Czujna Pani z kiosku

W ostatnich dniach,tygodniach miesiącach ilość pobitych czy zamordowanych dzieci sięgnęła chyba zenitu.
Żadnej matce nie mieści się to w głowie,jak można…własne dziecko ?
Nie będę się nad tym rozpisywać,bo śmieszy mnie usprawiedliwianie zabójstwa dwu i pół latki depresją poporodową matki. Dla mnie to psychopatki i nie potrafię przyjąć usprawiedliwień zbrodni których dokonały.Nie potrafię.Nie rozumiem kraju który wiedząc o patologii w jakiejś rodzinie,gdzie kilkoro dzieci zostało już zabranych matce (i rodzą się kolejne by się ich potem pozbyć),nie ustanowi prawnie przymusowego podwiązywania jajowodów (bo póki co pozbawianie płodności jest  nielegalne- może było by to alternatywą do ogromu aborcji ?)
Otoczenie zazwyczaj milczy. Nikt nic nie widzi. Słyszymy często ,że to porządna rodzina była…
Tyle tytułem wstępu.

Ja się jednak obawiam chwilami czujności społeczeństwa.Boję się o moje dziecko.
Boję się pytań pani z kiosku z prasą,gdy podejrzliwie pyta,skąd młodszy syn ma takiego siniaka na czole.
Wydaje mi się ,że tłumaczenie tego nauką chodzenia i obijanie się przy tym o wszystko co stoi mu na drodze,jest dla niej mało wiarygodne.Bałam się też kiedyś iść ze starszym synem do lekarza,to było jeszcze gdy mieszkałam w UK.Tam w domu wysokie schody,które mały pokonywał zjeżdżając tyłem…na piszczelach.Nie muszę mówić,że jego nogi były na całej długości piszczeli w sińcach.
Bałam się co powie lekarz,gdy go rozbiorę. Jak na mnie spojrzy.Co zrobi.
Mały jest teraz na etapie puszczam się i lecę,bo nogami zapominam jeszcze poruszać.
Każda matka wie,że nie da się uchronić w pełni dziecka przed siniakami.
Ja to wiem.Nie panikuję na widok zdartego kolana u syna starszego.
Nie panikowałam,gdy młodszy syn zalał się krwią,bo przygryzł sobie wargę podczas próby ewakuacji z łóżeczka.


Ile jeszcze razy pani z kiosku,przyjmie do wiadomości,że te guzy i siniaki,to nie wynik bicia czy jakiejś patologii,tylko nieodzowny etap w życiu małego odkrywcy.Mam wrażenie,że ilekroć wchodzę do sklepu,ona lustruje moje dziecko.Jakoś nie mam ochoty tłumaczyć ani siniaków,ani zadrapań…zbywam ją czasem krótkim “bywa” czy “zdarzyło się”.
Przyznam szczerze ,że o ile jestem wyluzowana i mało przejmuje się się opiniami innych,
to jednak czuję się nieswojo gdy zadaje mi te pytania.
Tyle się teraz słyszy o krzywdach wyrządzanych dzieciom…nie chciała bym,by i mnie ktoś o to posądził.
Daleka jestem od psychozy by te siniaki przykrywać grubą warstwą pudru.
Ale czasami naciągam niemowlęciu czapkę bardziej na czoło.
Z dwojga złego,wolę czujniejsze otoczenie,które reaguje na krzywdę dzieci,byle jednak nie skupiało się na moich.

pozdrawiam
L.

Komentarze

9 thoughts on “Czujna Pani z kiosku

  1. A mi się wydaje że znieczulica ludzka jest przeogromna i nawet jakbys naprawdę biła swoje dzieci to Pani z kiosku oprócz zlustrowania wzrokiem nie zroibiłaby nic żeby temu zaradzić. Te wszystkie morderstwa lub okaleczenia dzieci też są okraszone komentarzami rodziny, że nic nie było słychać za ścianą, że normalna rodziną, że nikt by się nie spodziewał. A może właśnie słyszeli i widzieli tylko teraz się wybielają przed światem bo nie zareagowali. Ehhh chociaż sama widząc matkę trzaskającą po tyłku swoje dziecko w miejscu publicznym zastanawiam się czy to sporadyczne trzaskanie i wezwać pomoc czy to już patologia. Świat niestety nie jest czarno-biały, a sluchanie wiadomości o kolejnym dzieciobójstwie dobijanie mnie totalnie.

    1. tu się zgodzę.Co do reagowania,to raz zwróciłam uwagę babce,gdy dawała klapsy dziecku,zwróciłam się do niej słowami – Widzę że jest Pani zdenerwowana,może mogę w czymś pomóc ? Zbeształa mnie z błotem,ale przynajmniej mi się dostało a nie temu dzieciakowi. Mimo wszystko ludzie się trochę bardziej powściągliwi zrobili,a dzieci mają większą świadomość swoich praw (o czym świadczą telefony na policję,o których słyszymy).

