Aspołeczne dziecko – nie widzę w tym nic dobrego !

Coraz częściej spotkam się z dumą matek, posiadających egocentryczne dziecko.
Nie widzę w tym nic dobrego.
Ale to ja.

Dumne, zadowolone matki, których dzieci uważają się za pępek świata i nie są zdolne do akceptowania poglądów innych dzieci, odmiennych niż ich własne, czy do tolerowania innych postaw swoich rówieśników. W sumie, patrząc na niektóre teksty,opinie matek, łatwo się domyślić skąd czerpią wzorce. Smutne.

Oczywiście, egocentryzm dziecka, jest nieodłącznym etapem w jego rozwoju emocjonalnym. Pojawia się w wieku przedszkolnym. Czy jest to jednak powód do dumy ?
Czy na prawdę, rzeczą wspaniała jest to, że nasze dziecko nie potrafi nawiązać kontaktu z rówieśnikami, że izoluje się od nich tylko dlatego, że nie chcą mu się podporządkować ?
Nie przemawia to do mnie.

Zachęcam synów, by próbowali odnaleźć się w grupie. By próbowali nawiązać dialog, wysłuchać drugiej strony, zapoznać się z jej opinią.
Dzieci mają prawo, by uwzględniać ich potrzeby, a czasami nawet fanaberie.
Doskonale rozumiem i szanuję, że nie muszą lubić każdego napotkanego dziecko, nie z każdym muszą znaleźć wspólny temat. Przecież ja też tak mam, że albo od razu pałam do kogoś sympatią, albo od razu nie mam ochoty na wspólny dialog.
Jednak ja mam trzydzieści lat i jakiś pogląd odnośnie zawierania znajomości. Czego nie można powiedzieć o dziecku, które dopiero się świata uczy.

Przede wszystkim staram się nie zmuszać chłopców do niczego. Nie mniej jednak, nie toleruję braku szacunku do drugiej osoby, nawet jeśli to jest kilkulatek.
– Nie chcę się z nim bawić, bo on jest głupi/nie lubię go/ on chce być szefem, a przecież to ja lepiej dowodzę !
Zawsze choć staram się dopytać, jaka jest przyczyna takiej decyzji, takiej opinii ?
– Dlaczego uważasz, że jest głupi ? Wiesz co to słowo znaczy ?
– Dlaczego go, nie lubisz ? 
– Dlaczego chcesz być szefem ? Byłeś nim, wczoraj, może dziś pozwolisz, by to kolega nim był ?

Oczywiście, czasami argumentacja mojego syna, do mnie przemawia, czasami nie. Wtedy rozmawiamy. Dyskutujemy i analizujemy sytuację.
Nie przekonuję go na siłę, szanuję jego decyzję, ale staram się znaleźć jej źródło, zamiast wypchnąć pierś i być dumną, że mój syn, ma wszystkie inne dzieci głęboko w d….

W późniejszym dojrzalszym życiu, taka postawa, uznawana jest za niedojrzałość emocjonalną człowieka. Egocentryk, postrzega świat tylko i wyłącznie z własnego punktu widzenia, tak jak jemu jest wygodnie. Nie przychodzi mi nic innego, jak określenie takiego człowieka, jako skrajnego egoisty.
Może się mylę.
To tylko moja opinia, na podstawie obserwacji, ale na prawdę nie widzę nadal nic pozytywnego w chowaniu małego egocentryka.
Owszem, należy pozwolić dziecku na dokonywanie własnej oceny sytuacji, podejmowanie własnych decyzji, to ważne by podbudowywać indywidualizm dziecka. Jednak wpajanie mu i poklepywanie po plecach, że właśnie tak powinien się zachowywać, podporządkowując wszystko i wszystkich pod siebie, jest strasznie durne.

