Mam pierwszeństwo !

Ostatnimi czasy,obserwuję zadziwiające zjawisko,gdzie bycie Matką oznacza
” wszystko mi wolno,mi się należy,ja mogę “,a przede wszystkim mam pierwszeństwo.
Zewsząd dochodzą pretensje, narzekania i zbulwersowanie.
Posądzanie o brak empatii,zrozumienia i uprzejmości. Tylko komentarze tych Matek,z uprzejmością też nie maja nic wspólnego.Ale im wolno.

Wygląda to tak,że urodzenie dziecka wynosi dotychczas szarą mysz na piedestały.
Odtąd,niemal  wszyscy powinni podporządkować się jej.
 Bo ona jest Matką i ma tajną broń – dziecko lub ciążę.

Ikea,tudzież inny wielki sklep,z rzędem kilkunastu kas.
Kolejki jak po masło w czasach komuny.
Kasa pierwszeństwa  jest dla inwalidów,kobiet w ciąży i rodzin z dziećmi.
Oczywiście w kolejce przy kasie,wszystkie Panie,niezależnie od wieku są w ciąży.
No jeszcze nie widać,ale są.Nawet te po menopauzie.W ciąży są też Panowie…u nich zazwyczaj brzuch jest widoczny.
Staje w kolejce ciężarna lub Matka z dzieckiem.Niemowlę może nagle zamienić się w wyjącą syrenę, starszak postanowi wpaść w histerię.Matka przytupuje z nogi na nogę.Ciężarna słabnie,boli ją kręgosłup,opada z sił.Po prostu źle się czuje.Irytacja osiąga najwyższy poziom.
Dwie godziny później kobieta użala się na forum,iż nikt jej nie przepuścił w kasie pierwszeństwa.
Bo jest znieczulica,brak empatii,brak zrozumienia.

Kasa obsługuje wszystkich klientów.Jest kasą pierwszeństwa,po to, by podejść do niej poza kolejką z tym że dzieckiem,z tym,że brzuchem.Podejść i poprosić o obsłużenie poza kolejką.
Nikt nie odmówi.
Chyba,że inna ciężarna w gorszym stanie,czy też inna Matka z bardziej nerwowym dzieckiem.
Nie oczekujmy,że ludzie stojący w kolejce,śpieszący się tak samo jak my (mimo iż bezdzietni,to też swoje obowiązki i życie mają) zamieniają się we wróżbitów na widok każdej Matki z dzieckiem.
Jasne,że starsza Pani symulująca ciążę (a i takie się zdarzają,uwierzcie mi) nie jest wiarygodna i aż krew człowieka zalewa,że na nasz widok,widok Matki z dzieckiem,staje się nagle niewidoma.
Jasne,że ma prawo zdenerwować obojętność młodzieńca,który nagle dostaje skrętu karku,tylko po to by nas nie zauważyć i nie przepuścić z własnej,nie przymuszonej woli.
Nie każdy też ma w zwyczaju oglądanie się za siebie,by sprawdzić czy do kolejki doszła Matka z dzieckiem,czy też Pani z brzuchem.Po to mamy otwory gębowe,zwane dalej ustami by się odezwać.
Jeśli nie do gburowatego Pana czy obojętnej Pani,to do kasjerki.

Komunikacja miejska.
Sprawa wygląda podobnie.Wchodzimy z dzieckiem/brzuchem do autobusu.Wszyscy pasażerowie,w jednej chwili dostrzegają coś bardzo interesującego za oknem.Jak jeżdżą autobusy,każdy wie.
Nagłe hamowanie,zakręt i gleba zaliczona.
Stoi ta biedna kobieta z brzuchem i omdlewa. Nikt tego nie zauważy.
Stoi Matka z dzieckiem na ręce,usiłując jedną ręką złapać się czegokolwiek by utrzymać równowagę,drugą ręką przytrzymuje dziecko.Nikt tego nie widzi.
Później czytamy,iż nikt nie ustąpił jej miejsca,a przecież z dzieckiem/brzuchem jechała.

Sorry.Jak już mi się zdarzy wyrwać z domu,bez dzieci i korzystać z komunikacji,to albo mam w uszach słuchawki i nie słyszę,że do pojazdu weszło dziecko (bo umówmy się,że je zazwyczaj słychać).Albo czytam książką i nosa znad niej nie wychylam,bo mnie wciąga zazwyczaj,bo mnie ciekawi,bo chcę wykorzystać czas.Nie mam też w zwyczaju oglądać się za siebie by sprawdzić,czy do autobusu wsiadła staruszka,Matka z dzieckiem czy ciężarna.Jeśli stanie obok mnie,czy zapyta o ustąpienie miejsca,nie ma problemu.
Gdy jadę z dziećmi,co zdarza się częściej,zawsze kieruję się na miejsce dla Matki z dzieckiem.
Jeżeli siedzi na nim poczciwy staruszek,nie walczę.Ale jeśli jest to młody chłopak/dziewczyna to proszę o zwolnienie miejsca.Oczywiście miejsca zazwyczaj są dwa,wydzielone.
Ale jeśli nie mam wyjścia, proszę o inne.
Jak trzeba to wyjaśniam,dlaczego chcę z tym dzieckiem usiąść.Żeby mi nie wypadło z ręki na zakręcie,żeby w razie hamowania ,nie przeleciało przez cały autobus.
Nie zawsze się da ! Ta młoda osoba też ma prawo czuć się źle i być może właśnie dlatego zajęła miejsce.
Te starsze Panie ,tłumaczące się wiekiem i starością,nie zawsze do mnie przemawiają.
Przecież jeśli są w tak fatalnym stanie,powinny siedzieć w domu,dla własnego bezpieczeństwa.
Albo stają się chore,po sprincie na przystanku,w celu szybszego dostania się do pojazdu czy zajęciu lepszego miejsca (tak,tak – usłyszałam kiedyś,mimo wolnych miejsc z tramwaju,że ta Pani chce tu usiąść bo lubi,bo to jej miejsce,bo ja mogę usiąść gdzie indziej,a jej się to konkretne miejsce należy).Jasne,że i ta starsza ,schorowana Pani może mieć do załatwienia sprawę pilną i mimo faktycznej choroby ,musiała się w ten autobus wpakować.Nie oceniam z góry.
Jeżeli mam taką możliwość,to głośno proszę o ustąpienie mi miejsca.Nie mi,a mojemu dziecku.

