Zgroza,lęk,panika…

Paranoja…czyli to co towarzyszy matce zaraz po depresji i zmęczeniu z okazji posiadania dziecka.

Każda ciężarna,a potem młoda matka (czy też niekoniecznie młoda,ale świeża z okazji statusu posiadania dziecka) słyszy wiele opowieści grozy.Takich opowieści z dreszczykiem,że włos się na głowie jeży.
Otoczenie ją straszy,podsuwając historie o dzieciach z dwoma głowami,syjamskich bliźniętach zrośniętych szyją czy mega komplikacji po porodzie,łącznie z wypadającą macicą w tle.
Zaczyna się na porodówce,gdy matki wpatrują się w swoje (to moje?) dziecko,a obok z łóżka płynie lawina słów,
opowieści z mrocznych horrorów o śmierci łóżeczkowej,porywaniu dzieci ze szpitala czy centrum handlowego.O krwiopijczych opiekunkach.
Uśmiechają się z pogardą.
Tyle że często powtarzany komunikat staje się z czasem jakoś tak dziwnie realny i …logiczny.
Może ? Może faktycznie ktoś podmienia dzieci w szpitalach,
być może zdarzyła się kobieta która urodziła dziecko uchem,
a nawiedzona zakonnica grasuje po porodówkach i kradnie noworodki.
Nie ma na to potwierdzeń w faktach,
ale dziwnie wbija się matce w psychikę i kradnie resztki zdrowego rozsądku.Bezlitośnie. Bez skrupułów.
Straszniej jest wtedy,gdy w naszym otoczeniu faktycznie coś takiego miało miejsce.Skoro kuzynka potknęła się o pampersa i rozbiła głowę na ścianie,to historia o ojcu który zmieniał dziecku pieluszkę i umarł z powodu zatrucia toksynami,brzmi dość racjonalnie.Kwitnie paranoja.Rozsądek już zdechł. Zdechł śmiercią tragiczną.Chodzi  więc młoda matka za mężem i pilnujemy by za zmianę pieluchy się nie brał.
To słaba płeć.Matka zniesie więcej.
Najgorzej mają matki świeżynki. Szczególnie te,które w ciąży włosów nie farbowały,korali nie nosiły i broń boże nawet na pasztet nie spojrzały. Nowa rola,bez doświadczenia ale z lękiem i niepewnością,którą za free,za darmo bez przyczyny zafundowało im otoczenie.Dla takiej dziwnej satysfakcji – ja się bałam,niech ona też się boi,a co!
Na szpitalnych czy przychodniowych korytarzach,słychać więc mrożące krew w żyłach historie o dziwnym wirusie,po którym wyrasta dziecku trzecia noga,albo występuje wysypka,a potem to już tylko do grobu bo dziecko puchnie jak balon,aż wreszcie z hukiem pęka.
Są też historie o trutkach w warzywach z targowiska,które importowane są z terenów Czarnobyla.
O mleku z genami kozic górskich,po którym dzieciom wyrastają rogi.A tam rogi,nawet ogon ! (widziałam na Discavery !).Historie o chusteczkach nasączonych benzyną,po których dupa niemowlęcia świeci w ciemności (toż to pożyteczne w nocy światła do zmiany pieluchy,zapalać nie trzeba!).
Taka matka słucha,drży,wreszcie robi wielkie oczy i nikt nie wie,czy to od tych historii czy przedawkowała leki na uspokojenie.
Dlatego matko apeluję,nie daj się !!!
Nie daj się wciągnąć w paranoję. Nie słuchać,nie wierzyć nawet w fachowo podane informacje
(bo sąsiadka mojej córki,miała koleżankę i ta koleżanka znała dziewczynę,która właśnie takie dziecko miała o_O).Jeżeli macie potrzebę by wierzyć,by się trochę po denerwować i zarwać ostatnie 3 godziny snu,jakie wam z doby pozostały,to proponuję takie straszydła samemu płodzić.Historie znaczy,nie dzieci.
W mroku ciemności,podczas nocnego karmienia (jeżeli nie oglądacie śladami Matulu Matulu na tefałenie wróżków), możecie tworzyć w głowie takie historie. O czym dusza zapragnie. 
O fluorescencyjnych oczach,gdy się podaje dziecko mleko modyfikowane. O zmutowanych marchewkach,które wpływają na psychikę dziecka i są odpowiedzialne za bunt 1,2,3,4,5,6,7,8,910,11,12,13,14,15,16 i 17 latka.O wyrastających ogonach.Oraz o tym ile czerwonej tasiemki potrzeba do owinięcia dziecka,by go przed urokiem sąsiadki uchronić.
Najlepiej je spisujcie. Przydadzą się gdy już pójdziecie ze swoim dzieckiem na plac zabaw,będziecie mogły mimochodem rozpuszczać je przy piaskownicy.
Pochylić się nad głową jakiejś biednej matuli i z całym siedzącym w was jadem,syknąć “A słyszała Pani ?”
Dalej już pójdzie.Z prędkością światła obiegnie całe osiedle,a potem miasto i województwo.
I będziesz w tym wiarygodna młoda matko.Gorzej jak sama w te bzdury uwierzysz. 
Wtedy przepadłaś,zawał murowany.
pozdrawiam
L.
Komentarze

8 thoughts on “Zgroza,lęk,panika…

  1. Gdy wyprowadzam dziecia na spacer w towarzystwie mojej Babci i ktoś obcy śmie zajrzeć nam w wózek (młode nie chrzczone jeszcze), to słyszę za plecami jak Babcia szepcze tajemne zaklęcia przeciw urokom, bo ja niemądra uparcie odmawiam korzystania z czerwonych tasiemek:)

  2. Niki: A propos postu tabelki-srelki,to moja corcia jak miala roczek nie miala jeszcze ani jednego zabka(no jak to?a moj synek ma juz …-tak,tak tez to slyszalam)-i odnosnie zabkow uslyszalam,ze ktos kiedys opowiadal,ze jakiemus dziecku po roczku wyrosly wszystkie zeby i pekla mu glowka…Normalnie opowiadanie takich glupot powinno byc karalne…

  3. KOCHAM FRAGMENT O CHUSTECZKACH 🙂
    osobiście moim ‘ulubionym’ elementem pierwszej ciąży (bo ta spędziłam w Pl) i posiadania z tej okazji dziecięcia były newsy o tym że płeć swego potomstwa poznam po stanie własnego pępka, oraz przestrogi przed kałużami i inna woda której bron boże nie wolno mi przekroczyć, łańcuszków i pasków których się w stanie błogosławionym nie nosi i pieluchach co to ich do chrztu tak jak i niemowlaka wietrzyć nie wolno, o czerwonych kokardkach i setki innych:) jak się mówi co kraj to obyczaj, u nas się z pasją straszy matki potworami z szafy:)

Dodaj komentarz