Wychowamy bowiem, niezdolnego do życia w grupie egoistę.
Nie oszukujmy się, człowiek to “zwierzę” stadne.
Dlatego ważne jest, by potrafił odnaleźć się w grupie. Znaleźć wspólny język ze swoim otoczeniem, potrafić iść na kompromisy, czuć od innych  i dawać wsparcie innym osobom otaczającym go.
Przecież nie powinno być tak, że marginalizujemy opinie innych, pomijając je zupełnie w naszych ocenach, nawet gdy są lepiej uzasadnione niż nasze własne.
Nie można żyć ze świadomością, że to co nas otacza, a także ludzie , którzy nam towarzyszą, będą na każdym kroku nam się podporządkowywać i ” tańczyć tak, jak my im zagramy”. To bardzo naiwne.

Nie dam więc sobie wmówić, że egocentryzm u dziecka to jego indywidualny charakter czy też część osobowości, którą należy zaakceptować i co gorsze, być z niej dumnym ( pomijam oczywiście nieodłączny etap w rozwoju dziecka, gdy ta część jego osobowości się dopiero kształtuje – co trwa mniej więcej od wieku przedszkolnego do około siódmego roku życia, pomijam także, okres niemowlęcy, gdy dzieci stronią od rówieśników, czy się ich wręcz boją ).
Dla mnie jest to jakieś niedostosowanie się młodego człowieka, do życia w grupie.
Przyjęcie biernej postawy ( bo przecież musi być tak jak ja uważam, więc nie ma tu miejsca na jakąkolwiek inicjatywę, z mojej strony ), a wręcz do rozwoju pewnych zahamowań.
Mnie się to nie podoba.

Uważam, że zachowując należyty dziecku szacunek, należy go bez nacisku uświadamiać, czy też nakierowywać, do podjęcia dialogu z dziećmi o odmiennych poglądach, zdaniu, patrzeniu na sytuację.
Że należy oczekiwać od niego, w miarę możliwości, argumentacji dla jego indywidualnych zachowań.

Nie chciała bym, by moje dorosłe dziecko, okazało się człowiekiem aspołecznym, niezdolnym do życia w “stadzie”, izolowanym od społeczeństwa, a co gorsze żyjącym w przekonaniu, że to jemu powinni się wszyscy podporządkowywać, a on może pozostać bierny w wykazywaniu dobrych chęci.

Każde dziecko powinno mieć świadomość, że jest najważniejsze dla swoich rodziców. 
Oczywiście, że TAK.

Szanuję indywidualizm i własne zdanie mojego dziecka.TAK.

Moje dziecko powinno uważać, że jest pępkiem świata. NIE !

Każdemu bowiem, należy się szacunek, bez względu na to jakie ma poglądy, statusu społecznego, jakiego jest wyznania czy koloru skóry. Dlatego tak ważna jest chęć poznawania innych, potrzeba dialogu i umiejętność pójścia na kompromis, w sytuacjach, które tego wymagają.

Szanowanie odmiennego zdania dziecka, nie ma bowiem nic wspólnego, z przyzwoleniem na brak szacunku do innych ludzi. Także tych kilkuletnich, chcących nawiązać znajomość, pobawić się, czy po prostu podjąć dialog.
Niestety, ja w dorosłym życiu, obserwuję mnóstwo dorosłych ludzi, u których egocentryzm jest główną i dominującą cechą charakteru. Ci ludzie, nie są zdolni do jakiegokolwiek dialogu czy dyskusji.
Bywają agresywni w wyrażaniu swoich opinii. Często na siłę, bez poparcia argumentami chcą przeforsować swoje zdanie, nie godząc się na poparte argumentami zdanie innych.
Odnajdują się w grupie, tylko wtedy, gdy ta grupa oklaskuje ich postępowania, opinie, a reagują w sposób chamski, gdy w grupie znajdzie się ktoś, chcący przedstawić swoje spojrzenie na daną sytuację. Czasami da się u nich zaobserwować zachowania, wręcz psychotyczne.

Mam nadzieję, że idę w dobrym kierunku i moi synowie, nigdy tacy nie będą.

Zapewne, wielu z Was się ze mną nie zgodzi i mam nadzieję, że uda się przeprowadzić ciekawą dyskusję na ten temat.

* tekst na prośbę czytelniczki

Komentarze

45 thoughts on “Aspołeczne dziecko – nie widzę w tym nic dobrego !