To samo tyczy się wózków.
Zazwyczaj,czy to tramwaj czy autobus,ma wyznaczone miejsce dla wózków i inwalidów.Zawsze kieruję się w to miejsce.Nawet jeśli stoi tam grupa ludzi.Przecież nie mogli przewidzieć,że do pojazdu wjedzie wózek.
Przepraszam i proszę o przesunięcie się,bym mogła zaparkować.Do przepełnionego pojazdu nie wsiadam.
Nie i już. Czasami na trzy wyznaczone miejsca ,do autobusu wjeżdża sześć ba nawet siedem wózków.
Do kogo drogie mamy macie pretensje w tym momencie,o brak komfortu i wygodnego przejazdu z wózkiem ?
Przecież orientujecie się w ilości miejsc.Widzicie czy pojazd jest przepełniony. Trudno,trzeba poczekać na następny.Bo jak wsiądziecie,staniecie w przejściu,to później będziemy czytać,że co chwilę Was ktoś trącał,popychał,przesuwał.Ja wózkowa,jestem za tym by wózków w autobusie było tyle,co miejsc.
Śpieszysz się ? Trzeba było wyjść dziesięć minut wcześniej.Oszczędziło by Ci to nerwów…i innym też.

Nikt nie pomaga Ci od tak wnieść wózka do tramwaju ? Odezwij się.
Być może nie zostałaś zauważona (tak to możliwe,jak mam jakiś problem na którym się skupiam,układam listę zakupów w głowie – to na prawdę się wyłączam i choć staniesz koło mnie wózkiem,wielkim jak karoca – to Cię nie zauważę.Nie specjalnie.Tak po prostu może się zdarzyć).
Jasne,że nieraz skorzystanie z komunikacji jest konieczne,że nie ma możliwości zabrania kogoś do pomocy,ale wtedy liczy się Twoja pomysłowość jak wybrnąć z sytuacji,zamiast zwalać ten obowiązek na innych.Skierowana prośba do konkretnej osoby,nie spotka się raczej z odmową (raz jeden jedyny,Pan mi odmówił w obawie przed pobrudzeniem sobie spodni).

Lekarz.
Pomijając znikomy ułamek symulantów,do lekarza zazwyczaj chodzą ludzie chorzy.
Nawet jeśli jest to kolejka przed laboratorium,to Ci ludzie też są tam w jakimś celu.
Wymaganie więc od nich,by na nasz widok rozeszli się na boki jak Morze Czerwone jest naiwne.
Tłumaczenie się pośpiechem,też.Oni wszyscy się śpieszą.
Do pracy,do szkoły po dziecko,na egzamin,na serial.Być może się nie śpieszą.
Tego nie dowiesz się, jeśli nie zapytasz.
Zwrócenie uwagi na ciążę,czy małe niecierpliwe dziecko,nie jest niczym złym.
Mogą nie zauważyć,przytłoczeni swoimi problemami,czekaniem na diagnozę,obawami przed wejściem do gabinetu.Jeżeli nie ich,zapytaj w rejestracji.Może zdarzyć się tak,że po prostu będziesz musiała odstać swoje i walczyć z bólem kręgosłupa czy mdłościami (da się w ogóle ?) Może zdarzyć się tak,że twoje dziecko się zdenerwuje i zacznie roznosić przychodnię na strzępy. W sumie to może nawet zadziałać na Twoją korzyść,bo może ktoś to zauważy…ale nie mówię,o tej Pani,która zwróci Ci uwagę,że Twoje dziecko jest niegrzeczne,czy zbyt głośne.Przecież odpowiesz jej,że spowodowane jest to tak długim oczekiwaniem,nudą…i lepiej już raczej nie będzie.Zapytaj,czy ktoś cię przepuści.
Dziś,mało kto sam z siebie proponuje cokolwiek. Ale już poproszony o przysługę,rzadko odmawia.

Urząd/poczta.
Opieszałość urzędników wpisała się w nasz Polski system.Czasami jest to przerwa na kawę trwająca trzeci kwadrans,czasami gra w pasjansa na służbowym komputerze,czasami plotki z koleżanką z innego działu.
Czasami jest to spowodowane po prostu brakiem wystarczającej ilości pracowników.
Każdy kto czeka w urzędzie/na poczcie ,tak jak my ma coś do załatwienia.
Sytuacja identyczna jak w przychodni.Jesteś ciężarna/masz ze sobą dziecko,zapytaj o możliwość obsłużenia poza kolejką.Choćby za mną w kolejce stanęło pięć ciężarnych,to ja ich nie widzę.Nie oglądam się za siebie.
Dziecko można usłyszeć.Ciężarną nie. Znowu powiela się schemat,że ta ciężarna,czy ta Matka z dzieckiem,będzie dla ogółu niewidzialna.Ale już skierowanie prośby do konkretnej osoby,czy też Pani w okienku może zakończyć się pomyślnie.W Polsce chyba od kilku lat nie obowiązuje obsługiwanie Matek z dziećmi do lat 4 i ciężarnych,poza kolejką. Jest to tylko i wyłącznie dobra wola urzędnika,tudzież petenta stojącego bliżej okienka.(poprawcie mnie jeśli się mylę).

