Jak karać z głową ?

Bywają takie chwile gdy z bezradności zdzieram gardło.
Zazwyczaj na syna starszego,bo młodszy pewnie by mnie wyśmiał. Postanowiłam więc wprowadzić kary.
No nie będzie mi gówniarz Matki terroryzował.A z nim to jak grochem o ścianę.

Sprawdziłam już iż bez bajek / xBoxa i słodyczy potrafi wytrzymać nawet tydzień i wrażenia to na nim nie robi. Brak nagród za pozytywne rzeczy też skucha.
Minusy na tablicy pochwał – “trudno mamo,przeżyję brak nagrody”.
Wyrzucenie niepoukładanych zabawek,podsumował radosną miną,bo jak stwierdził i tak się nimi nie bawił.A teraz ma więcej miejsca w pokoju.

Założyła więc Matka zeszyt,w którym syn starszy za karę miał pisać. Niby kara ,a przy okazji pismo sobie będzie ćwiczył,bo na chwilę obecną najbardziej bazgrzący lekarz by jego wyrazów nie odczytał.
Po kilku krotnym powtórzeniu by nie biegał po mieszkaniu bo gadzinę młodszą zdepnie,zapadła kara.
– Pisz mi tu w zeszycie dziesięć razy “Będę słuchał mamy”.
Minę miał nietęgą,ale poszedł do pokoju i wrócił po dłuższej chwili.
– Proszę,napisałem.
Patrzę faktycznie.
– Napisałem dwadzieścia razy i na końcu każdego zdania zrobiłem ci wykrzyknik z serduszka.- oznajmił dumnie.
Idąc tym torem jakoś wielkiej przykrości mu nie sprawiłam.
Przyszła więc pora na stanie w kącie. Kątów jako tako wolnych czy mało atrakcyjnych w domu nie mam.
Tak więc padło na drzwi wyjściowe (podwójne),stanął między jednymi a drugimi.
Stoi…stoi…cisza…stoi..śmiech.
Mija 7 minut,mówię że koniec kary,a on stoi…stoi…cisza…stoi..śmiech.
– Z czego twa radość synu ? Koniec kary masz.- oznajmiam głosem groźnym.
– Mamo ja sobie jeszcze chwilę postoję bo się bawię że mumią jestem wiesz.Śmiesznie tak tu ciasno.
No jak w pysk strzelił.

Nie ma na niego kary. Niczym z niego łez skruchy wydobyć nie mogę.Choć zawsze po karze przepraszam usłyszę. Ale wiem co na nim robi wrażenie.
Gdy Matka siądzie i żywnie zapłacze.
Żywnie ,łzami prawdziwymi – z niemocy,bezsilności.
Ale mimo swojej wrednej natury,nie mam sumienia go tak karać.
Bo widzę wtedy ten smutek w oczach,że zawiódł.
Że na skraj załamania Matkę doprowadził.
Ojcem straszyć nie zamierzam,akurat w przypadku naszej poskładanej rodziny pomysł to jest zły.
Więc ja się pytam jak skutecznie karać ?
Nie wciąż,nie zawsze lecz wtedy gdy sytuacja tego wymaga.
..i niechaj to nie będzie puentą mojej porażki macierzyńskiej,lecz impulsem o dyskusji by doświadczeniem się swoim podzielić.

pozdrawiam
L.

Komentarze

10 thoughts on “Jak karać z głową ?

  1. U nas kara na laptopa jeszcze skutkuje, dżiżys, jak przestanie to pewnie też usiąde i z niemocy krokodyle opady polecą – jak znajdziesz jakiś sposób to szybko opisuj, dla potomności i czytelniczek 😉

  2. Mam trzymaj się tego zajęcia do wykonania (pisanie w zeszycie) wprowadź inne zajęcia – ważne by wykonanie trwało minimum 20 – 30 min. Dobrze, że nie płacze bo nie o to chodzi, chodzi o wyciszenie. To, że za pierwszym razem zrobił sobie z tego żart nie świadczy, że to nie działa. Dzisiaj się śmieje, jutro będzie się śmiał, a za kilka dni stwierdzi, że nie jest mu do śmiechu bo znowu musi przerwać fajną zabawę. Konsekwentnie i będzie dobrze. U nas te zajęcia wyciszające działają cuda, są jedyną metodą która nie traci na wartości wręcz przynosi coraz lepszy efekt.