  1. Oczywiście, że nie wszyscy. Ja obstawiam fakt, iż w dzisiejszych czasach, rodzice poświęcają dzieciom coraz mniej czasu ( praca, podrzucanie dziecka, czas dla dziecka tylko w weekendy ), a później wynagradzanie mu tej nieobecności (co nie jest złe, tylko zależy od formy ) w taki sposób, że mu wszystko wolno, gadżetami itp..

  2. Ja nie wiem o co chodzi z tymi pępkami – jakaś moda nowa?

    Chciałabym mieć cierpliwość i umiejętności dyplomatyczne takie jak opisałaś, które pozwolą mi na wychowanie samodzielnej i niezależnej, ale umiejącej się odnaleźć w grupie dziewczyny… Szczerze mówiąc, nie pamiętam żeby za osławionych “moich czasów” było tyle dzieciaków chowanych na pępki, ale możliwe że dopada mnie amnezja i idealizowanie lat minionych.

    1. Może masz rację, może to ja zauważam problem gdzie go nie ma.
      Jednak mam wrażenie, że nasze dzieciństwo, brak obecnych bodźców ( komórki, tablety, gry przenośne), mimo wszystko bardziej sprzyjały nawiązywaniu “normalnych” relacji, niż to ma miejsce obecnie. Dzieci integrowały się bardziej, niż teraz. Być może się mylę.

    2. Nie mylisz się. Ja w wieku mojej córki latałam po osiedlu i ciągle miałam szlaban za spóźnienia. Dzisiaj dzieciaki siedzą na fb albo na Skype a jak moja chce kogoś na dwór wyciągnąć, to oni zajęci, bo grają w coś tam.

    3. Oj, bo ja chyba nie odzwierciedliłam tego co myślałam w 100% – ja się z Tobą zgadzam, problem istnieje, tylko kurcze nie rozumiem jak to możliwe że nagle się porobiło tyle tych dzieci-pępków świata… Tzn. wiem z czego to wynika, bo za naszych czasów było inaczej, ale skoro to nasze pokolenie ma teraz dzieci-pępki to albo brakuje nam argumentów, albo siły przebicia, albo nie wiem czego… Oczywiście generalizuję w tej chwili, bo nie wszyscy rodzice z naszego pokolenia mają egocentryczne dzieci:)

  3. Jak rodzice są egoistami to i dziecko takie będzie, nie oszukujmy się 😉 Na placach siedzą mamuśki, które gapią się w komórkę a jak dziecku “coś się dzieje” to wszystkie dzieci w koło złe tylko nie to jej ukochane i niewinne..i zmieniają plac żeby się nie użerać 😉
    Swoje małe zachęcam do zabawy z dziećmi, dzielenia się..młodsza jeszcze robi to chętnie, starsza nie za bardzo 😉 ale wiem, że przykład pójdzie z góry a w domu egoistów nie mamy więc i liczę, że będzie OK 🙂

    Bardzo fajny tekst. Jak zawsze! 🙂

    1. Stronię od placów zabaw. Jestem za tym, by w piaskownicy dzieci same jakoś próbowały rozwiązywać konflikty ( pod okiem i ewentualną reakcję rodziców ), ale jak słyszę co chwilę “mamo, zabrał mi łopatkę”, “mamo, usiadła za blisko mnie”, “mamo,weź go” i tylko mamo, mamo, mamo…a mama zajęta jak piszesz, nie widzi sytuacji i burczy na wszystkich, którzy tak dokuczają jej dziecku.