Ścieżki rowerowe.
Zdaje się,że temat był już wałkowany.Wybaczcie,ominęło mnie to,a myślę,że wart jest poruszenia w kontekście tego wpisu,a przyznam że tamtych nie czytałam.
Ścieżki rowerowe,zazwyczaj łączone z chodnikiem.W Poznaniu są takie na 95% ulic.
Są też miejsca,gdzie ścieżka jest szersza od chodnika.
Zasada jest prosta.
Jezdnia dla aut,ścieżka dla rowerzystów,chodnik dla pieszych.Nie ma zmiłuj.
Jasne jest też,że motocykliści narzekają na kierowców,kierowcy na motocyklistów.
Rowerzyści na pieszych,piesi na rowerzystów. Nie da się tego wyeliminować całkowicie,chyba że każdy stosował by się do ogólnie przyjętych zasad,o co raczej trudno.
Ścieżki rowerowe powstały po to,by rowerzyści mogli się bezpiecznie nimi przemieszczać.
Chodniki,by piesi mogli swobodnie poruszać się po ulicach miasta. Amen.Kropka.Koniec.
Zdarzają się narwańcy,pędzący ścieżką z zawrotną prędkością,jak by byli na autostradzie. No niestety.
Tak samo bywają kierowcy,czy motocykliści,próbujący wyciągnąć jak najwięcej ze swojego silnika.
Bywają też piesi,kroczący przed siebie jak taran,rodziny idące całą szerokością chodnika,bo przecież idą razem,nie mogą ustąpić miejsca innym,przepuścić kogoś z naprzeciwka.Czy wózkowe ściśnięte jedna przy drugiej,nie dające możliwości wykonania manewru ominięcia…chyba że ruchliwą ulicą.
Tutaj,jeszcze długo nic się nie zmieni.
Ale wracając do Matek,a właściwie do Matek z dziećmi jako pieszymi użytkownikami tego chodnika.
Zrozumiała jest obawa,o to by żaden szalony rowerzysta nie potrącił dziecka.
Równie dobrze,to Ty możesz się potknąć i wpaść pod koła jadącemu rowerzyści.
W Poznaniu ścieżki rowerowe są wszędzie. Generalnie więc,najbezpieczniej było by siedzieć w domu.
Ale …(najwyżej mnie zjecie 😉
Argument,że moje dziecko to sobie lubi pobiegać po chodniku,po ścieżce – a ja drżę o jego życie,jest grzecznie mówiąc z czapy.Chodnik,ścieżka zazwyczaj są w pobliżu ulicy.Gdyby nie było ścieżki w tym miejscy,pozwoliła byś Matko biegać swojemu dziecku,bez obawy,że wbiegnie na ulicę ? Wątpię.
Rowerzysta czy auto nie ma znaczenia.Krawężnik nie jest wyznacznikiem bezpieczeństwa.
Moim i tylko moim zdaniem w takich miejscach,dziecko,o ile nie wózkowe,powinno być uczone chodzić za rękę,od zewnętrznej strony chodnika,czyli z dala od ścieżki czy ulicy. To trudne.
Dzieci nie lubią chodzić za rękę. Wyrywają się – wiem,przerabiam to z półtoraroczniakiem,który ni cholery nie chce siedzieć w wózku.Którego moja ręką parzy i który chce być jednocześnie w kilku miejscach.
Tu dmuchawiec,tam psia kupa i jeszcze rowerzyści.Ciężko upilnować. Ale ta nauka chodzenia za rękę,to konieczność i mój obowiązek.Zanim zacznę wymagać zachowania bezpieczeństwa od innych,powinnam go wymagać w pierwszej kolejności od siebie. To trudne,ale do zrealizowania.
Poza tym,na spacery z dziećmi, na jazdę rowerem/rolkami/hulajnogą – staram się wybierać miejsca bezpieczniejsze,niż chodnik miejski.Nawet jeśli to oznacza prowadzenie roweru,czy hulajnogi przez jakiś kawałek drogi.Trudno. Pojedziesz gdy będzie bezpiecznie,tam gdzie jest mniejszy ruch.
Szaleni rowerzyści mogą się zdarzyć także w parku,nad jeziorem czy na deptaku.
Równie dobrze,krzywdę mojemu dziecku może zrobić spadająca gałąź,dachówka czy piłka kopnięta zza płotu.W obu przypadkach i tak należy dziecka pilnować. Niech swobodnie biega i bawi się tam,gdzie jest w miarę bezpiecznie. Chodnik przy ścieżce rowerowej/ulicy nie jest takim miejscem.
To nie jest ograniczanie wolności dziecka,to jest niezbędna nauka dla jego dobra i dla Twojego komfortu psychicznego też,droga Matko.
I powtarzam,wiem jak trudno jest nauczyć dziecko chodzenia za rękę,nie wyrywania się,podstaw bezpieczeństwa.Nauczenie odróżniania chodnika od ścieżki rowerowej czy ulicy.Nikt tego za mnie nie zrobi. Ale da się,wystarczy trochę wysiłku i cierpliwości.
To samo tyczy się rowerzystów,którzy powinny brać możliwość wtargnięcia na ścieżkę dziecka,psa,kota czy potykającej się Pani. Jednym słowem,myślmy o sobie i o innych,ale wymagajmy najpierw od siebie,potem od reszty.

Używanie więc argumentu bycia matką i posiadania dziecka,nie zwalnia nas z myślenia.
Nie przerzuca też naszej odpowiedzialności na innych.
To my jesteśmy wyznacznikiem granic bezpieczeństwa dla naszego dziecka.
Jeśli my nie zadbamy o nauczenie go podstaw ruchu drogowego,to zrobi to dopiero instruktor  przy zdobywaniu karty rowerowej,czy prawa jazdy.Trochę późno,prawda ?
Posiadanie dziecka,nie może być też używane jako karta pierwszeństwa.
Chyba też trochę przez takie zachowania,ludzie zrobili się obojętni. Nie wszyscy,ale wielu.
Jasne,że wrzeszczące,nudzące się dziecko jest dla Matki stresujące. Nie zawsze można to dziecko z kimś zostawić i iść pozałatwiać sprawy…w sumie,nie zdziwiło by mnie,gdyby ta Matka ,zostawiająca dziecko z sąsiadką,nie wyżaliła się później,że nikt jej nie przepuścił,a w domu czekało na nią stęsknione dziecko.
Trochę tak to wygląda z boku.Oczami mnie,Matki.
Odzywajmy się,zwróćmy na siebie uwagę,nie pretensjami,nie wymaganiami a prostym zapytaniem.
Nie oczekujmy,że ludzie będą nam nadskakiwać,bo mamy dziecko,bo jesteśmy w ciąży.
Nie łudźmy się. Te czasy,gdy przepuszczano Matki z dziećmi czy ciężarne,minęły bezpowrotnie.
Oczywiście,nie można mierzyć wszystkich jedną miarą,bo mimo wszystko są ludzie życzliwi i pomocni z samych siebie.Są.Może po prostu mamy pecha,że na nich nie trafiamy.
Kto pyta nie błądzi ,jak mówi znane porzekadło. Nie bójmy się tego,korzystajmy,próbujmy.
To nie jest proszenie się.To nie jest ujma.To po prostu zapytanie.
Wiem sama po sobie,że nieraz przytłoczona jakimś problemem,wręcz nie zwracam uwagi,nie widzę co się wokół mnie dzieje.Prosty przykład.
Stałam w kolejce na poczcie.Junior marudził,popłakiwał w wózku.Ja obładowana paczkami w ogonku.
Apatyczne Panie za okienkami. Zaczęłam go zagadywać z daleka. Jego marudzenie było już takie dość mocno odczuwalne,nie tylko dla mnie,ale i dla innych,ale jakoś udało mi się go uspokoić.
Tak się w niego zapatrzyłam,że trzy osoby na raz do mnie podeszły ,by mi powiedzieć,że teraz moja kolej.

Miałam też taką sytuację,że jechałam tramwajem.Siedziałam stulona i wpatrzona w okno,w celu ukrycia twarzy.Podeszła do mnie starsza Pani i niemal klepiąc mnie po ramieniu,zaczęła wyrzucać mi,że jestem młoda i jej nie ustępuję miejsca,że jak tak można. Widziała moja łzy w oczach,ale nadal wyzywała mnie od nie wychowanych młódek.Pomału wstałam i wyszłam na środek tramwaju.Chwyciłam się poręczy i …niewiele pamiętam. Tego dnia dostałam w pracy krwotoku,moje jajniki skręcały się z siłą nie do wytrzymania.Zwolniłam się więc z pracy,by pójść do lekarza.Podejrzewałam,że pękł mi torbiel,który miałam na jajniku,co się później potwierdziło.Tyle,że ja nie byłam w stanie wydusić z siebie słowa do tej kobiety,bo ból był tak wielki,że w efekcie zemdlałam.
Innym razem siedząc,zauważyłam ciężarną dziewczynę.Wstałam by ustąpić jej miejsca.Odmówiła.
Zagadałam raz jeszcze,odmówiła.
Wypaliłam,że w Pani stanie,powinna się Pani oszczędzać.Spojrzała na mnie morderczym wzrokiem – ja nie jestem w ciąży,jestem po prostu gruba.

