O pogadance w aptece tym razem

…czyli antybiotyk się kupuje a nie badziewie jakieś .

Za iście do d..y jest życie matki.Szczególnie że dzieci (sztuk dwie) podziębione.
Jak ktoś czytał wcześniejszy wpis smarki koloru zielonego i chrypa.Młody odkaszluje.
To jest efekt skaczącej temperatury.Jeden dzień 18 stopni na drugi dzień stopni 6.
A matka ubiera dzieci wedle pogody,a nie miesiąca roku danego.

Poszła więc matka dziś do apteki.Po kupną maść majerankową,coś na gardło i syrop na kaszel jakiś.
Coś naturalnego co by firmom farmaceutycznym promowanymi lekami kabzy nie nabić.
Dochodzi wreszcie do okienka i prosi co wyżej wskazano.Pani farmaceutka pyta w jakim wieku dziecko.Mówię że dwie sztuki i wiek podaję.
Pyta: Oskrzela ? Zaprzeczam.
Zwykłe przeziębienie.Trzy dni z glutami chodzą (jedno pełza) więc do lekarza nie ma co (gorączki brak) jeszcze mi coś z przychodni przywleką.Przeczekam,podleczę jak coś się wykluje to dopiero po radę pójdę.Farmaceutka (już mnie zna) się uśmiechnęła że racja,a z kolejki słyszę :
– dziwne nazwy chorób jakie rzekomo moje dzieci dotknęły
– że powinnam już przy pierwszym glucie gnać na pogotowie (nie wiem tylko czy glut pierwszy miał mnie zaniepokoić jeszcze w nosie czy już gdy się wydobył)
– że tak to jest jak się z dzieckiem godzinami po mieście szlaja
– że młode matki (thank you stara jędzo) to kompletnie,ale to kompletnie się dziećmi zająć nie potrafią
Odwróciłam się i pytam :
– Może Panią przepuszczę?                                              
– Poczekam (wielce obrażona)
-Może jednak,źle Pani wygląda,chora pewnie ?
– Poczekam (jeszcze bardziej obrażona ale uradowana że ktoś jej stan zdrowia dostrzegł)
– Proszę,proszę ja mam czas.Moje dzieci poczekają.Może się coś rozwinie i wreszcie po siedmiu latach bycia złą matką zaprowadzę syna po jakiś antybiotyk,bo jeszcze nie miał przyjemności jak żyje.
-Bo antybiotyk jest na receptę proszę Pani i wtedy Pani ma pewność że dziecko zdrowe będzie.
Już mi się tłumaczyć nie chciało,że katar to nie choroba.Leczony czy nie trwa tydzień lub siedem dni.

Zapłaciłam bo Pani uparcie nie chciała wejść przede mnie ,a szkoda bo też bym jej do leków choroby podobierała.Dziecko chorowite krytykują.Dziecko zdrowe,niby jakim cudem,Jaka ja muszę być zła,że moje dziecko never ever antybiotyku nie widziało na swe oczy piękne.
Nie leczę homeopatycznie.Leczę babcinymi sposobami.Jak po kilku dniach nie ustępuje idę do lekarza.
Mam przyjemną lekarkę.Dwa razy w roku bańki – uodparniają.Potwierdzam.
Lekarka nie przepisuje antybiotyku zanim jeszcze dziecko przebada.
Kobieta wykształcona,ostatnio mi syna z zapalenia oskrzeli w pięć dni wyprowadziła i sama przyznała że ma inne dziecko od dwóch tygodni na terapii antybiotykowej i bez rezultatów,ale matka się uparła na antybiotyk i już.Dzieci od małego hartowane.Flaki sobie wypruwam,żeby zdrowe były,bo leki kosztują majątek.
I zamiast pochwały mam cięgi na mą miękką dupę,bo dziecku antybiotyku nie podaję.

Jakaż ja jestem zła.

* jednak żadna ze mnie farmaceutka bo własnoręcznie zrobiona maść (w sumie 18 zł) nie podziałała tak,jak ta z apteki za złoty 4 🙂

pozdrawiam
L.

Komentarze

9 thoughts on “O pogadance w aptece tym razem

  1. Mój tajfun pierwszy raz antybiotyk w tym roku dostał, niestety była to angina ropna, teraz meczymy sie z zapaleniem ucha i gardła, i też niestety antybiotyk. Pzy byle katarze babcine spsoby i syropek z mniszka lekarskiego( własnej roboty) zamiast cukru do herbaty.

    1. To tylko dopiszę, że właśnie spędziłam 4 tygodnie z chorującym dzieciem i marzę tylko, by do poniedziałku ostało się zdrowe, to wyślę do żłoba. A i tak pewnie wróci z jakimś bonusem, bo dla nas to żłób sprawcą chorób. I nigdy nie sądziłam, ze banalne chorowanie na oskrzela i anginy może być takie kosztowne. I też się dopiszę grona zazdroszczących odporności dzieci.

    1. u mnie nie było problemu,bo starszy się na wyspach urodził,ospę przechodził w wieku 13 miesięcy,na MMR zaszczepiłam go dopiero jak miał 4 lata co zamierzam uczynić również z młodszym,o ile w ogóle.
      Nie mogę go nigdzie ospą zarazić bo odporność po przejściu choroby jest wyższa niż poszczepienna.
      No ale Polska zacofany kraj przychylny pakowaniu w dzieci dużych ilości leków,suplementów i szczepionek z rtęcią.
      Długo jeszcze się nic nie zmieni.

  2. Co do młodszego to nie zapeszam,bo to jego pierwsze smarki są 🙂
    Starszy od małego hartowany był. Chory był raz,znaczy ospę miał 🙂 lekko poszło,pewnie dlatego że go na MMR nie zaszczepiłam 😛
    Od października do lutego,syrop z cebuli,czochaja i miodu inaczej jeść nie dam 😛 Odpukać.

Dodaj komentarz