Podbić Warszawę w weekend

Bez wątpienia, gdyby nie przedstawiona mi przez Anię wizja cudownych warsztatów, do Warszawy jechały byśmy z Martą dopiero w niedzielę. Jednak udało się zawitać w stolicy już w piątek.
W piątek też odbyła się Pocieszakowa impreza, jednak nie pytajcie mnie jak na niej było, bo przebiegła żmija Ania, wcisnęła mi swoje dziecko i podczas gdy ona opychała się tortem i rozdawała autografy, ja siedziałam w basenie z piłkami i wyszukiwałam kółka przy pojazdach dla jej syna.
A tort był cudowny, tylko ja się na niego obraziłam. Obraziłam się, bo córka Anny L. pożarła moją lukrową Barbórkę.  Barbórka, jak i cała reszta zwierzaków była piękna.

 
Sponsorzy spotkania : odżywka do rzęs (Realash) i preparat powiększający usta (Nuvialab). 
    Oraz :
Po spotkaniu przyszedł czas plot z blogerkami. Z góry przepraszam za jakoś zdjęć, każdy cykał czym miał. Jedna tosterem, druga lokówką, a reszta zjęć pochodzi ze zbiórki, lub została ukradziona :)))
Pokój 133 przeżył cudowne oblężenie, co można było wywnioskować z ilości pozostawionych w nim dóbr 🙂 Jak to blogerki, wypuszczone w świat, zajęłyśmy się opracowywaniem strategii na naszych blogach, relacjonowaniem wyjazdu na facebooku, oraz szeroko rozumianą integracją społeczną.
O dzieciach zapomniałyśmy…także tych obecnych …
Całą noc, coś nam pukało w ścianę. Dopiero rano okazało się iż był to fejm By Lucy, którą udało się spotkać w tym samym hotelu. Pomyśleć, że się nie trzeba było nad morze fatygować, bo nam ją los do stolicy zesłał. Takie szczęście.
Sobota była dniem warsztatów Fundacji My Pacjenci. Dość szybko wyzbyłam się sceptycznego nastawienia. To był ogień, nawał informacji, pozytywne wibracje i ekspres z kawą naprzeciwko mnie. Genialnie ! Bardzo się cieszę, że mogłam uczestniczyć w tym spotkaniu i poznać tyle fantastycznych osób. Okazało się nawet, że wiele blogerek gada tak samo dużo jak ja 🙂
O tym co wynikło z tego spotkania dowiecie się już niebawem.
A tu cała elita z przecudowną energiczną Asią na czele.
Nastała niedziela.
23 Finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy
Od kilkunastu lat zalegałam przed telewizorem, chłonąc atmosferę studia. Wreszcie nastał dzień, w którym mogłam tam być i wdychać ją osobiście, w studiu numer 5. Emocje…opisała Marta [ klik ]
Ja czułam wielką radość, wzruszenie i fascynację tym miejscem. Już pomijam fakt, że gdy mnie Ania Mucha minęła w tym ścisku, to jej nie poznałam, za chwilę Marta pokazała mi jakiś zespół muzyczny i też nie skumałam kto to ( do dziś nie wiem ), jednak mimo wszystko był odruch rozglądania się, któż jeszcze jest w studio z tych znanych.
Chciałam sobie fote strzelić z Cleo, ale mówię –  a jeszcze powie, że jej warkoczem konkurencję robię, więc odpuściłam. Zresztą dopchać się do sław było ciężko, a do nas chyba wstydzili się podchodzić :))))

Znajdź Anię M. !
A tu jakaś Wariatka na wizji :)))

Selfie z Jurkiem                                Selfie z Mrozem ( nalegał )

  

Selfie z tą nie Wariatką też mam 🙂             I z tym stworem z “Było sobie życie”

No i jak były ścianki, to w sumie głupio było nie skorzystać i nie poćwiczyć pozowania na nich, cośmy uczyniły, przez chwil parę konsternacji, co by brzuchy powciągać i policzków nie nadymać.
Wyszło nie najgorzej,chyba 🙂 Jeszcze musimy przećwiczyć ruch na ściance, żeby nam włos falował.

A i zwiedzałyśmy Wawę. Fajnie było. Cudownie. Mnóstwo wrażeń. Dzięki !!!
Komentarze

Dodaj komentarz