Składek vol VII

– Mamoo, co robisz na obiad ?
– Rosół Wam gotuję.
– Wiesz, jak byś zrobiła pomidorówkę, to byśmy na Ciebie życzliwiej spojrzeli.

#acha

                                                

Włączyłam tv, na “Szpital”, żeby nie przegapić Faktów.

Jakaś scena z młodą dziewczyną w nieplanowanej ciąży, która jest wściekła, że dziecko przeszkodzi jej w karierze.
Starszak :
– Mamoo, a gdybyś Ty była piękną modelką, to co byś wybrała, karierę czy dziecko ?
– No jak to co ? Oczywiście, że dziecko. Czasami są rzeczy ważne i ważniejsze. Dla niektórych liczy się praca, bo chcą się rozwijać, dla innych ważniejsza jest rodzina, a jeszcze inni starają się połączyć jedno i drugie.
– No tak…dobrze, że Ci już nie grozi bycie piękną modelką…

o_O
Starszak miał wczoraj przynieść do szkoły czarną nitkę.
Nawet znalazłam taką 
Po szkole pytam go, czy nić się przydała ?
– Nie mamo. W ogóle. Pani nam kazała (!)  robić kwiaty z liści.
Rozumiesz ?
– Rozumiem, widziałam zdjęcia, ładnie to wygląda.
– Mamo !!! – oburzony – kwiaty z liści. A gdzie pączek, gdzie zapach kwiatka ? No liście są na łodydze przecież ! To tak jak by zrobić zupę marchewkową z natki, bez marchewki. Rozumiesz ?

#rozumiem 

– Mamoo oddaj mi telefon, proszę ! – domaga się starszak
– Nie. Masz karę i go nie dostaniesz.
– Mamoo, ale pozbawiłaś mnie kontaktu ze światem !
– Ty mnie też …
Starszak dzisiaj przegiął. A zaczęło się tak…
Obudził się przede mną,dużo przede mną czyli przed budzikiem, który co rano oznajmia, że czas wyprawić go do szkoły.
Zakradł się do mojego pokoju, wykradł swój telefon, po czym…wyłączył budzik w mojej komórce.
Zabarykadował się w pokoju i czekał.
Obudził mnie Ojciec. Chwilę przed dziesiątą.
Zerwałam się na równe nogi. Biegnę do kuchni, szykuję bułkę, wodę i banana do szkoły dla starszaka. Wchodzę do pokoju, a on…siedzi.
Każę mu się zbierać, patrzę na zegarek… a tam dziesiąta.
Lekcje ma do 11:30.
– Dlaczego to zrobiłeś ? Wiesz, że tak nie wolno ?
– Wiem, wiem. Ale opowiadałaś mi ostatnio o wagarach i chciałem zobaczyć jak to jest.
Idziemy na spacer. Chłopaki mi odbiegli za daleko, więc wołam.
– Eee Łobuzy czekać za Matką.
Lezą dalej. Rozbawieni, rozbrykanie. Wołam do starszaka :
– Chodź tu Gnomie jeden ! < z bananem na gębie, co byście obraz mieli >
Idą obaj, powoli, bez pośpiechu, tempem żółwia.
– No chodźcie, chodźcie pompony. Musimy tu wejść do sklepu na chwilę.
Nagle wyrasta przede mną starsza Pani i rzuca w próżnię :
– Jak można dziecko od pompona wyzywać, od Gnoma od łobuza ? Takie grzeczne dzieci. Aniołki takie.
Na to wyrasta przed Panią starszak :
– A te Gnomy to przecież krasnale są, a to by za słodko było mamie wołać ” krasnalki moje”. Ja wolę jak mama do nas pieszczotliwie “gnojek i paskuda” woła.
– Ale tak nie wolno, serduszko Ty moje – kwituje Pani.
– Nie Pani, tylko mamy. Pani zna Żuka Gnojownika…ooo tu jest dopiero historia z tym przezwiskiem, ale nie opowiem, bo by Pani życia nie starczyło. Do widzeniaaa, miłego dnia i dużo uśmiechu.

Tak jak szybko weszłam, tak szybko wyszłam z łazienki…wystraszona, po tym co zobaczyłam wc.
Pytam syna starszego :
– Byłeś się załatwić ?
– Takkk
– Pokaż czoło, masz gorączkę ?
– Nieee – dotykam faktycznie, nie ma.
– A dlaczego nie powiedziałeś, że masz trudność z załatwieniem się ?
Boli Cię brzuch ?
– Niee. Wszystko w porządku. Siku byłem.
– No jak siku, a te bobki niespłukane ?
– yyyy
– Igor, no co jest ?
– yyy
– Igor !
– No bo jak poszłaś wyrzucić śmieci, to chciałem podkraść dla mnie i dla Olafa ciastko z szafki i mi się nesquik rozsypał i wrzuciłem do ubikacji, żeby zatrzeć ślady… a on się nie chciał spłukać, to zostały bobki.
Komentarze

One thought on “Składek vol VII

  1. Jak ja to lubię to czytać! Wchodzę sobie co jakiś czas i poprawiamy sobie z narzeczonym nastroje 🙂 Teksty starszaka są rozbrajające, bardzo mądry chłopak z niego. Nie mogę się doczekać kiedy mój dwulatek zacznie sypać mi róznymi tekstami 🙂 Pozdrawiam, Monika Filipiak 🙂

Dodaj komentarz