Być może to wada,choć ja pojmuję to jako czasami zgubną zaletę,że nie osądzam innych pochopnie.
Staram się zauważyć,że nie jestem sama. Staram się pomyśleć,czy być może ktoś w danej chwili,nie ma ciężej niż ja. Może faktycznie moim dzieciom nic się nie stanie,jak poczekamy jeszcze pół godziny na swoją kolej,bez wzburzania innych oczekujących w kolejce.Nie ważne czy to przychodnia,urząd czy poczta.
W miejscach gdzie są kasy pierwszeństwa,zawsze do nich idę i patrzę kto jest przede mną.
Jak mam czas,albo raczej jak dzieci są względnie grzeczne,czekam na swoją kolej.
Jeśli sytuacja wymyka się spod kontroli,a przede mną stoi np. młodzież,czy Pani która z pewnością w ciąży nie jest,to proszę kasjerkę o obsłużenie poza kolejnością. Oceniam sytuację,ale nie wykorzystuję jej.

Mamy prawo do frustracji czy złości,gdy wciska się przed nas w kolejkę Pani “bo ona ma tylko dwa jogurciki”.My mamy chleb,mleko i banany…śpieszymy się,bo biegniemy z pracy do domu by zwolnić opiekunkę,która i tak została z dzieckiem dwie godziny dłużej.
Mamy prawo protestować,gdy próbuje się wcisną przed kolejkę u lekarza Pan,ledwie idący,schorowany,wręcz ledwo żywy.Ten sam ,którego przed chwilą mijaliśmy przed przychodnią,z piwkiem i papieroskiem,skaczącego przez kałużę niczym młody jelonek.Inwalida,jak wynika z legitymacji.
Mamy prawo upominać się o swoje,ale mamy też obowiązek zauważać potrzeby innych.
Być może nie okazywane,ukryte. Czasem ze wstydu,czasem z powodu obawy przed nie zrozumieniem.
Nie możemy oczekiwać niczego od innych,jeśli sami nie dajemy nic od siebie.Prosta kalkulacja.
Nie możemy zasłaniać się dzieckiem,bo z racji jego posiadania coś nam się należy poza kolejnością.
Na świecie jest mnóstwo rodzin z dziećmi i gdyby wszyscy tak postępowali panował by jeden wielki chaos.
Zamiast wymagać ustąpienia pierwszeństwa,po prostu o nie zapytajmy.
Na pewno zdarzy się ktoś,kto za protestuje,ale może okazać się,że ktoś zechce nam pomóc.
Żądając życzliwości od innych ,sami bądźmy życzliwi.

Nie zawsze nie zauważenie nas,Matek/ciężarnych to zła wola danej osoby.
Dzisiaj ludzie pochłonięci są mnóstwem spraw.Skupiają się na rzeczach dla nich ważnych,mogą nie dostrzegać co się wokół nich dzieje. Nie złośliwie.Nie z braku empatii.Takie mamy czasy,wiecznej pogoni w jakimś celu. Wiecznej walki z czasem,z urzędnikami,ze służbą zdrowia.
Nie przekładajmy swoich potrzeb nad potrzeby innych.

Planujmy.
Wizyta w urzędzie,przychodni,na poczcie może się wydłużyć.Zabierzmy więc jedzenie/picie/zabawkę,która pozwoli nam umilić czas oczekiwania dziecku,gdyby jednak nie znalazł się ktoś życzliwy,kto przepuści nas w kolejce. Z tym też należy się liczyć.
Wyjdźmy dziesięć minut wcześniej na przystanek. Być może autobus będzie przepełniony i wtedy bez stresu poczekamy na następny.
Sprawdźmy, o której godzinie jedzie tramwaj nisko-podłogowy,byśmy nie musiały stresować się,że nikt nie pomoże nam wnieść wózka.
Wybierzmy na zabawę dla dzieci takie miejsce,gdzie będą mogły oddać się zabawie,zamiast wiecznie słyszeć słowo “uważaj”,”nie tutaj”,”nie wolno”.
Poprośmy o ustąpienie nam miejsca siedzącego,bo ciężko jest trzymać dziecko na rękach i równowagę w jadącym autobusie,czy w przypadku ciężarnej nietrudno o mocne uderzenie w brzuch.Inicjatywa nie zawsze wychodzi od drugiego człowieka,czasami to my musimy z nią wyjść.
Ludzie są dzisiaj sobie bardzo obcy.Nie zagadują o pogodzie,nie uśmiechają się do siebie na ulicy.
Czasami ze wstydu,w wyniku lęku przez odrzuceniem lub w obawie o reakcję drugiej osoby.
Korzystajmy z oznaczeń,które pozwalają nam udogodnić sobie np. podróż czy zakupy.

Uśmiechajmy się,bo to chyba najlepszy sposób,by wzbudzić w drugiej osobie chęć pomocy nam.
To chyba lepsze i przyjemniejsze,niż szachowanie słowami,złością czy agresją tego,co nam się należy.
Nie traktujmy ludzi,jak by byli niewidzialny.Traktujmy ich na równi i z szacunkiem.
Kiedyś my możemy zniknąć w ich oczach,w momencie gdy będziemy potrzebowali pomocy.
Nauczmy się żyć w symbiozie z drugim człowiekiem.Nie bójmy się pytać.
Dobrze postawione pytanie,ozdobione uśmiechem,będzie mocniejszym argumentem,niż wepchnięcie się przed szereg siłą.To na pewno nie spotka się z aprobatą,a dobre wrażenia procentują,bo chcemy je powielać.Ciąża to nie choroba,ale i nie powód do cierpienia w ukryciu,w obawie przed krytyką.
Bycie Matką nie daje Ci zazwyczaj pierwszeństwa,ale na pewno Twoja zaradność i uprzejmość,wystawi Cię na piedestał w oczach Twoich dzieci.

Komentarze

58 thoughts on “Mam pierwszeństwo !