  4. Ja się zgadzam z Tobą w 100% Nie wyobrażam sobie wychowywać syna na pępek świata…
    Wystarczy, że wokół pełno egoistycznych “Panów i władców”.
    Uważam, że dziecko powinno umieć dzielić się wszystkim co posiada, powinien wiedzieć, że jego łopatce do piasku nic nie ubędzie, gdy pozwoli się nią pobawić, w danym momencie kiedy jej nie potrzebuje.
    Ty idziesz na pewno w dobrym kierunku i mam nadzieję, że i ja nie zbłądzę 😉

    PS. Anonimie
    Matka Wygodna na pewno nie jest osobą, która czeka na Twój sztuczny tłum..
    To czytelnicy z niecierpliwości obgryzają paznokcie w napięciu na publikację kolejnego wpisu…

    1. Kurczę, tak na prawdę dopiero się okaże w jakim kierunku to nasze wychowanie pójdzie.
      Wszak drodze, jeszcze mnóstwo bodźców i wzorców, nasze dzieci będą miały.
      Daleko nie szukać, mój mąż jest dość egocentryczny i dopiero teraz mając rodzinę, wiele w swoich przyzwyczajeniach zmienia.

      Monia, Ty wiesz jak jest z tą publikacją u mnie 😛 no sorry.

    2. he he 😉 Dobrze, że ja nie mam zwyczaju ich obgryzać, bo jakoś od szkolnych lat zęby mnie bolały, gdy tylko one się do nich zbliżały 😀 dlatego dopóki się same nie złamią to rosną, a ja jedynie mogę pypcia na języku dostać od warowania przed monitorem 😛

      Oj tak, tak… Niech podążają tą właściwą drogą 😉

  5. Też mnie to zjawisko zastanawia. A najbardziej matki, przekonujące, że jej dziecko nie musi się dzielić ani bawić z innymi- bo nie potrzebuje tego. Guzik prawda! Naturalnym jest, że nie chce się dzielić (nasza rola tego nauczyć) ale dzieci potrzebują kontaktów z innymi. Nie ucząc ich jak powinni sobie radzić w takich sytuacjach, stawiając tylko na indywidualizm- tworzymy społeczne kaleki.

    1. Właśnie o to mi chodzi, że wpaja się dzieciom, że nie muszą się dzielić/ bawić / tolerować innych dzieci, że nie dopytuje się, dlaczego dziecko podejmuje taką decyzję i czym ta niechęć jest spowodowana.

    2. Moje dziecko dzieli się wszystkim…ma jedno ciastko- każdemu da kawałek 🙂 ostatnio jednak zaczęła walczyć o swoje zabawki w piaskownicy…wytłumaczyłam jej, że jeżeli chce zabrać dziewczynce łopatkę musi dać jej coś w zamian…bo wcześniej bawiła się jej zabawkami, dziewczynce też wytłumaczyłam i dymu nie było…wiem, że nie uniknę spięć ale wychodzę z założenia, że trzeba tłumaczyć…przykład mało istotny ale jest- moje dziecko uciekało na spacerach…prowadzałam ją na szelkach…tłumaczyłam wszystko co i jak…wczoraj jesteśmy na działce…wyszliśmy poza nią… Lenka biega po trawie, drogą jedzie samochód podeszła do babci dała rękę i mówi, że trzeba uważać bo auto jedzie…tak samo jest z życiem najpierw w piaskownicy, później w społeczeństwie…tłumaczmy a będzie to nagrodzone…nikt nie powie później, że wychowaliśmy egocentryka 🙂

    3. Juniora reguje na komendę STOP, gdy jedzie auto.
      Jeżeli jestem blisko, podaje rękę, jeśli dalej, stoi nieruchomo i wygląda komicznie, bo tylko oczy mu się rozglądają, czy auto już przejechało 😛

      Moje dzieci dzielą się z obcymi, między sobą bywa niestety różnie 🙂

  6. Mój synek jest jak na razie towarzyski, dzieli się zabawkami i wręcz gania za innymi dziećmi, co będzie dalej – zobaczymy. A dzieci które mamuśki wychowują na pępki swiata, drażnią mnie strasznie i ich rodzice też.

