Dom w zgodzie z naturą

Często przemycam w tekstach moje ulubione powiedzenie, aby odróżniać rzeczy ważne od pilnych, aby żyć po swojemu, aby otaczać się tylko tym, co nam samym sprawia przyjemność. Od niespełna miesiąca jestem posiadaczką nowego mieszkania, które wzbogaciło moje życie o jeszcze jedno powiedzenie: mieszkaj tak, żebyś z przyjemnością wracał do domu. W końcu mi się to udało. Zanim jeszcze opuściłam stare wnętrze, w między czasie urządzałam nowe. Ponieważ czekał mnie zakup kilku mebli, postanowiłam że z racji ograniczonego budżetu zminimalizuję wydatki na dodatki i inne pierdoły. Wiedziałam tylko, że ma być przytulnie, w miarę naturalnie i przede wszystkim tak, żebym lubiła te swoje cztery ściany. Za oknem mam wodę, trawę i drzewa i bardzo chciałam zaprosić tę odrobinę natury do mieszkania. 

Postawiłam na biała kuchnię, bo… nie miałam pomysłu na inną. Poprzedni właściciel zostawił w niej turkusowe? miętowe? zasłony i okazało się, że będą one głównym elementem wnętrza w towarzystwie niewielkiej ilości zielono liściastych dodatków. Uwielbiam moją minimalistyczną, ale jakże wyciszającą kuchnię. Uważam, że jest bardzo skromna i łatwo utrzymuje mi się w niej porządek. 

Mój pokój, który pełni rolę pokoju dziennego, utrzymany jest w kolorze jasnego drewna i odrobiny szarości. Nie wiem, czy to minimalistyczne wyposażenie, czy otaczające mnie surowe dodatki drewna: sprawiają, że naprawdę go lubię. Nic w nim nie ma, ot stół, regały na książki, szafa, kanapa i stolik pod telewizor, a jednak znajduję w nim przyjemność i przestrzeń. Może to z powodu widoku z okna na ptasie gniazda poukrywane w koronach drzew? Minimalistyczny jest też przedpokój, który w całości jest biały i jedynym akcentem są srebrne dodatki. To jedyny blichtr i brokat na jaki sobie pozwoliłam i to tylko dlatego, żeby powiększyć go optycznie. Pracuję nad łazienką, bo trudno mi się zrelaksować pod prysznicem, gdy przywykłam do wanny, piany, świec i co najważniejsze- czytania podczas kąpieli. Folia na książce nie zdaje egzaminu pod prysznicem, świeczka gaśnie, a płatki róż uciekają do odpływu  🙁  Pokój chłopaków to wciąż jeszcze Narnia, albo inaczej czarna dziura, ale małymi krokami ogarniemy i go, jak tylko odważę się z nim zmierzyć.

Po co o tym piszę. Ponieważ uważam, że udało mi się stworzyć dom w zgodzie z naturą. Moją naturą, taką która potrzebuje azylu, wyciszenia, możliwości całkowitej alienacji od otoczenia, a przy tym jest prosta i świadoma. Zupełnie umyka mi fakt, że przeprowadziliśmy się z małego domku, do niskiego bloku. I mimo, że zawsze żyłam prosto i minimalistycznie, to dzięki poniższej książce, wszystko to robię bardziej świadomie i z zastanowieniem. To książka, dzięki której każdy nauczy się żyć zdrowo i prosto, a przy tym ekologicznie, w myśl zasady less waste. Doczytałam, w jaki sposób można żyć bardziej ekonomicznie, bez konieczności wprowadzania wielkich zmian. W dzisiejszych czasach dbanie o losy i dobro planety jest bardzo ważnym zadaniem. Wiele osób nie jest obojętnych na to, co dzieje się z naszą planetą. 

Coraz popularniejszy ruch “zero waste” zdobywa nowych zwolenników. Nie brakuje też wrogów stylu życia, w którym to człowiek ma starać się generować jak najmniejsze ilości odpadów, w trosce o środowisko. Jestem Wygodna i przyznaję, że z wielu rzeczy jest mi po prostu trudno zrezygnować, bo sprawiło by to, że była bym mniej szczęśliwa. Rozwiązaniem pośrednim jest jednak less waste. Zgodnie z nim, warto po prostu marnować mniej. Aby móc rozpocząć ważne zmiany, wystarczy zacząć od własnego mieszkania. Dzięki książce “Dom w zgodzie z naturą”  dowiecie się, jak lepiej i bez trudności dbać o środowisko.

Niby drobiazg, bo przecież od dawna segregujemy śmieci, ale dopiero teraz pod naszym zlewem znalazły się trzy kosze. Wcześniej nie miałam na to miejsca i wszystko trafiało do odpowiednich worków, walających się do czasu zbiórki odpadów. Teraz ląduje bezpośrednio w pojemnikach, najpierw domowych, później zbiorczych.

Książka podpowie Wam, jak odnaleźć się w minimalizmie, jak zmniejszyć zużycie energii, jak zrobić hamburgery z czarnej fasoli, czy mleko z orzechów nerkowca. Znajdziecie tu też techniki  przygotowywania posiłków, tak by zmniejszyć ilość odpadów, oraz przyjazne sprzęty kuchenne. Nauczycie się robić odświeżacze powietrza, torbę z koszuli, a nawet pastę do zębów. Bez trudności dacie drugie życie starym meblom i ubraniom.

Ja zgłębiam teraz rozdział o roślinach domowych, ponieważ na razie mam dwa kwiaty, których staram się nie zabić. Oprócz ziół i kiełków, bo te rośliny zjadam. Uczę się też wykorzystywać resztki warzyw, do ich dalszej hodowli. Zjadasz seler, a końcówkę wsadzasz do wody, czekasz na korzenie, a następnie Twoim oczom ukazują się liście. Przesadzasz do ziemi i czekasz, aż Twój seler nieco podrośnie. A potem: smacznego! Nie kupiłam- wyhodowałam.  Czadowe, prawda?

Gorąco polecam tym, którzy chcą zmienić w swoim życiu cokolwiek, roztropnie i świadomie, ale nie chcą dać się zwariować. Małe kroki też są potrzebne, żeby ocalić wszystko to, co nas otacza. Nie trzeba od razu stawać się frutarianinem, żyć o świeczce i myc się w rzece. Można korzystać z dobrodziejstw życia, ale robić to z głową  i odczuwać przy tym satysfakcje, żyjąc w harmonii z przyrodą i robiąc cokolwiek w dobrym kierunku, w kierunku ocalenia jedynej planety, którą mamy.

Naucz się mniej marnować – bez wyrzeczeń!

 

W księgarni taniaksiazka.pl  znajdziecie także inne poradniki w dziale nowości.

Komentarze