  1. Matki, nie matki. Ogólnie kobiety sądzą, że im się należy. Bardzo rzadko spotykam się z chamstwem innych facetów. Powiedzmy 1 do 100. Ale z chamstwem kobiet nagminnie! Zastawianie wózkiem przejścia w sklepie, zachodzenie całej drogi, no i oczywiście podchodzenie w kolejce to domena kobiet. Nawet jak prowadziłem dziecko do szkoły to chamki zablokowały mi przejście. Stanąłem i czekałem. Zastawiły cały chodnik i chciały żebym zszedł. Przeczekałem, ale zanosiło się na mordobicie. Wczoraj wyrzuciłem z kolejki babę, która weszła do środka przede mną i nie reagowała na upomnienia. Co dziwne nie odezwał się nikt z tych, co stali za mną. Przyzwolenie na chamstwo.

  2. Święta prawda!
    Ja co prawda w ciąże znosiłam bardzo dobrze, ale od maja (ur. w sierpniu) przy upałach było mi strasznie słabo już na sam widok długiej kolejki. Jak szliśmy z niemężem razem to bez problemu bo ja zawsze wychodziłam i czekałam przed sklepem/pocztą/bankiem.
    Ale jak musiałam coś sama załatwić to korzystałam z tego przywileju, często nie musiałam bo najczęściej panie w kasie, czy w banku same mnie prosiły, żebym podeszła bez kolejki 🙂

  3. Pięknie podsumowałaś to w ostatnim zdaniu. Jest przyzwolenie,siedzimy cicho,kto “mądrzejszy” to wykorzystuje. Dlatego uważam,że trzeba się odezwać,bo inaczej chamstwo nas zdominuje.

  4. W narodzie brak kultury, tak z grubsza. Ciężarne pchają się na chama, sto lat później zostają starymi babami, które pchają się na chama. Tak jest wszędzie. Moja dupa ważniejsza. Wystarczy popatrzeć po kierowcach nagminnie wpychających się na koperty dla niepełnosprawnych, albo na miejsca dla matek z dziećmi właśnie. Bo są bliżej wejścia. Zdrowe byki, a nóżki bola, bo by musieli 50 metrów przejść. A spróbuj takiemu uwagę zwrócić. To już nawet nie jest kwestia roli. Nie tylko matki wchodzą w tryb świętej krowy “mi się należy”. Tak ma jakiś spory procent społeczeństwa. I wiesz co mnie wkurza bardziej? Że reszta stoi z boku i na to cicho patrzy. dopóki chamstwo będzie miało ciche przyzwolenie reszty – będzie się panoszyć w tym kraju do końca dni.

  5. Gdzie Ty sie kobieto taka normalna uchowalaś… bez ochow, achów i innych tym podobnych nadmuchanych ego spazm?! Zeby wszystkie ( czasem roszczeniowe) mamuśki takie byly to nikt by nie łączył mózgów mamusiek z bezglutenową kaszka ewentualnie zieloną kupką. Ogolnie ten blog to takie zgrupowanie normalnosci:P
    Małą, czarną bez cukru poproszę z prądem w płynie na odstresowanie.
    Pizdrowienia dla piskląt od nowej ciotki- Ewka sie kłania 🙂

    1. Ewka,jak miło Cię znowu widzieć. Mam nadzieję,że rozgościłaś się na dobre 🙂
      Czy ja się uchowałam ? Chyba życie mnie tak nauczyło. Przewartościowałam kiedyś swoje priorytety i sposób podchodzenia do pewnych spraw. Póki co,wychodzi mi to (chyba?) na dobre.
      Zresztą jestem Wygodna,lubię sobie ułatwiać życie,a szkoda mi czasu na wieczne użalanie się nad sobą.Tak,to chyba to 😀

  6. Kochana ostatnio malo sie jakos udzielam ale czytam. Blizniakisa tak absorbujace ze nawet wieczorem juz mi sie nic nie chce, ale postanowilam napisac apropo tematu. Ja jak byłam w ciazy mialam jeszcze praktyki studencie na 5 roku magisterki a ze studiowalam pedagogike specjalana praktyki mialam z niepelnosprawnymi ruchowo w wiekszoci i trzeba bylo na podnosniku ich podniesc zeby np na muszle posadzic,ciaze do 8 tyg znosilam dobrze w 9 zaczelam plamic na szczescie dotrwalam do 29i urodzily sie moje baczki.Nauczyłam sie wtedy jednego jak sie nie odezwiesz i o swoje nie upomniesz to zapomnij ze cos osiagniesz. Co do kas pierszenstwa nie probowalam nigdy interweniowac w tej sprawie aczkolwiek wyproboje przy najblizszej okazji:)

    Pozdrawiamy juz na wpol sennie:)

    1. Kochana,gdzie Ty przy bliźniakach znalazłaś czas na ten mój elaborat ? 😀
      Wypróbuj. Na prawdę jest to znacznie przyjemniejsze niż narzekanie jakie to chamstwo panuje na tym świecie 🙂 No chyba,że masz dwa anioły to pewnie stanie w kolejce Ci niestraszne (ale w to nie wierzę 🙂

  7. Co do kas pierwszenstwa to wlasnie ostatnio poprosilam o przepuszczenie w takiej kasie,bylam z wyjaco placzacym dzieckiem. Owszem przepuscili,jednak niestety bez zlosliwych komentarzy sie nie obylo….

  8. łoooo toś się Matko rozpisała i to tel. chylę czoła do samej gleby 😀
    Ja może przytoczę inny przykład choć podobny :
    Do tramwaju wsiada kobieta w mocno zaawansowanej ciąży
    wraz z synem około 6 – 7 letnim .
    Emi krzyczy pacz mama dzidzia w brzuszku …
    tłumacząc jej że musimy pani ustąpić miejsca – wstajemy …
    Po czym ? mamuśka mówi : siadaj Tomuś
    Grzecznie zwracam jej uwagę że miejsce
    jest dla niej nie dla syna …
    No i lekkiego szoku doznałam bo paniusia wielce obrażona
    nieźle podniosła na mnie głos
    Mało myśląc podniosłam ,,jegomościa ”
    i zajęłam miejsce tak jak siedziałam z Emi wcześniej
    Obraza na pięć fajerek …
    JAKI WNIOSEK ?
    DWA RAZY ZASTANÓW SIĘ NAD TYM CO ROBISZ !!!!!
    i jak tu człowieku dawać przykład dziecku ?

    1. Bo na chamstwo najlepsza jest kutura 😛
      Złotego środka jeszcze nie mam,ale rzeczywiście nasze chęci nie wystarczą ,
      jeśli druga strona nie zechce współpracować.