  7. Mój synuś jeszcze nie umiał mówić a już próbował bawić się ze starszymi dziećmi. Efekty były zabawne. Teraz na placu zabaw też nie ma problemu. Jak huśtawka jest dwuosobowa to potrafi zaczepić dziecko które tylko przechodzi z babcią i poprosić żeby się razem bujali 🙂

  8. Moje dziecię wiek 2 lata i 4 miesiące- nie ma póki co problemów z nawiązywaniem znajomości…dzieci w jej wieku trochę się boją- Lenka potrafi podbiec do dziecka przedstawić się dac cześć i chce się bawić, były sytuacje, że dzieci z płaczem uciekały- nie zrobiła im nic złego…starsze akceptują ale nie zawsze…były sytuacje kiedy tym starszym musiałam tłumaczyć…na coś mi się w końcu przydało doświadczenie pedagogiczne 🙂 i teraz jak Lenka idzie do piaskownicy to wszystkie starszaki biegną się z nią bawić:) nie wyobrażam sobie żeby moje dziecko uważało się za pępek świata…kiedyś w ten świat pójdzie i z takim nastawieniem może się strasznie rozczarować…a czyja będzie wina- rodziców, bo sama się tego nie nauczy… pozdrawiam :*

    1. Dzięki za pedagogiczny komentarz 🙂
      Junior jest jeszcze aspołeczny i niechętnie bawi się z dziećmi w swoim wieku, za to chętnie bawił by się z równolatkami starszaka. Ten ostatni, jest bardzo otwarty na nowych kolegów, często zagaduje, przedstawi się i zaproponuje zabawę. Pamiętam, że ja też taka byłam, później się wycofałam, bo kilkakrotnie nie podzielono mojego entuzjazmu, do zawierania nowych znajomości na placach zabaw. Na szczęście, zaczęłam trafiać na otwartych ludzi i zawieranie nowych znajomości nie było już problemem.

    2. Wiadomo, że nic na siłę…każde dziecko potrzebuje czasu…ale możemy tłumaczyć, rozmawiać…w głowie dziecka to zostaje i w pewnym momencie na pewno się zastosuje…to jakie będzie w przyszłości zależy od przekazanych przez rodziców wzorców…to my mamy póki co największy wpływ na kształtowanie się małego człowieka…kiedyś tą rolę przejmą rówieśnicy…ale i tak rodzic jest najważniejszy…to mówię z własnego doświadczenia:) po latach…w wieku dorastania rodzic= zło…na zewnątrz…wewnątrz marzysz jednak o zainteresowaniu i wsparciu z jego strony:)

    3. U mnie w sumie też jak zaszłam w ciążę z Młodą te relacje stały się…genialne wręcz…rodzice zawsze mnie wspierali…ale różnie bywało…to nie tylko ich wina…więcej chyba mojej było…ale co złe minęło i teraz jest ok:)

  9. Tekst trafiony w 100 😀
    Rodzice malego egocentryka beda plakac,gdy ten dorosnie,bo nie bedzie wspolczucia,pomocy w kierunku wlasnej rodziny.Okres dojrzewania bedzie gehenna,ale sami sobie kuku robia.

    1. Chyba, że rodzic też jest egocentrykiem i jest mu z tym dobrze ( jak napisała na fb Kaśka, która to przyznała, jednak widzi złoty środek w wyważeniu takiego zachowania ).
      Zresztą mam wrażenie, że dzisiaj mimo dobrych chęci rodziców, dzieci czasami i tak wychowują się w innym kierunku, ze względu na ilość bodźców, które mają, a których my nie mieliśmy.

    2. Sadze,ze jesli rodzice pracuja na egocentryzmem dziecka (tak jak wspomnialas,w pewnym wieku dziecko jest malym egoista,bo tak jest),to mozna osiagnac sukces.Mozna znalezc zloty srodek,bo bycie ZDROWYM egoista jest ok.Trzeba miec swoje zdanie,ale trzeba liczyc sie z innymi rowniez.

    1. Niestety nie mam takich doświadczeń, piszę na blogu sporadycznie,bo częściej jestem poza internetem niż w nim, no ale to wymaga fatygi, żeby to sprawdzić.
      Przykro mi komentarz mało adekwatny do mojej osoby.
      Mam nadzieję, że i tak czujesz satysfakcję anonimie.
      Frustrację proponuję zostawić gdzie indziej.

    2. Gdyby żyła wirtualnie albo była uzależniona od sieci, nie miałaby czasu na rozmowy z synami i wnikliwe obserwacje otoczenia. Takich, jak opisane wyżej.

