Serce czy rozum? a może dogłębna analiza?

Kobiety. Jak nie ma problemu, to go sobie stworzą- mówi jeden ze stereotypów. Nie lubię ich powielać, ale patrząc tylko na siebie mam pewność, że do pewnego etapu życia, tak własnie było. Lawirowanie między tym, co chce się zrobić, a tym, co zrobić się powinnam- często doprowadzało do pięknej, widowiskowej katastrofy. Która z nas nie zadawała sobie setki razy pytania samej sobie, odnośnie tego, jak powinna postąpić? Kogo posłuchać- serca, czy rozumu?

Później, po wielu upadkach i bolesnych doświadczeniach było mi znacznie łatwiej. Mi, ponieważ bliskie mi osoby często totalnie nie rozumiały mojego wyboru. Co wybierałam? Rozum! To rozum kazał mi zakańczać toksyczne dla mnie znajomości, to rozum kazał wyzbywać się emocji, na rzecz spokoju. Czy żałuję? Nie! Ponieważ moje serce zawsze wpakowywało mnie w jakieś tarapaty, chore relacje i znajomości z fałszywymi i egoistycznymi ludźmi.

Tak jest mi lepiej, ufam sobie i swoim wyborom i doprawdy chciałabym mieć obecny rozum jakieś piętnaście lat temu :))) Teoretycznie oczywiście. Na szczęście w rekompensacie za życiowe porażki, otrzymałam wspaniałych przyjaciół. Posiadanie zmiksowanych pod względem charakteru przyjaciółek nie pozbawia moich zachowań dogłębnych analiz. Przyjaciółki, totalnie rożne, totalnie sprzeczne, jedyne w swoim rodzaju. Jedna romantyczka, druga twardo stąpająca po ziemi. Jedna na moje zachowania kiwa tylko przecząco głową, druga klepie mnie po ramieniu. Dobrze, że je mam, chodź czasami słuchając ich rad, mój problem staje się niczym w porównaniu do chaosu jaki powstaje od ich rad i dogłębnych analiz.. Na szczęście wśród bliskich mi osób mam też męski głos rozsądku, który często pozwala mi to wszystko wypośrodkować.

Pozwalam sobie na bardzo dużo spontaniczności w moim życiu, jednocześnie zbyt często analizuję to, co robię. Życie nie jest zero-jedynkowe, a wybory nie zawsze są oczywiste. Zwłaszcza gdy na jednej szali z uniesieniami serca, stoją potrzebujące stabilizacji dzieci. Nie mniej jednak, w chwilach zawahania warto otaczać się ludźmi, którzy utwierdzają nas w przekonaniu o właściwości swoich wyborów.

Przyjaźnie, to jedyna rzecz, bez której nie potrafię wyobrazić sobie życia. Bez faceta- owszem. Bez przyjaciół- never! A jeśli o przyjaźni mowa, to mam dla Was idealną propozycję czytelniczą na te letnie dni. Nie tylko o przyjaźni, ale także z romansem w tle.

Haker i dziewczyna, to trzecia książka z serii Kółko Singielek Miejskich (o drugiej pisałam Wam TUTAJ). To grupa przyjaciółek, które raz w tygodniu spotykają się na wymianę plotek, oraz pikantnych szczegółów z ich życia podczas dziergania, w akompaniamencie dobrego jedzenia i przy jeszcze lepszym winie. Każda z nich jest inna, być może dlatego ich przyjaźń jest tak trwała, a ich perypetie zawsze gwarantują dobrą zabawę.

W tej części poznajemy bliżej Sandrę – psychoterapeutkę, której problemem jest umiejętność zadawania celnych pytań i słuchanie. Problemem, bo przekłada się to na fakt, iż każda jej randka kończy się płaczem mężczyzny, który wyrzuca z siebie problemy o trudnym dzieciństwie, rodzicach i kobietach. Spotkania odbywają się w tej samej restauracji, a świadkiem jej klęsk z mężczyznami jest Alex – młody i przystojny kelner. Alex od ponad dwóch lat obserwuje Sandrę. Dokładnie od dwóch lat i dziewięciu miesięcy. Wszystko zmienia się, gdy  postanawia przysiąść się do dziewczyny po jednej z nieudanych randek.

Sprawa nie jest prosta, bo Sandra funduję terapię nawet sobie. W jej głowie toczy się niekończący dialog. Nie monolog, a dialog. Bezustannie analizuje swoje zachowanie, reakcje i uczucia, zadaje sobie pytania jako psychiatra i odpowiada na nie jako pacjent. Tu nie ma miejsca na oczywisty wybór między tym, co mówi serce, a tym co podpowiada rozum. Analiza, to podstawa jej życia. Ile w każdej z nas jest analizującej Sandry?

  

W księgarni taniaksiazka.pl znajdziecie również inne ciekawe tytuły książek dla kobiet w dziale nowości.

 

 

 

 

 

Komentarze