    2. dobrze pani zorbiła jak widać ciąza to nie choroba mamuska nie potrzebowała miejsca potrzebowała tylko poczyc się jak królowa

  9. Taki post na telefonie wysmarowalaś? Szacun!
    Czytałam go 15 minut siedząc w toalecie (może bez szczegółów)
    Podpisuję się pod nim nogami i rękami! (mimo, że nie jestem matką)

    PS. Genialna jesteś, tyle Ci powiem 😉

    1. No napisała,,trzy godziny pisałam,bom ślepa na czuja literki wbijałam 😛
      Potem korekta,pisownia i poszedł.Ale nie wiedziałam,iż taką długość osiągnął 🙂
      Bardzo mi miło,iż nie matki też mnie czytają,level hard.
      Obym nie wybiła Ci z głowy macierzyństwa 😛

  10. Ja kiedyś u siebie pisałam tekst, który wywołał lawinę krytyki: ,,Więcej (nie) życzliwości dla kobiet w ciązy”. Głównie dlatego, że akcja zamiast naprawdę pomóc powoli zaczyna przypominać przepychankę … Widziałam komentarze pod tą akcją ciężarnych, które opowiadały o swoich ,,historiach”. Najbardziej powaliła mnie Pani, która w suwaczku miała 5 tydzień, że ona tydzień wcześniej została tak bardzo źle potraktowana, bo starsza Pani nie chciała jej miejsca ustapić.

    Boże. Drogi.

    1. Ta akcja jest strasznie roszczeniowa. Sami ,,twórcy” twierdzą, że kobieta ma się o swoje prawa upominać. Pytałam wtedy co znaczy ,,upominać”, kiedy są miejsca w których nie mają tak naprawdę żadnych praw bycia ,,przed”.
      Ja zła i niedobra, przecież TRZEBA. Ale ja nie chcę być do niczego zmuszana. Bo mi z dzieckiem na rękach też może być ciężko w kolejce. I nagle nie chciałabym być w kolejce dziesiąta, bo nagle przyjdą z cztery ciężarne …

  11. Powinna być empatia i zrozumienie.Obustronne.
    To co pisałam na fp – że zazwyczaj matka matce jest wilkiem,kobieta kobiecie.
    Zajrzę później do Ciebie,coś tam naskrobała 🙂

  12. Ja dzisiaj dokończę mój (tydzień zaczęty tekst) o DDRkach.

    Ja ustępuję miejsca ciężarnym, ale o ile sama jestem w stanie. Mam poważne problemy z kręgosłupem długo ustać nie mogę. Kolejki pierwszeństwa nie powinny być obsługiwane osobom bez pierwszeństwa, wiec tu winny jest w tym momencie zarząd sklepu. A wiadomo, że są ludzie, którzy widząc krótszą kolejkę się do niej wepchną nie zdając sobie sprawy, że to nie miejsce dla nich.

    Niestety widziałam dużo roszczeniowego myślenia ciężarnych i matek.
    Ledwie dwie kreski taka zobaczy na teście, nic jej nie dolega poza tym, że w tej ciązy jest, a już jej się miejsce należy, na dodatek wykłóca się z osobą starszą, bo przecież ona w ciąży, wiec jej się należy.
    Matki z dziećmi – te na DDRkach nietykalskie, bo ich dziecko może wszystko.

    Smutne to. 🙁
    Bo i w jedną i drugą stronę powinna być empatia.

  13. Super tekst,sama prawda.Ja tez jestem osoba zaradna.Choc czasami prawda jest taka,ze niestety ludzie sa bez uczuc.W zeszłym roku byłam w ciazy i mialam synka prawie 1,5 r .No i nadeszlo lato wiadomo z dzieckiem w domu sie nie usiedzi.Mieszkam w bloku na wsi.Poprosiłam wiec meza by zrobil nam drewniana bujaczke na 3 osoby.Super zrobil.Cieszylam sie że mam gdzie usiąść z brzuchem gdy mały sie bawi,a ja nie zawracam innym glowy by mi miejsce ustepowaly na swoich lawkach.Pewnego razu wyszlismy na dwor przy okazji powiesilam pranie na dworzu i poszlam odpoczac na swoja bujaczke.Tam niestety panie sie rozsiadly i udaly,ze mnie nie widzą .No szlag mnie trafił .

    1. Ja bym się odezwała. Jak by nie było,to była twoja rzecz i bez twojej zgody nikt nie powinien jej ruszać.Mam wbite w głowie,by szanować to co mamy,bo być może nigdy nie będziemy mieć więcej,a możemy mieć znacznie mniej.Bujaczek bujaczkiem,ale sam fakt zasiedlenia na pewno bym skwitowała ciętą ripostą 😀

  14. Ja czytałam tekst i zgadzam się z faktem, że niektóre kobiety próbują wykorzystywać sytuację w jakiej się znajdują, ale jest też ta druga strona, gdzie ktoś wciśnie się przed ciężarną albo przed matkę z dzieckiem bo wolniej idą do kolejki
    Całkiem niedawno pisałam o braku kultury jaki zaobserwowałam ostatnio i uważam, że wielu ludzi widzi, ale nie chce się fatygować tak po prostu, bo i po co?
    Miałam sytuację w tą niedzielę. Komunia 11.05 ja miałam termin na 13 więc brzuch mega wielki. Na dworze 1 ławeczka a na niej 3 starszych Panów i 1 starsza Pani- nie starzy starsi. Podchodzę i proszę Panią, czy mogłaby się podsunąć. Spojrzenie Pani zmroziło mi krew w żylach a ona nie podsunęła sie o centymetr. Starszy Pan siedzący obok zszedł ze swojego miejsca i powiedział proszę dopiero wtedy Pani łaskawie się podsunęła i okazało się, żę zmieściłam się i ja i Pan. Każdy myśli o sobie, o swoim komforcie i tak naprawdę nie zwracamy uwagi na nikogo, czy to starsza osoba, matka czy osoba niepełnosprawna. Znieczulenie społeczne zaczyna być coraz większe bez względu na to czy wymagamy od kogoś kultury czy się o nią upominamy.
    Pozdrawiam

    1. Masz rację,dlatego napisałam,że nie można tylko wymagać i należy też dać coś od siebie.
      To prawda,że widzą tylko czubek własnego nosa i nawet nie fatygują się pochylić nad drugą osobą.
      Takie przeświadczenie jestem starszą osobą to mi wolno,to mi się należy,to samo się tyczy matek czy ciężarnych i mówimy o wykorzystywaniu sytuacji,a nie takiej gdzie ta osoba na prawdę potrzebuje pomocy i wcale nie powinna o ni prosić.

  15. Ja gdy idę z dziećmi do labolatorium to staje grzecznie w swojej kolejce, zazwyczaj ludzie sami się interesują i mówią “niech Pani wejdzie z dziećmi jak tylko ktoś wyjdzie z gabinetu”. Korzystam i dziękuję życząc miłego dnia. Do głowy by mi nie przyszło, aby się wykłócać sie o miejsce w kolejce. BOOO.. zawsze mogłam się ustawić w kolejce już o 6.30 a nie przychodzić 8.30 i oczekiwać, że nagle wszyscy mnie przepuszczą jak święta krowę w Indiach.
    Też czytałam na którymś z blogów żale matki jak to u lekarza w kolejce czekała z gorączkującym dzieckiem a tu szereg babć wpychał się w kolejkę pilnując swojego miejsca i niechcąc przepuścić ta biedną matkę z dzieckiem. olaboga biedna ta matka biedna.. no cóż. nikt nie ma obowiązku nas przepuszczać. to jego dobra wola. Amen.