  2. Ale to właśnie jest wtedy najbardziej widoczne moim zdaniem! Matka, której dziecko nabiło sobie siniaka bo się przewróciło, naciągnie tą czapkę na głowę, ale będzie potrafiła się śmiać i powie – bywa. Matka, która dziecko bije, albo nie wypuści go z domu, albo zareaguje agresją na takie pytanie (bo co pani do tego). Tak mi się przynajmniej wydaje.
    Chociaż … jak rozpoznać że dane dziecko jest bite? ze coś się dzieje, że jest nie tak? Że trzeba pomóc?

    Siniaki na nogach, obite kolana czy guz na czole to przeważnie jeden z kolejnych etapów nauki bezpiecznego przemieszczania się. Ale obite rączki, siniaki na przedramieniu, na barkach, na plecach – to już zupełnie inna sprawa. Jest tylko jeden szkopuł … te miejsca przeważnie są ukryte pod ubraniem …

  3. Odkąd urodziłam, mój instynkt macierzyński baaardzo się wyostrzył. Przed porodem po prostu przyjmowałam do wiadomości, że ktoś urodził, że dziecko stawiło pierwszy krok, wypowiedziało słowo. Po porodzie każda taka “czynność” wkracza w jakby inny wymiar. Odczuwam to całą sobą, przeżywam jeszcze bardziej. Głupia reklama, która traktuje o relacji matka dziecko itp. sprawia, że wzruszam się zdecydowanie szybciej, w głowie od razu odtwarzam sobie moment narodzin córki i wzruszam się jeszcze bardziej.
    Ale np. gdy ktoś krzyknie na moje dziecko, od razu zatraca się we mnie miła i uprzejma mamusia, a budzi się… no sama wiesz… lepiej wtedy nie wkraczać matce w drogę.
    Gdy słucham o tych wszystkich zbrodniach na dzieciach poczynionych, nóż w kieszeni mi się otwiera. Zastanawiam się też czasem nad systemem w naszym państwie. Bo ileż to jest rodzin, które dzieci mieć nie mogą, ile im się kłód pod nogi rzuca zanim dzieciątko adoptują.
    A inni zwyrodnialcy sami wiecie co robią. Czemu nie oddadzą dziecka? Czemu nie poproszą o pomoc? To nie kosztuje wiele, a życie uratować może.
    Muszę się też przyznać do jednej rzeczy. Zazwyczaj zdanie innych mnie nie interesuje, np. w kwestii ubioru dziecka, że coś do siebie nie pasuje, szczególnie mi to lotto kiedy wiem, że Młoda idzie bawić się w piachu bądź ma zamiar kwiatki w ogródku “przesadzać”, albo nie tak jest uczesana jak trzeba. Moje dziecko i będę ubierać i czesać jak mi się podoba.
    Ale jeśli chodzi o kwestię siniaków bądź innym widocznych uszczerbków cielesnych, to… jest różnie. Jakiś mały siniak na kolanie ujdzie, bo to normalne. Ale gdy się zdarzy siniak większy albo w okolicy innej niż noga, to jestem w stanie odwołać nawet umówione szczepienie, bo co będzie jeśli pani doktor zobaczy, na pewno wpisze do karty, zacznie pytać, dociekać, a zwykłe tłumaczenie może nie wystarczyć. Mało to razy Mała przewróciła się będąc pół metra ode mnie, uderzyła zębami w stół czy szafkę albo zaryła głową w jakiś kant? No nie mało, na pewno na tym się nie skończy. Złą matką przecież nie jestem, idealną pewnie też nie.
    No to się rozpisałam 🙂

    1. właśnie o to mi chodziło,że my matki kochające (nawet inaczej ;P),przejmujemy się tymi najzwyklejszymi w świecie siniakami bo tyle się słyszy o zbrodniach na dzieciach,że wręcz nas to uczula i obawiamy się jak ta Pani doktor zareaguje 🙂

      Mój sn starszy miał 1,5 roku,gdy wybił sobie górną jedynkę i jak jechałam na emergency to łapałam się na tym,że układam sobie w głowie jak ja to wytłumaczę 🙂

  4. Wiesz, takie podejście: “Niech reagują na krzywdę tylko niech nie skupiają się na moim” to jednak trochę wypacza reakcję jako taką. Bo Ty wiesz, że krzywdy nie robisz, ale inni nie i mają prawo się zastanowić. A lekarz wydaje mi się i tak rozpozna siniak z uderzenia celowego a siniak z przewrócenia się.
    Zresztą zauważ, że żadna matka/ojciec/opiekun na pytanie “Czemu dziecko ma takie sińce” nie odpowie : “A bo wkurzyłam/łem się i przylałam/em” tylko właśnie opowiada o schodach, naukach chodzenia itd.
    I tu raczej nie pani z kiosku powinna reagować tylko najbliższe otoczenie: sąsiedzi i członkowie rodziny, którzy najczęściej widzą, że coś jest nie tak, ale wypierają w sobie lub nie chcą się wtrącać bo to nie ich sprawa.
    Ja bym wolała by reagować, nawet się pomylić czasem, przeprosić, ale reagować.

Dodaj komentarz