Doula

Doula (dosłownie: kobieta, która służy

– wykształcona i doświadczona również w swoim macierzyństwie kobieta, zapewniająca ciągłe niemedyczne, fizyczne, emocjonalne i informacyjne wsparcie dla matki i rodziny na czas ciąży, porodu i po porodzie (wspiera młodą matkę w karmieniu piersią i opiece nad noworodkiem).


Współcześnie doula  oznacza osobę, która w profesjonalny sposób wspiera fizycznie oraz emocjonalnie kobietę rodzącą i w połogu, dostarcza jej niezbędnych informacji i udziela praktycznych wskazówek. Jest zaufaną osobą, działającą na rzecz kobiety rodzącej i jej partnera. Doula rozumie i chroni fizjologiczny przebieg porodu, odpowiada na emocjonalne potrzeby kobiety na każdym jego etapie. Pozostaje z rodzącą przez cały czas trwania porodu, towarzyszy jej w pierwszych dniach macierzyństwa. Doula zajmuje się również osobą bliską, która towarzyszy rodzącej ułatwiając jej udział w porodzie w sposób, na jaki jest ona gotowa. Pomaga jej również radzić sobie z negatywnymi emocjami – lękiem, poczuciem bezradności czy niekompetencji. Doula nie „dubluje’ osoby bliskiej, tylko pomaga jej w jak najlepszym wspieraniu rodzącej, ale nie przejmuje jej zadań i nie spycha w cień.



Doula -naukowo udowodnione korzyści

Badania wykazały, że dzięki obecności douli:

  • skraca się czas porodu,
  • zmniejsza się ryzyko porodu zabiegowego czy cesarskiego cięcia,
  • rodząca lepiej radzi sobie ze skurczami, ma mniejszą potrzebę sięgnięcia po środki przeciwbólowe,
  • pogłębia się więź i poprawia współpraca między rodzącą a jej partnerem,
  • rodząca ma większe poczucie kompetencji jako matki,
  • rzadziej występują problemy z karmieniem piersią.

Według badaczy, w efekcie działań douli zmniejsza się poziom wydzielania hormonów stresu – adrenaliny i noradrenaliny, odpowiedzialnych za spowolnienie akcji porodowej. Dokładne działanie tego mechanizmu nie jest znane, ale skoro są widoczne rezultaty u rodzących kobiet, to po cóż nam naukowe szczegóły. Pozytywny wpływ obecności osoby towarzyszącej na przebieg i sposób przeżywania porodu przez kobietę jest nieoceniony. Lęk, poczucie samotności, bezradność stają się mniej dotkliwe, w obecności kogoś, kto wspiera, pomaga i poświęca cały czas rodzącej, a przy tym jest to pomoc niezwykle kompetentna. Przygotowując się do narodzin dziecka warto rozważyć zaproszenie douli do towarzyszenia w porodzie.

Moja przygoda z byciem Doulą zaczęła się w 2005 roku,gdy wyjechałam do wielkiej Brytanii.

Wyjechałam bo chciałam założyć rodzinę,a warunki w Polsce mi na to nie pozwalały.Po sześć tygodniach pobytu na wyspach okazało się że jestem w ciąży,moja radość była ogromna. Zaczęłam chodzić do midwife (położnej która prowadzi ciążę) i okazało się że w moim miasteczku są jeszcze dwie Polki,które również spodziewają się dziecka,niestety nie znają języka. Bardzo szybko nawiązałam z nimi kontakt i na początku jako tłumacz towarzyszyłam im w wizytach.

W styczniu 2006 pierwszą z nich Izabelę zawiozłam na porodówkę,wspierałam ją,pocieszałam,niestety z powodu tyło-zgięcia macicy poród zakończył się cesarką…już wtedy wiedziałam czym się zajmę 🙂

W kwietniu 2006 roku o 2 w nocy zostałam poproszona o zawiezienie na porodówkę drugiej Polki,Moniki.

Wiedziałam że jest za wcześnie żeby jechać,ale rodząca nalegała.Miałam rację,chciałam już wracać do domu,gdy główna midwife na oddziale zaprosiła mnie na rozmowę. Wyjaśniła mi pojecie douli i zaproponowała że będzie kontaktować ze mną ciężarne Polki,zgodziłam się.

Byłam z Moniką przez 12 godzin,to był ciężki czas,byłam jej jedynym oparciem,tylko ona ,ja i położna,oraz mające się narodzić dziecko. Midwife pokazała mi jak masować ciężarną by je trochę ulżyć,to było cudowne doświadczenie dla mnie która niebawem miała rodzić  swoje pierwsze dziecko 🙂 urodził się chłopczyk,siłami natury,bez znieczulenia.Pomagałam też w połogu.

Lipiec 2006…idę na kontrolne KTG,okazuje się że mam 6 cm rozwarcia,byłam zdziwiona brakiem skurczy przepowiadających,brakiem bólu,przebito mi pęcherz płodowy i w ciągu godziny urodził się mój syn,świadomie przechodziłam każdą fazę porodu,głaszcząc ze spokojem jego czarny łepek w oczekiwaniu na kolejny skurcz.

Urodziłam  bez znieczulenia,bez nacinania,bez najmniejszego pęknięcia,wszystko dzięki ćwiczeniom jakie wykonywałam przez całą ciążę,dzięki pozytywnemu nastawieniu i wiedzy na temat tego co mnie czeka i jak powinnam się zachować.Wszystko dzięki temu że miałam możliwość towarzyszyć rodzącej na porodówce.