    1. To chyba trochę tak działa,że chętniej pomagamy,gdy nie czujemy na sobie presji.
      Czasami jednak trudno zgadnąć,czego ktoś od nas oczekuje.Prosty komunikat ułatwił by sprawę.
      To licytowanie się,kto ma bardziej chore dziecko w przychodni też jest chore.

  16. Potrzebny był ten wpis, zdecydowanie. I zdecydowanie się z nim zgadzam. Od nas bardzo dużo zależy, ale np zachowania niektórych (młodych) ludzi jak się ich poprosi o zwolnienie miejsca w tramwaju, czy autobusie i mija się to z jakąkolwiek reakcją (inni ludzie często komentują to na głos, że niewychowany człowiek, że nie potrafi ustąpić). Będąc w ciąży pracowałam bez kilku dni do rozwiązania i tak jak większość mieszkających w Warszawie ludzi dojeżdżałam ponad godzinę w jedną stronę w godzinach szczytu. Do prawie 6tego miesiąca nie było widać, że jestem w ciąży, ale później tak jak u każdej z ciężarnych brzuszek się pojawia i zachowania dziewczyny, która wpycha się po chamsku przed wszystkich w tramwaju i gapiąc się na Ciebie pół drogi, aż jakaś starsza Pani nie zwróci jej uwagi jakos nie potrafie pojąć, zwłaszcza, że tłumaczenie było takie “nie zauważyłam”.
    Teraz jesli jadę sama to jakos mam we krwi, żeby nie miec znieczulicy, bo to wg mnie totalnie różna kwestia od nie zauważenia.
    Ta Mama, która mieszka w stolicy wie, ze przy metrze centrum sa windy na przystanki i jak czesto się psują. Jakieś 2 miesiące temu oczywiście pocałowałam klamkę takiej windy. Szedł Pan z kawą (ochrona), który się zajmuje tą windą. Zapytałam, czy ta winda jest nieczynna, bo chciałabym się dostać na górę, a sama nie dam rady ( miałam wtedy spacerówkę obładowaną dzieckiem i zakupami). Pan nawet na mnie nie spojrzał, powiedział, że rano jeszcze działała i trzasnął przede mną drzwiami…Byłam w szoku…dosłownie… widział te sytuację jakis mężczyzna i podszedł, oferując pomoc, bo jak to stwierdził “tamten Pan będzie miał chyba długa przerwę”…

    1. No właśnie, nie zauważyłam ciąży.Ja zauważyłam,a to ciąża nie była 🙂
      Tak źle i tak niedobrze. Ale przynajmniej zapytałam.
      Ta znieczulica (nie we wszystkich wypadkach oczywiście) jest czasami usprawiedliwiona.
      Dzisiaj za krzywe spojrzenie,za zwrócenie uwagi można narazić się na pobicie coś gorszego.
      Ludzkie odruchy zanikają i niestety w naszych dzieciach nadzieja by im jakieś wartości przekazać,by całkiem nie poszły w zapomnienie.

    2. Wartości wpajane dzieciom przez rodziców to jedno, ale jest jeszcze społeczeństwo, w którym to dziecko chociazby w szkole będzie się obracać… Nie wszystko da się przewidzieć, ale warto pracować nad charakterem i pojmowaniem rzeczywistości. Warto uczulać dzieci na to jaką postawę powinny przyjmowac wobec siebie i drugiego człowieka.

    3. Masz rację.Chociaż nie wiem jak bardzo będziemy się starali jako rodzice,to nie przewidzimy efektu końcowego,na który wpływ ma otoczenie,w którym nasze dziecko będzie się obracać.
      Niemniej jednak,jeśli nie my przekażemy my choć podstaw dobrego zachowania,to wątpliwe jest czy nabędzie je samo. Ciężki kawałek chleba to macierzyństwo 🙂

    4. Ciężki, ale jeżeli nasz dziecko wyrośnie na “człowieka” to z pewnością to doceni i będzie powielać w przypadku swoich dzieci. I to chyba byłaby najlepsza nagroda dla rodzica 🙂

  17. Nic dodać nic ująć. Chociaż przyznam ci bez bicia, że raz jeden rowerzysta zaliczył przez nas glebę 😀 Sprawa była prosta, wąski chodnik w tunelu, ogrodzenie, niżej ulica, a po drugiej stronie ścieżka dla rowerów. Tak, gościu jechał chodnikiem i to szybko jechał. Nie ustąpiłam, w sumie, nie miałam jak. Mimo że dzwonił kawał przed nami nie wchłonęłam w ścianą, a że szłam z wózkiem bliźniaczym, miejsca do wyminięcia było niewiele – bardzo niewiele. Ależ gościu był wściekły jak hamował zaraz przed nami. Tak hamował, że kolana oberwały bo przy dużej prędkości musiał stanąć to i glebę zaliczył. Darł się na mnie jak oparzony. Ja tam dużo nie mówiłam. Powiedziałam tylko tyle, że ścieżka dla rowerów jest po drugiej stronie. Tak, ta pusta … . Coś tam jeszcze się cietrzewił, to mu pokazałam znak. Tu piesi, tam rowerzyści. Poczekałam grzecznie aż postawi rower i poszłam. Wklejając wózek w barierki jakoś ominęłam rower i gościa. Ale w tym przypadku nie mogłam nic zrobić. Ewentualnie szmyrgnąć wózkiem przez barierkę, licząc że utrzymam go nad dachami samochodów aż przejedzie.

    Czasem, nam się po prostu należy. I nie ma zmiłuj. Trzeba mieć wyobraźnię, czasem trzeba pomyśleć. A to niektórych boli 😉

    Co do próśb o przepuszczenie, spróbować zawsze warto. Też tak mam że zamyślona lecę do sklepu, w głowie układając listę zakupów, myśląc o tym co mam jeszcze zrobić, o popołudniowej wywiadówce czy o randce z mężem. Zamyślona, nie widzę co się wokół dzieje. Bywa. Ale wystarczy słowo, bym rozejrzała się wokoło, oceniła sytuację, i gdy trzeba – puściła. Wszak wszyscy jesteśmy tylko ludźmi. Mamy lepsze i gorsze dni, czujemy się raz lepiej raz gorzej … jeśli nie poprosimy o pomoc – nikt nam nie pomoże. Bo skąd mają wiedzie że ta pomoc by się przydała?