    3. Moje drogie…akurat miałam na mysi zjawisko. wyłącznie zjawisko. pozdrawiam i proponuje nie odbierać wszystkiego personalnie. A byla mowa o wymianie pogladow z szacunkiem do drugiej osoby.

    4. Trudno po tak ubogim w słowa i napisanym w domyśle zdaniu, zorientować się, co autor miał na myśli i o co mu chodzi. Nie widzę tu też wymiany poglądów ?! Więc sorry, ale nie wiem o co kaman.

    5. Tak zaraz bedzie że to ją żyje wirtualnie bo odpisuje kilka razy pod rząd… kiedy młody śpi. A wymiana poglądów nie miala jak sie zrodzić skoro rzucony temat zostal zjedzony na śniadanie. A szkoda bo w dobie uzależnienia od internetu dotyczy to też matek… To sie chyba nazywa egocentryzm- to akurat możesz odebrac personalnie. pozdrawiam i uciekam tworzyc szarkotke. Może kiedys porozmawiajmy z wzajemnym szacunkiem a tym czasem proponuje wybudować.

    6. Każdy komentarz odbieram personalnie, bo oczekuję, że po podjęciu tematu, osoba wypowiadająca się, kieruje słowa do mnie, a nie w próżnię.

      Proponuję następnym razem, rozwinąć swoją wypowiedź, dzięki temu, uniknie się nieporozumień.

    7. Coz… sprytnie chciałaś sobie moim NEUTRALNYM komentarzem chciałaś podbić liczbę wejść. (fejsik naganiacz). Bardzo mi przykro z tego powodu. szarlotka gotowa pora iść nakarmić komary na spacerze. Pozdrawiam chłodno (bo gorące pozdrowienia w taki upał to mimo wszystko sadyzm)

    8. Ja jestem matką uzależnioną od sieci. Co nie przeszkadza mi wychowywać dzieci oraz spędzać z nimi czas i… czytać ze zrozumieniem. Komentować tez trzeba umieć drogi Anonimowy. Skróty myślowe i rzucanie do niczego nie pasującymi zdaniami prowadzi do nieporozumień.
      Aaaaa i co jak co ale Matka Wygodna to sobie statystyki nabijać sztucznie nie musi. Tu tłumy same walą 🙂
      Pozdrawiam gorąco (bo słowo chłodno jakby podkreśla brak neutralności komentarza!)

    9. Marta, no nie stopuj koleżanki, wszak nigdy nie miałam takich statystyk.
      Przyznałam się przecież, że nie zrozumiałam kontekstu wypowiedzi.
      Widać mało domyślna jestem.

      Zazdrościsz mi ? To napisz o tych uzależnionych matkach.
      Dostaniesz neutralny komentarz, nic nie wnoszący do tematu wpisu.
      😉

  10. Ciężko udźwignąć ciężar rodzicielstwa pod ciągłym ostrzałem wiedzacych lepiej…umoralniajacych mamusiek. wspaniałe mamusie non stop on line

  11. Bardzo mądry i potrzebny tekst ! Wielu rodziców pewnie też nie zdaje sobie sprawy że takim zachowaniem robi krzywdę dziecku, najczęściej argumentują to tym że on z tego wyrośnie, niestety z tego się nie wyrasta. Wiem to sama po sobie, zostałam wychowana na aspołeczną osobą ale kompletnie przeciwna do egocentryka, zawsze byłam nieśmiała i cicha, a moi rodzice właśnie czekali aż ten okres minie, nie robiąc nic by mi pomóc, a wręcz przeciwnie im to było na rękę, dzięki czemu jestem teraz osobą zamkniętą w sobie, boję się poznawać nowych ludzi i wyrażać swoje zdanie. Rodzice są dla dziecka osobami które wprowadzają w ten świat w obowiązujące w nim zasady i tylko od nas rodziców zależy jakie dziecko będzie i moim zdaniem zachowania aspołeczne u dziecka nie miną same, ani samo dziecko sobie z nimi nie poradzi widząc że rodzić takie coś popiera.
    Pozdrawiam Dominika

Dodaj komentarz