Wybaczcie mi brak daty,ale było chyba sierpień/wrzesień 2007 gdy jechałam do porodu z trzecią polką Agnieszką,

matką dwójki synów.Dowiedziała się o mnie pocztą pantoflową,towarzyszyłam jej podczas każdej wizyty u położnej,jeździłam na badania,wreszcie nadszedł ten dzień,poród trwał godzinę,urodziła się śliczna dziewczynka,bez znieczulenia i nacinania.

Grudzień 2008 Kolejna polka to Joanna,tutaj też zadziałała poczta pantoflowa,poród trwał około 10 godzin,pierwsze dziecko,mimo tego doskonale wspominam tamten czas,bo dużo rozmawiałyśmy i żartowałyśmy,pomógł masaż,piłka i kąpiel,tak jak Monika rodziła bez partnera,urodziła się kolejna dziewczynka bez znieczulenia i nacinania.

Lipiec 2009 Agnieszka…to osoba przy której byłam od początku ciąży  do końca.Podpowiadałam jak ćwiczyć by wzmocnić mięśnie i uelastycznić ciało.Kompletowałyśmy wyprawkę dla jej pierwszej córki.Wody odeszły  o 3 rano,przyjechałam,wypiłyśmy herbatę,skurcze postępowały,do szpitala zawiozłam ją dopiero o 8 rano.Sytuacja była o tyle nieciekawa,że były skurcze,parte a nie było pełnego rozwarcia przez co dziecko zaklinowało się w kanale rodnym.To był najdłuższy poród 24 godziny.Musiałam mobilizować rodzącą do ruchu (chodzenie – grawitacja na prawdę pomaga) bo bardzo szybko się poddała,na szczęście dzięki jej partnerowi który mi przytakiwał udało się ją namówić do współpracy.

Mała urodziła się zmęczona,mama zadowolona,udało się urodzić naturalnie,bez znieczulenia i ochronić kroczę.

Także opieka połogowa i laktacyjna.

Grudzień 2009 Karolina,matka dwóch synów i …moja pierwsza ciąża bliźniacza 🙂 dwie dziewczynki.

Tutaj też byłam obecna od początku ciąży,począwszy od wizyt u położnej,poprzez kompletowanie wyprawki,a później w połogu (co było oczywiste przy jak by nie było czwórce małych dzieci 😉

Powiem szczerze wchodząc na salę operacyjną (cesarka) bałam się bardziej od rodzącej,to było dla mnie wyzwanie,

ale doświadczenie i możliwość zobaczenia jak to wszystko wygląda – bezcenne.

Listopad 2012 …znowu ja,tym razem w Polsce 🙂

o godzinie 15 odeszły mi wody,zdążyłam zadzwonić po opiekunkę do syna,przebrać się i uszykować obiad dla pociechy.

Zorientowałam się że za szybko idzie…15:25 zadzwoniłam na pogotowie,że mam już bóle parte i …czuję główkę dziecka.

W czasie gdy jechała do mnie karetka zaczęłam sama rodzić,w salonie na kanapie 🙂

Karetka przyjechała szybko,zastanawiałam się z pielęgniarzami czy rodzę w  domu,czy zdążymy dojechać do szpitala,po 6 minutach jazdy mój syn wystawił łepek,zdążyli mnie wysadzić na izbie przyjęć,urodziłam praktycznie na noszach,mój poród trwał …35 minut 🙂 bez znieczulenia,z ochroną krocza.Zdziwienie położnej która mi towarzyszyła bezcenne 🙂

Uważam że moje lekkie porody to wynik pozytywnego nastawienia,tego że dokładnie wiedziałam co mnie czeka,

wiedziałam krok po kroku co będzie się działo,ćwiczyłam krocze w ciąży.Doświadczenia z porodówek wspominam jako coś cudownego,te emocje,bliskość z rodzącą i wreszcie witanie na świecie małego człowieka,niesamowite,zawsze ryczałam jak by to było moje dziecko 🙂

Z Wielkiej Brytanii przywiozłam dużo doświadczeń,dzięki rozmowom z położnymi w przychodni jak i na salach porodowych.Wiele cennych wskazówek,od doradców laktacyjnych.Mimo wszystko inne,świeższe spojrzenie na poród niż w Polsce (rodzące rodziły leżąc,klęcząc czy kucając).W sumie wiedza jaką mi przekazano i praktyka jaką zdobyłam jest ogromna,na tyle że niewiele doczytałam z książek.

To przydatne i potrzebne i każdą ciężarną zachęca,by jeżeli ma taką możliwość skorzystała ze wsparcia douli i w ciąży i w czasie porodu,szczególnie jeżeli się boi ,jeżeli ma dużo pytań,to warto choć umówić się na jedno spotkanie,zaspokoić swoją ciekawość.Uważam że sukcesem jest gdy rodząca jedzie przywitać swoje mające narodzić się dziecko,ze spokojem,z wiedzą co ją czeka i wsparciem w postaci osoby towarzyszącej która będzie przy niej.

Tak jak pisałam wcześniej,uważam że moja wiedza i doświadczenie wyniesione z porodówek,pozwoliły mi na to by moje porody były dla mnie świadome i cudowne.By były wyjątkowe i bym mogła bez lęku powitać moich synów na świecie.

pozdrawiam

Lena
Bardziej humorystycznie opisałam to tu i w MAMO TO JA

Komentarze

Dodaj komentarz