    Pozdrawiam

  18. A ja staram się być jak najmniej inwazyjna. Jedyna rzecz wkurwia mnie totalnie: że jakieś tam dżentelmeństwo w mężczyznach umarło i zwykle żaden nigdy nie pyta, czy pomóc mi z wózkiem, gdy WIDZI że go wnoszę/znoszę, a sam sobie czeka i przestępuje z nogi na nogę.
    W sklepach zwykle wybieram jak najmniej pełną kasę, staram się zająć Buddę czym tylko mogę, żeby się nie wkurzał. Na targowisko nie chodzę w porze największego tłoku, a gdy muszę, biorę nosidło. Komunikacją miejską też jeżdżę gdy jest najmniej ludzi, a gdy jest sporo, idę pieszo. Doskonale zdaję sobie sprawę z faktu, że czasami nie ma wyjścia, że dziecko się rozwyje, że to tramwaju wsiąść trzeba, że to, czy tamto, ale trzeba umieć otworzyć buzię i poprosić o pomoc, ustąpienie miejsca, czy cokolwiek. Mnie czasami o dziwo ludzie chcą przepuszczać w kolejce, jeśli widzą że mam Buddencjusza w nosidle na przykład, a w ręce karton mleka albo puszkę pomidorów. Nie trzeba być dzikusem, grzecznej prośbie rzadko kto odmówi.

    1. Aga trochę w tym chyba naszej,kobiecej winy.
      Chciałyśmy równouprawnienia,pokazać na jak wielu polach,podobnie jak mężczyźni dajemy sobie radę. Faceci podchwycili…ponoć feminizm kończy się momencie,gdy trzeba wnieść szafę na szóste piętro.Coś w tym jest.
      Ale fakt,patrzący tępo na nasze siłowania facet,wypada dość kiepsko,żeby nie powiedzieć marnie.

  19. zgadzam się z teza,ze zawsze mozna poprosic o miejsce/pomoc…ale nie kazdy ma w sobie tyle odwagi, albo wielokrotnie uslyszal jakies glupie komentarze i juz po prostu nie chce mu sie wiecej tego sluchac… wiem po sobie…jestem juz w koncowce ciazy, ani razu nie zdazylo mi sie,zeby ktos zrobil mi miejsce w tramwaju, nawet tam gdzie jest oznaczenie,dla kobiet w ciazy…z poczatku tlumaczylam sobie to tym,ze moze maly brzuch, kurtka – nie widac, wiec podchodzilam i prosilam o zrobienie mi miejsca….tylko raz spotkalam sie z tym,ze Pan zmierzyl mnie tak, jakby chcial zobaczyc czy na pewno mam brzuch, chcialam mu juz pokazac karte ciazy…:) to bylo zabawne… ale np wczoraj wsiadlam do tramwaju i nie bylo oznaczenia miejsca dla kobiety w ciazy…brzuch mam juz widoczny chyba nawet z Marsa, kurtki juz na sobie nie mam… widze,ze wszyscy po prostu GAPIA SIE na moj brzuch… nikt sie nie ruszyl…nawet ta pani ktora wysiadala na nastepnym przystanku… Ale juz sie do tego przyzwyczailam, taki teraz swiat, ludziom brakuje empatii, sa tak jak napisalas, zabiegani i zapatrzeni w siebie… warto o tym pamietac,planowac wyjscia tak jak napisalas i po prostu nie bac sie zapytac i poprosic o swoje…pamietajac tez o tym,że życzliwosc nic nie kosztuje :):) milego dnia

    1. Mniej więcej o to mi chodzi,piszesz,że nie każdy ma tyle odwagi…a może ta druga osoba też jej nie ma ? Może nie wie jak zacząć,co powiedzieć.Dla nas wydaje się to proste.Nie koniecznie musi takie być dla kogoś innego 🙂
      pozdrawiam i również życzę pięknego dnia

  20. Nooo Matko… aleś elaborat zainstalowała.
    Ale wszystko co piszesz to prawda, czysta prawda.
    Będąc w ciąży czułam się bardzo się baaardzo dobrze, gdyby nie brzuchol z przodu to bym nie wiedziała, że w ciąży jestem 😉 W sklepach, przychodniach, urzędach nie wykorzystywałam tego, bo nie czułam takiej potrzeby.
    Raz dosłownie w aptece przystojny Pan Aptekarz chciał już zamykać okienko, ale zobaczył mnie i mój brzuch (to był środek 3 trymestru) i powiedział: “Proszę podejść, jeszcze Panią obsłużę”.

    Tak jak mówisz jeśli nie będziemy się odzywać, to nie zostaniemy zauważeni. Po to Bozia buzię dała, żeby jej używać.

  21. Zgadzam się z Tobą w całej rozciągłości.
    Kiedy byłam w ciąży, która przebiegała prawidłowo, nie domagałam się specjalnych przywilejów z tego tytułu. Jak ktoś ustąpił mi miejsca to korzystałam oczywiście, zwłaszcza w czasie dojazdów do pracy z pokaźnym brzuchem w metrze zawalonym po sufit. Kiedy czułam się źle prosiłam o ustąpienie miejsca i tyle. Wychodzę dokładnie z takiego samego założenia, że ludzie to nie telepaci i czasem trzeba się odezwać a nie czekać na bycie zauważonym.

    Co do komunikacji miejskiej i wsiadania z wózkiem – sama wózkową jestem od 3 miesięcy (niecałych) i serio przez ten czas można już się nieco ogarnąć w temacie i tak jak piszesz wychodzić wcześniej kiedy nam się śpieszy, a kiedy mamy czas i do przejścia średni dystans zamiast pakować się do autobusu można wybrać spacer. Robiłam tak wielokrotnie i widzę w tym same plusy – ja się ruszam, dziecko na świeży powietrzu a nie w nachuchanym “bydłowozie”;)

    Co do urzędów to tutaj bywa różnie. Ostatnio czekałam 4h(!) na rejestrację auta. Liczba oczekujących 63 osoby. Nie poprosiłam o przepuszczenie, bo była ładna pogoda, więc w ramach czekania spacerowałam z Zośką w wózku dookoła urzędu. Mi się nie śpieszyło, w końcu mam urlop macierzyński, w przeciwieństwie do innych osób.
    Za drugim razem, w tym samym urzędzie kiedy pogoda była brzydka, a Zośka marudna zapytała urzędnika czy może mnie obsłużyć w ramach numerka, do którego nikt się nie zgłosił. Dostała odpowiedź odmowną. Trudno poczekałam, ale informacje o urzędach przyjaznych matkom z dziećmi i ciężarnym włożyłam między bajki:)

    Też pisałam po części o tych kwestiach będąc jeszcze w ciąży przy okazji akcji “więcej życzliwości dla kobiet w ciąży” (http://panifanaberia.blogspot.com/2013/12/wiecej-otwartosci-mniej-fochow-czyli.html).

    Pozdrawiam:)

Dodaj komentarz