Trzewikowy raj

Ferie za miesiąc, więc czas najwyższy zacząć do nich przygotowania. Kierujemy się w nasze polskie góry, a to oznacza mnóstwo chodzenia. Kompletowanie bagażu zaczynamy więc od butów. Po szczytach wspinać się nie będziemy, ale liczę na dużo zwiedzania i spacerowania w celu wdychania świeżego, górskiego powietrza ( zamawiam sprzyjającą pogodę ! ).
Buszowanie po internecie okazało się zgubne, bo ni jak nie potrafiłam zdecydować się co do modelu.
Pojechaliśmy więc na zakupy i z czystym sumieniem oddałam stopy synów w ręce eksperta od dziecięcego obuwia. No i w sumie mogła bym na tym zakończyć post, ale z moimi dziećmi nie ma tak łatwo. Okazało się bowiem, że zakupy dla nich dwóch w jednym sklepie, trwać mogą ponad godzinę…dużo ponad !
Junior bez oporów pozwolił zmierzyć sobie stopę. Pozwolił nawet na ubranie jednego buta, bo już drugie musiał ubrać sam. Matka oczywiście zamierzała po przymierzać, poobserwować nogę podczas chodzenia, jednak moje dziecko z góry założyło, że zakończy na dwóch parach i żadna siła nie zmusi go do kolejnych przymiarek. Tak też się stało. Wybór więc był dość szybki, wysokie buty od Mrugały, dla Juniora.

 

Przymiarka kapci skończyła się na jednym bucie. Serio, nie miałam siły się z nim szarpać, a że to dziecko boso chodzące, odpuściłam. Może za jakiś czas uda się też wybrać kapcie, bo przedszkole   coraz bliżej, więc wypadało by się i w ten rodzaj obuwia zaopatrzyć, a przynajmniej nauczyć Juniora w nim chodzić 🙂 No nic, spróbujemy na wiosnę poszukać kapci doskonałych.
Teoretycznie więc, ze Starszakiem powinno być łatwiej. Zaczęłam powątpiewać jednak co do naszego pokrewieństwa gdy już na samym początku snuł wizję, jakie buty go interesują. Jeszcze tylko chwilę łudziłam się przeforsowaniem mojego typu brązowych butów Emel, ale on od razu zauważył, że sznurówki nie mają racji bytu. Stanęło więc na przylepcach  Gaspar.
Krzątał się między półkami i sprawiał wrażenie zaprawionego w łowach buto-holika
( to akurat po mnie ), ale chyba rzeczywiście czerpał radość z możliwości przebierania i podjęcia samodzielnej decyzji.

Niby zakupy jak zakupy, ale pomoc w sklepie okazała się bezcenna jeśli chodzi o preferencje moich dzieci, za co jestem wdzięczna. O cierpliwości właścicielki sklepu nie wspomnę, bo gdyby zostawiła mnie samą z tym wyborem, to mogli byśmy wyjść ze sklepu bez butów, albo…z jednym butem.
Ja osobiście umordowałam się biegając za wszystko-interesujacym się Juniorem, podczas gdy Starszak cały czas krzątał się między półkami a kącikiem zabaw, na potrzeby którego stworzył nawet rysunek i powiesił go na tablicy. Teraz z niecierpliwością czekam na ferie i sprawdzenie jak wybory moich dzieci sprawdzą się w praktyce. Mam nadzieję, że zagwarantują nam spokój o wygodę stopy, kilometry wędrówek i ich komfort.

Sklep KokoLeti w którym byliśmy, to sympatyczny i kolorowy butik z markowym obuwiem dziecięcym takich firm jak właśnie Emel, Gaspar, Mrugała oraz nieznane mi dotąd marki jak Daniel czy Bobux. Na pewno znajdziecie tu profesjonalną pomoc z doborze wysokiej jakości obuwia, duży wybór i sporo przyjemności z zakupów, zarówno dla mamy jak i dla dziecka, które może spędzić ten czas w kreatywnym kąciku rysunkowym, podczas gdy zwinna matka, będzie mu przymierzać buty pod stołem :))

 
Informacja dla lokalnych mam, warto zapamiętać ten adres. 
Ul. Obornicka 85, piętro 1, Galeria Sucholeska
Komentarze

Dodaj komentarz