciały uniknąć rozwodu, wykluczenia z rodziny czy odstawania od znajomych. Kolejne nie czuły się z tym dobrze, ale uznały to za normę społeczną, której muszą się oddać, aby prowadzić “naturalne” życie. Jeszcze inne kobiety żałowały tej roli mimo początkowego zapału i chęci bycia matką, bo wydawało im się, że bycie matką to coś, czego pragną nad życie. Chociaż motywacje były różne, kobiety łączy silne poczucie żalu. Często cierpią z powodu ogromnego poczucia winy i trudu radzenia sobie z wewnętrznym konfliktem – choć kochają swoje dzieci, to nie lubią być matkami. Naprawdę jedno nie wyklucza drugiego. Mówiono im, że kobiety, które nie decydują się na macierzyństwo,  będą ubolewać z tego powodu do końca życia. Jednak nikt nie myśli o odwrotnej sytuacji. Wydaje się, że kobieta, która ma już dziecko, nie może żałować decyzji o jego urodzeniu. Żałować w sposób nie patologiczny- z chęcią usunięcia tego narodzonego dziecka z jej życia, ale żałować, że w ogóle się macierzyństwa podjęła. One kochają swoje dzieci, otaczają je troską i opieką, wychowują na porządnych ludzi, widzą w nich swoje oczko w głowie, wykonują wszystkie prace przy swoich dzieciach z należytą starannością, są czułe, troskliwe- tylko nie lubią być matkami.

One marudzą, są irytujące, pochłaniają niemalże całą wypłatę, przez pierwsze lata prawie nie możesz spać, nie mam już dla siebie czasu, wychodzenie z domu- operacja opiekunka, zazdroszczę moim samotnym koleżankom kiedy ziewamy razem w pracy- one mogą wrócić do domu, do łóżka, a ja wracam na drugą zmianę, a lista ujemnych stron posiadania dzieci wydłuża się i wydłuża. Ale- uwielbiam je, szaleję na punkcie ich pocałunków/ uścisków, fizycznego przywiązania, tarzania się ze śmiechu, wzajemnej nieskończonej miłości!

Żałując macierzyństwa to odważne dzieło zawierające wyniki długoletnich badań i wywiadów z kobietami, które wolałyby nigdy nie urodzić dzieci. Z kulturowego założenia wynika, iż macierzyństwo wiąże się z narzuconymi przez społeczeństwo ograniczeniami i jest nazywane “naturalną” rolą kobiety. Nie zawsze jednak chcą się one na to godzić i o tym własnie przeczytacie w książce. To nie jest książka biograficzna czy powieść. To zbiór niezwykle ciężkich artykułów, w których Orna Donath powtarza, że kobieta ma prawo do własnych uczuć, pragnień, a macierzyństwo to niekoniecznie dla każdej kobiety punkt obowiązkowy w życiu, bez którego nie może być szczęśliwą.

Badane kobiety mieściły się między 26, a 73 rokiem życia, 5 z nich w trakcie badania było już babciami. Kobiety wywodziły się z różnych klas społecznych. Wywiady zostały przeprowadzone z 23 kobietami. 

Przełomowa, wnikliwa i kontrowersyjna książka, która jest szczególnie potrzebna w obecnych czasach. Książka, którą musiałam przeczytać i wiem, że to jedna z tych pozycji, którą muszę polecić Wam, niezależnie od tego, czy lubicie być mamą, czy nie. Chciałabym Was ośmielićpowiedzieć, że nie ma nic złego w odrobinie egoizmu, w narzekaniu, w byciu nie do końca szczęśliwą. Aby coś mogło się rozprzestrzenić, ktoś musi najpierw zacząć o tym mówić. 

#regrettingmotherhood

 

 

W księgarni taniaksiazka.pl znajdziecie także inne ciekawe propozycje książkowe w dziale bestsellery.

 

 

 

 

 

 

Komentarze