  3. Ja mam konsekwentnego ojca i niekonsekwentna mame. Obie postawy jak najbardziej przydatne, szczegolnie w miksie. Mam nadzieje, ze dzieki temu bede umiala byc konsekwentna, gdy trzeba, a gdy mozna – niekonsekwentna.
    A Twoj syn jawi mi sie jako swietny czlowiek, z nieprzecietna osobowoscia. Pogodny, wychodzacy z twarza z kazdej sytuacji i niepoddajacy sie przeciwnoscom. Ciekawe cechy. Pozytywne.
    Nie wiem, czy zauwazylas pewna rzecz w tej notce. Kary splywaja po nim jak po kaczce, ale pokazanie prawdziwych uczuc, szczerze, daje rezultaty. Moze to jest odpowiedz, jak sadzisz?

    1. Zgadzam się z Tobą,to bardzo uczuciowy dzieciak.Czasami mnie jego uczuciowość wręcz peszy.Ale to dobrze,bo mało teraz wrażliwych ludzi na świecie.
      Jednak nie mogę ryczeć za każdym razem,gdy po raz setny zignoruje moje polecenie.Okazywanie złości też wychodzi mi kiepsko 🙂 konsekwencja – to muszę opanować na pewno 🙂

    1. Przyznaję,że trudno mi być konsekwentną,szczególnie gdy robi te oczy kota ze shreka 😛
      Jest w tym dużo mojej winy (kto czyta bloga systematycznie to wie),bo jak go wychowywałam sama,to pozwalałam na wszystko,by mu brak ojca wynagrodzić. Teraz ojciec jest i niestety przyznaję,że ojca słucha bardziej – bo ojciec mimo że kocha – konsekwentny bywa zawsze.
      Z powyższym się zgadzam.

  4. no faktycznie napisać dwadzieścia razy jedno zdanie 😀
    wybierz lekturę szkolną zaznacz ołówkiem 20 zdań niech je przepisze zobaczysz mina mu zrzędnie…
    albo jeszcze lepiej kup książeczkę z dyktandami tam się aż roi od trudnych słów niech przepisuje jedno dyktando za karę…
    no i chyba metodą wet za wet…
    poczekaj aż on prosi o coś i przypomnij, że ty prosiłaś (smutna mina) i pogadanka na temat robienia przykrości… kary stosować zamiennie…
    na razie stosuję pogadankę na temat przykrości u trzyletniej Stonki- skutkuje na 3 godz 🙁 ale wystarczy, ze powiem: smutno mi 🙁 bo rozrabiasz i od razu przypomina sobie pogadankę uspokaja się…
    skutkuje ze 4 dni a później od nowa “Polska Ludowa”…
    ale że to zazwyczaj wypada w piątek rzadziej w czwartek wieczorem to odpuszczam i zaczynam mękę od poniedziałku 🙁

    1. 😀 uśmiałam się oj uśmiałam, ale właśnie o to chodzi, że za którymś razem zadziała…
      kropla drąży skałę cierpliwości
      a ty lubiłaś pogadanki rodziców?? po pewnym czasie dla świętego spokoju wykonywałaś swoje obowiązki bo miałaś dość ich gadania…
      przyjdzie taki moment, że i syn dojdzie do wniosku, że szkoda czasu na słuchanie można zrobić coś innego i przestanie rozrabiać jeśli tylko poprosisz 😀

Dodaj komentarz