Dlaczego warto (NIE) mieć dzieci.

Dostrzegam to teraz,gdy mając 30 zim na karku codziennie rano boję się by zaszeleścić kołdrą,w obawie przez zasygnalizowaniem dzieciom iż nie śpię.
Śpię zawsze,a nóż się uda. Śpię gdy syn młodszy skacze po mnie lub przeprowadza na mnie próbę przeszczepienia włosów,kończącą się tylko na fazie ich wyrywania.Bez dalszej aplikacji.
Śpię gdy syn starszy o 7 rano w dzień wolny,próbuje wyłudzić śniadanie.
No dobra udaję,że śpię.Czasami udaje się ich przechytrzyć o 15 minut,czasami tylko 3.
Wyszarpuję pod tą kołdrą tyle czasu ile się da,bo wiem że jak już wstanę z wygrzanej pościeli – okrążą mnie niczym szarańcza i już do wieczora się od nich nie uwolnię.

I w tych ostatnich sekundach pod ciepłą pościelą utwierdzam się w tym,że bez tej wszechobecnej szarańczy było błogo.
Nie musiałam się koncentrować na ciszy,mogłam pierdzieć,bekać i kręcić się po łóżku bez obawy,że kogoś obudzę,a tym samym on skutecznie obudzi mnie (z wyjątkami oczywiście,gdy dzieliłam swe łoże z DonŻułanem jakimś)
Nikt nie testował na mnie przeszczepiania włosów (chyba że były to wieczorne igraszki)
Nigdy nie budziłam się z czyimś palcem w oku (no chyba że był to palec szalonego kochanka)
Nie musiałam chować po kątach i wysokich półkach słodyczy,ani stresować się że paczka chipsów zaszeleści w najmniej odpowiednim momencie (w sumie chowałam słodkie,przed własnym ojcem więc to słaby punkt)
Nie byłam narażona na skapującą mimowolnie z ust ślinę czy inną wydzielinę nosową.


Nikt mnie nie gryzł,nie szczypał,nie walił po łbie (nawet ! najbardziej wyuzdany kochanek)
Niczyje spojrzenie,nie wywierało na mnie takiej presji (nawet mojej własnej matki,chwytającej się za głowę przy moich najbardziej szalonych pomysłach)
W łazience spędzałam godziny (z własnej woli,a nie z przymusu albo jedynej sposobności ucieczki )
W słuchawkach na uszach słuchałam muzyki a nie wyciszałam w ten sposób otoczenia
Zawsze mogłam poczytać w spokoju książkę,bez obawy że ktoś wyrwał lub zjadł pięć ostatnich stron.
Nie musiałam nikomu kłamać,że coca cola,chipsy,batoniki są złe…okłamywałam tylko samą siebie,że je później spalę.
Moje życie było pełne harmonii,spokoju i planów (dla odmiany teraz pełne jest Hermiony,pokoju zagraconego zabawkami i planów,które diabli w łeb wzięli)
Kiedyś czekałam na dwudziesta,by wyruszyć na miasto. Teraz modle się o dwudziestą by pójść spać.
Nie musiałam się zastanawiać co wkładam do garnka. Teraz czasami boję się,co z niego wyciągnę.
Nieprzespane nocki były efektem mojego własnego wyboru.

Moje życie było spokojne. Ech …

Jednak jak tak patrzę na tę moją szarańczę to  czasem mam ochotę użyć aerozolu owadobójczego,
ale z całą świadomością stwierdzam iż było bez nich cudownie,ale jakże pusto i nijako.
Przeżyję te wszystkie tortury na mnie,przeżyję to znęcanie się nade mną.
Bo jakże cudownie jest poczuć w pełni świadome i pełne czułości przytulenie się dziecka do matki.
Więcej powodów by je kochać mi nie potrzeba.

pozdrawiam
L.

Komentarze

8 thoughts on “Dlaczego warto (NIE) mieć dzieci.

  1. Ojjj, jak ja dobrze znam te tortury. Ostatnio z nadzieją na kilka dodatkowych minut snu, położyłam się na podłodze między dziećmi oglądającymi bajkę (zła matka- bajki w tv pozwala oglądać!). I… Mikołaj usiadł mi na głowę. Krzesełko sobie z niej zrobił!
    Matka to najlepiej wytrenowany komandos- nigdy się nie poddaje i zawsze ma siłę 😛

  2. 😀 uśmiałam się setnie 😀
    mój blog ma opis: “macierzyństwo to proces nie odwracalny, zastanów się zanim popełnisz ten błąd drugi raz”
    tylko makata wie ile smutku i ile słodyczy zawartej jest w tym zdaniu, a ty widzę poznałaś je dogłębnie.
    życzę ci samych słodkości i jak najmniej smutków… a przede wszystkim duuużo cierpliwości

Dodaj komentarz